Piękni, nieskuteczni. Potrzebne nerwy ze Stali

03.05.2019

Piłkarze GKS-u Katowice i Stali Mielec w weekend z wypiekami na twarzy będą śledzić wyniki pozostałych spotkań 32. kolejki Fortuna I ligi. O ile jednak w Mielcu po cichu i z uśmiechem mogą jeszcze marzyć o Ekstraklasie, o tyle przy Bukowej drżą o utrzymanie na jej zapleczu. Żarty się skończyły, a sytuacja "GieKSy" potwornie skomplikowała.

Rafał Rusek/PressFocus

Dla osoby, która nie orientuje się w I-ligowych realiach pierwsza połowa spotkania przy Bukowej wyglądała tak, jakby to gospodarze byli drużyną marzącą jeszcze o awansie, a przyjezdni zespołem broniącym się przed spadkiem. "GieKSa" dobrze weszła w mecz i szybko wzięła się za ostrzeliwanie bramki Seweryna Kiełpina. Tylko w ciągu pierwszego kwadransa z wolnego pudłował Adrian Błąd, później po przejęciu piłki w środku boiska przez Calluma Rzoncę pomylił się Arkadiusz Woźniak, tuż obok spojenia słupka z poprzeczką strzelał także Tymoteusz Puchacz, a do kategorii "niecelnych" wpisujemy również próbę z dystansu autorstwa Rzoncy. Najlepszą okazję na gola katowiczanie stworzyli sobie w 23. minucie. Zza pola karnego trudny do obrony strzał oddał Błąd. Kiełpin odbił pikę przed siebie, dopadł do nie David Anon oddając futbolówkę Błądowi, który tym razem trafił tylko w boczną siatkę.

Drużyna Dariusza Dudka z biegiem czasu wypracowywała sobie mniej pozycji strzeleckich, ale wciąż prezentowała ładny futbol i była zespołem uniemożliwiającym granie swojemu przeciwnikowi. Gospodarze po każdej stracie szybko doskakiwali do przeciwnika, zamykali mu przestrzeń do rozegrania i błyskawicznie odbierali piłkę. Ich gra mogła się podobać, choć pierwszą połowę trafieniem powinni skończyć... goście. Tym razem to oni, za sprawą Bartosza Nowaka, odebrali piłkę w okolicach linii środkowej. Grzegorz Tomasiewicz błyskawicznie uruchomił kontrę podając do Andreji Prokicia. Były piłkarz "GieKSy", który wcześniej raczej psuł ofensywne próby swojej drużyny, tym razem świetnie dogrywał do Łukasza Janoszki, ale ten spudłował z kilku metrów.

Katowiczanie do przerwy byli lepsi, można się jednak było zastanawiać ile sił kosztowała ich intensywność z jaką grali przed przerwą. Stal, która "przetrwała" napór z pierwszej odsłony, po zmianie stron zaczęła przejmować inicjatywę. I - w przeciwieństwie do swojego przeciwnika - przewagę potrafiła udokumentować. Nowak poradził sobie z Jakubem Wawrzyniakiem i Bartłomiejem Poczobutem, Grzegorz Tomasiewicz zagrał na wolne pole, a Andreja Prokić wyprzedził Wojciecha Lisowskiego i dał prowadzenie swojej drużynie.

Podopieczni Dariusza Dudka - inaczej niż przed przerwą - mieli teraz ogromne problemy z wypracowaniem okazji do wyrównania. Na niespełna kwadrans przed końcem gospodarze liczyli więc na pomoc arbitra. Domagali się rzutu karnego, bo po tym jak Tymoteusz Puchacz próbował dograć piłkę przed bramkę rywala, zdawało się że Krystian Getinger dotknął piłki ręką, ale gwizdek Roberta Marciniaka mimo protestów miejscowych milczał. Po chwili sytuacja "GieKSy" skomplikowała się jeszcze mocniej. Piłkę w jej polu karnym dostał Prokić, zagrał na 7. metr od bramki Krzysztofa Barana, gdzie był już Łukasz Janoszka. Do "Ecika" nie zdążył doskoczyć Wawrzyniak i po uderzeniu mającego w swoim CV grę przy Bukowej napastnika wynik brzmiał już 2:0 dla mielczan.

Katowiczanie nie skorzystali z okazji na ucieczkę goniącym ją konkurentom do utrzymania w lidze. Bez wygranej u siebie pozostają już od 13 spotkań! Podopieczni Dariusza Dudka mają zaledwie punkt przewagi nad 16. w tabeli Bytovią i jeśli po weekendzie znajdą się w strefie spadkowej, na wygrzebanie się z niej zostaną im raptem dwa spotkania. Na spokojną końcówkę sezonu przy Bukowej nie ma już nadziei.

GKS Katowice - Stal Mielec 0:2 (0:0)
0:1 - Andreja Prokić 60'
0:2 - Łukasz Janoszka 80'

Katowice: Baran - Lisowski, Jędrych, Remisz, Wawrzyniak - Błąd (78' Piesio), Poczobut, Rzonca, Añón, Puchacz - Woźniak (71' Śpiączka). Trener: Dariusz Dudek.

Stal: Kiełpin - Spychała, de Amo, Dobrotka, Getinger (89' Leândro) - Janoszka, Nowak, Šoljić, Tomasiewicz (90' Seweryn), Prokić - Paluchowski (74' Urbańczyk). Trener: Artur Skowronek.

Sędzia: Robert Marciniak (Kraków)
Żółte kartki: Poczobut, Remisz, Lisowski, Añón (Katowice), Spychała (Stal)
Widzów: 1940.

autor: ŁM

Przeczytaj również