Raków po debiucie w Europie. „Awans jest sprawą otwartą”

23.07.2021

Kibice Rakowa Częstochowa może po latach nie będą z wypiekami na twarzach wspominać debiutanckiego meczu w europejskich pucharach swojej drużyny, ale z jednego mogą być zadowoleni. Ich pupile osiągnęli cel, remisując bezbramkowo na wyjeździe z wicemistrzem Litwy. Przed rewanżem częstochowianie są zdecydowanym faworytem do awansu do trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji Europy.

Rafał Rusek/PressFocus

Częstochowianie po debiutanckim meczu w europejskich pucharach mogą być zadowoleni, ale mogą także odczuwać niedosyt. Mogli bowiem czwartkowy mecz wygrać. Najbliżej trafienia do siatki gospodarzy był Ivi Lopez, który najpierw nieznacznie się pomylił przy strzale z rzutu wolnego, w drugiej połowie natomiast jego uderzenie zostało zablokowane. Groźnie uderzał także Marcin Cebula, ale dobrze zachował się bramkarz gospodarzy. W tej sytuacji próbował dobijać piłkę jeszcze Marko Poletanović, ale zabrakło precyzji.

Szukali bramki także Sebastian Musiolik i Andrzej Niewulis, ale ani po stałych fragmentach gry – jak przy próbie tego drugiego – ani też po dośrodkowaniach z gry nie udawało się częstochowianom znaleźć drogi do bramki gospodarzy. - Zakładaliśmy, że zepchniemy rywali do defensywy i to się udało. Szkoda tylko, że ta nasza przewaga nie przełożyła się na bramki – mówi trener Marek Papszun, którego najbardziej chyba jednak zmartwiła kontuzja już w pierwszych minutach meczu Bena Ledermana. 21-latek w 9. minucie meczu starł się z jednym z rywali, źle postawił nogę spadając na murawę, a później długo się z niej nie podnosił. - Żałuję, że tak szybko musiał opuścić boisko, bo ostatnio był w bardzo dobrej formie i zasłużył sobie na miejsce w składzie. Na razie nie wiemy jak poważny jest jego uraz – mówił po meczu trener.

Częstochowianie byli drużyną aktywniejszą, która miała więcej do powiedzenia, więc przed meczem rewanżowym to wicemistrz Litwy powinien mieć większe powody do obaw. Jedyne co może martwić częstochowian, to fakt, że będą grać w Bielsku-Białej, ale do występów na obcych terenach wicemistrzowie Polski zdołali się już przyzwyczaić. - Mieliśmy do czynienia z bardzo silnym przeciwnikiem. Moja drużyna ma za mało atutów, żeby z takim rywalem prowadzić otwartą grę. Stąd nasza defensywna taktyka, która dała nam remis, a niewiele brakowało nam, żeby zdobyć w drugiej połowie zwycięską bramkę. Wynik rewanżu jest sprawą otwartą – powiedział hiszpański trener gospodarzy, Victor Basadre.

Obiecujący wynik przed meczem rewanżowym nie powinien jednak zaciemniać sytuacji kadrowej Rakowa. Wobec planowanego odejścia do Turcji Dawida Tijanicia trener Marek Papszun ma o czym rozmyślać. Jak ważnym był on graczem pokazują najlepiej liczby. 24-latek w ubiegłym sezonie rozegrał 32 spotkania, w których zdobył osiem goli i dołożył pięć asyst.

W kadrze na mecz na Litwie zabrakło również innego nabytku, sprowadzonego z FC Porto Pedro Vieiry. Cały czas jest poza grą także kontuzjowany Igor Sapała. Gdy dodamy do tego Ledermana, to wręcz można być pewnym, że częstochowianie wkrótce doczekają się wzmocnień. I nie chodzi tu tylko o młodego defensora, Jordana Courtneya-Perkinsa. Australijczyk jeszcze przed pierwszym meczem ligowym wicemistrza Polski powinien podpisać kontrakt z klubem.

A Raków pierwszy mecz w sezonie 2021/22 w PKO BP Ekstraklasie rozegra w niedzielę. Podopieczni trenera Marka Papszuna na wyjeździe zmierzą się z Piastem Gliwice. Za tydzień, 29 lipca, rozegrają natomiast rewanżowy mecz w Lidze Konferencji.

Przeczytaj również