Pech trzyma się GKS-u Tychy

25.08.2008
Łukasz Sokół jest na ścisłej diecie. Nie może nawet zjeść posolonego, gotowanego kurczaka. O rywalizacji na lodzie na razie nie myśli. Gdyby został teraz trafiony krążkiem mogłoby dojść do tragedii.
Pech nie opuszcza wicemistrzów Polski. Zaczęło się od Mariusza Justki, który jeszcze pod koniec zeszłego sezonu nabawił się przepukliny kręgosłupa i do dziś nie wznowił treningów. Potem na motocyklu rozbił się Bartłomiej Gawlina, który zdaniem trenera Wojciecha Matczaka w nadchodzącym sezonie w hokeja nie zagra. Poważnego urazu barku (podczas gry w tenisa!) nabawił się też Przemysław Witek.

To jednak nie był koniec złych wieści. Z dnia na dzień poważnie rozchorował się bowiem Łukasz Sokół, reprezentant Polski i jeden z najbardziej utalentowanych obrońców w naszym kraju.

- Czułem się dobrze, trenowałem z resztą zespołu. Wszystko, co najgorsze zaczęło się od zjedzenia pizzy. Poczułem ból. Krążył po brzuchu od wątroby przez żołądek. Wziąłem jednak lek rozkurczający i poczułem się lepiej. W nocy jednak ból wrócił ze zdwojoną siłą. Rano już nie wytrzymałem i trafiłem na szpitalną izbę przyjęć - opowiada 27-letni zawodnik.

Sokół dostał kolejne leki i znowu poczuł się lepiej. Gdy już przygotowywał się do powrotu do domu usłyszał, że jego wyniki krwi to katastrofa! W szpitalu zawodnik pierwszy raz usłyszał o zapaleniu trzustki. Co mogło je spowodować? Zapalenie trzustki bywa m.in. następstwem poważnych wypadków samochodowych. I to tutaj trzeba szukać odpowiedzi na to pytanie. - Nie da się ukryć, że na lodzie nikt się nie oszczędza. Rzucenie na bandę przez dwumetrowego hokeistę to jak mała kraksa - opowiada Sokół.

Po wyjściu ze szpitala hokeista jest na ścisłej diecie. - W kółko jem kaszkę mannę. Mogę też zjeść gotowanego kurczaka. Raz, tak dla smaku, trochę go doprawiłem i zaraz pojawiły się bóle - mówi Sokół, który stracił aż 13 kilogramów. - Zawsze miałem problemy z utrzymaniem wagi, a teraz tak łatwo poszło - żartuje kwaśno.
źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

Przeczytaj również