Problem zabrzan leży w głowie

11.09.2015
- Pierwszą połowę zagraliśmy jak drugą - bez charakteru, szczególnie w ataku - podsumował mecz z Chrobrym Głogów trener Mariusz Jurasik.
Norbert Barczyk/Pressfocus
Nie tak wyobrażali sobie początek sezonu kibice Górnika Zabrze. W pierwszej kolejce wysoka porażka z Azotami Puławy, a w drugiej przegrana na własnym parkiecie z Chrobrym Głogów. O ile puławianie już w poprzednim sezonie okazali się lepsi od "Trójkolorowych", tak z głogowianami radzili sobie bez większych problemów. Do środy...

Sukces gości jest tym większy, że do Zabrza przyjechali w okrojonym składzie. Zabrakło m.in. Tomasza Rosińskiego, który zerwał więzadła przednie. - Chciałem pogratulować całej ekipie z Głogowa. Wiem, z czym się borykają. Przyjechali do nas z zaledwie 12 zawodnikami. Mimo to, pokazali charakter. Udowodnili, że potrafią grać w piłkę ręczną. Wygrali zasłużenie - przyznaje grający trener Mariusz Jurasik, który tym razem nie pojawił się na parkiecie.

Jurasik zmaga się z niegroźnym, acz uniemożliwiającym grę, urazem pięty. - Nie jest to niebezpieczne, ale pojawił się krwiak. W dodatku jest to akurat moja wybijająca się noga. Z dnia na dzień jest coraz lepiej - wyjaśnia Jurasik, który raczej nie zagra w weekendowych spotkaniach w Pucharze EHF. Gotowy powinien być za to na środowe spotkanie ligowe ze Śląskiem Wrocław.

Wracając do meczu z Chrobrym - spotkanie zostanie zapamiętane przez tragiczną skuteczność gospodarzy, którzy bramkarzy rywala pokonali zaledwie 19 razy! - Odkąd jestem w Zabrzu, nie przypominam sobie, by Górnik - i to w domu - rzucił mniej niż 20 bramek. Nie umniejszając Chrobremu, ale nawet przeciwko Wiśle Płock czy Vive Kielce rzucaliśmy więcej. Nie wiem, co się dzieje z chłopakami. Muszę z nimi porozmawiać. W sparingu z Płockiem potrafiliśmy chociaż przez połowę grać jak równy z równym - kręci głową trener.

- Rozmawiam z zawodnikami, wszyscy mówią, że jest super. Później wychodzą na boisko i zapominają, jak się gra. To siedzi w głowach, bo motorycznie i fizycznie jesteśmy przygotowani bardzo dobrze. Musimy znaleźć powody słabej gry. Nie mamy na to zbyt dużo czasu, bo w weekend mamy dwumecz w pucharze, a w środę kolejne spotkanie ligowe. Jak się szybko nie pozbieramy, to wrzesień może być katastrofalny. Jestem pełen nadziei, że znajdziemy przyczynę dwóch słabych występów i będziemy grać to, co potrafimy - mówi Jurasik.

My zagraliśmy podobnie jak w Puławach - katastrofalnie, a pierwszą połowę zagraliśmy jak drugą - bez charakteru, szczególnie w ataku. Nie mieliśmy człowieka, który by straszył z drugiej linii. W obronie było trochę lepiej, ale też nie jestem w 100 procentach usatysfakcjonowany. Przy takiej ilości straconych bramek musimy więcej rzucić - podkreśla "Józek".

Okazja do rehabilitacji i pierwszego zwycięstwa w tym sezonie nadarzy się już jutro - o godzinie 18:00 zabrzanie na własnym parkiecie zagrają z PGU-Kartina TV Tyraspol w I rundzie Pucharu EHF.
autor: Adrian Waloszczyk

Przeczytaj również