"Personalnie na kolana nie powalamy, ale nic złego stać się nie może"

30.01.2010
Rok temu po 14. kolejkach Orzeł Babienica/Psary miał na swoim koncie 21 punktów. Dzisiaj jest to zaledwie 12 "oczek". - Moim zdaniem, o utrzymanie nie mamy się co martwić - mówi Arkadiusz Świder, obrońca III-ligowca.
Jedni powiedzą, że to pokłosie straty trenera Mirosława Smyły, Bartosza Polisa, Sylwestra Dębowskiego, Mateusza Soboty czy Rafała Wawrzyńczoka. Drudzy - że zadziałał po prostu tzw. syndrom drugiego sezonu beniaminka. Tak czy siak, jesienią Orzeł Babienica/Psary w żadnym elemencie nie przypominał zespołu, które w minionych rozgrywkach był jednym z objawień ligi.

Dzisiaj drużyna mierzy już tylko w spokojne utrzymanie. - Inna sprawa, że o realizację tego celu - moim zdaniem - w ogóle martwić się nie musimy - przekonuje Arkadiusz Świder. - Personalnie na kolana co prawda nie powalamy, ale w sparingach wygląda to naprawdę obiecująco. A kto wie, może uda się jeszcze tej zimy wzmocnić ofensywę? Ja natomiast zadbam o to, aby w tyłach wszystko było jak należy - uśmiecha się doświadczony zawodnik.
autor: KAM

Przeczytaj również