Odszedł po kłótni z piłkarzem?

22.01.2009
Artur Łój, wiceprezes GKS-u Katowice, podał się do dymisji. - Mam nadzieję, że przyczyną jego rezygnacji nie była nasza ostra wymiana zdań - zastanawia się Marcin Krysiński, obrońca I-ligowca.
Artur Łój złożył dziś na ręce prezesa Jana Furtoka dymisję z zajmowanego stanowiska. Dymisję, którą prezes GieKSy przyjął. Obie strony zdecydowały się nie udzielać w tej sprawie żadnych komentarzy.

Do końca nie wiadomo zatem, co skłoniło Łoja do takiego ruchu. Jeszcze kilka dni temu zapewniał, że nie myśli o odejściu z Bukowej. Niewykluczone, że wpływ na decyzją byłego już wiceprezesa miała ostra wymiana zdań z Marcinem Krysińskim, do jakiej doszło we wtorek.

- Miała między nami miejsce męska rozmowa. Ja powiedziałem swoje, on swoje, ale mam nadzieję, że nie to było przyczyną całego zamieszania - zaznacza obrońca GieKSy. Zdaniem 32-latka, Łój wziął do siebie uwagi, jakie wówczas usłyszał. - To nie była jakaś wielka kłótnia, ale wiceprezes przejął się tym, co powiedziałem. Moje słowa nie były jednak skierowane tylko do niego. Mówiąc o nieudolności zarządu, miałem na myśli wszystkich jego członków oprócz prezesa Jana Furtoka, bo - moim zdaniem - tylko jemu tak naprawdę chce się ratować ten klub - dodaje Krysiński.
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również