Niebiescy rozpoczynają maraton. Z Rekordem na początek

04.09.2019

Sobotnim meczem z MKS Kluczbork rozpoczął się prawdziwy maraton dla Niebieskich. Granie co trzy dni byłoby wyczerpujące właściwie dla każdej polskiej drużyny, a dla chorzowian, dysponujących przecież bardzo skromną kadrą, może to być nawet czas decydujący o losach zespołu w rozgrywkach trzecioligowych.

Norbert Barczyk/PressFocus

Niebiescy, jeżeli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego, spokojny, tygodniowy mikrocykl treningowy będą mogli przepracować dopiero... za miesiąc. Do tego czasu czeka ich bowiem prawie wyłącznie granie. - Wchodzimy w taki okres, gdzie będziemy mieć dwa spotkania w tygodniu i właściwie rozruchy po- i przedmeczowe, ewentualnie jakieś dni wolne dla złapania świeżości – mówi trener chorzowian Łukasz Bereta na oficjalnej stronie Ruchu, zwracając uwagę, że czasu na spokojne potrenowanie w najbliższych tygodniach nie będzie.

Chorzowianie, zgodnie z planem, we wrześniu mają rozegrać cztery mecze ligowe, w każdą kolejną sobotę. Do tego jednak dochodzą dwa zaległe spotkania z początku sezonu: z Rekordem jutro i z rezerwami Zagłębia Lubin. Maraton uzupełnią dwa spotkania Pucharu Polski. W ramach podokręgu Katowice z Podlesianką Katowice i na własnym terenie ze Stomilem Olsztyn.

Jest jednak szansa, że nie dojdzie do spotkania z Gwarkiem. Planowany na 21 września mecz ma się odbyć w Tarnowskich Górach, ale policja negatywnie zaopiniowała w tym terminie to wydarzenie. Gwarek chciałby zagrać w tym samym dniu na stadionie przy ulicy Cichej, ale na to z kolei nie ma zgody Ruchu. Może ostatecznie stanąć na tym, że ten mecz zostanie przeniesiony na termin październikowy. Nawet jeżeli mecz z Gwarkiem faktycznie zostanie przełożony, a w pojedynku z Podlesianką zagrają głównie juniorzy, to i tak podstawowa jedenastka będzie musiała zagrać w krótkim odstępie czasu jeszcze sześć bardzo trudnych meczów.

A przecież trener Łukasz Bereta o komforcie personalnym nie może mówić. Do zespołu na środowy mecz z Rekordem powróci środkowy obrońca Konrad Kasolik, który odcierpiał karę za czerwoną kartkę ze Ślęzą, ale niepewny jest występ innego środkowego obrońcy, kontuzjowanego Mateusza Iwana. W tej sytuacji trener będzie musiał wybrać kogoś z duetu Bartłomiej Kulejewski – Michał Mokrzycki. Tyle, że ten drugi jest potrzebny w środku pola. - Sztab szkoleniowy musi na gorąco podejmować pewne decyzje. W meczu z MKS-em Kluczbork na środku obrony zagrał Michał, ale brakowało nam go w środku. To jest człowiek, który trzyma ten środek pola, ale musiał go opuścić na rzecz łatania dziury. Staramy się robić wszystko, co w naszej mocy, żeby gra wyglądała lepiej i myślę, że wspólną ciężką pracą damy radę – mówi doświadczony Tomasz Foszmańczyk.

Chorzowian nie opuszczają problemy zdrowotne. Foszmańczyk w obu domowych spotkaniach musiał przedwcześnie opuścić boisko z powodu kontuzji. - W meczu z MKS-em zmiana była podyktowana tym, że miałem problem pod koniec pierwszej połowy, gdzie ucierpiała moja kostka. Starcie uniemożliwiło mi dokończenie tego spotkania. Wcześniejsza kontuzja jest natomiast wyciszona, ale też się odzywa, to był jednak inny uraz – tłumaczy kapitan Niebieskich. Cały czas po kontuzji ramienia nie doszedł do pełni zdrowia Mateusz Bartolewski.

Do tego dochodzą zagrożenia kartkowe. Mateusz Iwan ma na koncie dwie żółte kartki, Mateusz Lechowicz, Marcin Kowalski, Michał Mokrzycki, Jakub Nowak również, Konrad Kasolik jedną czerwoną, Bartłomiej Kulejewski, Tomasz Podgórski, Mateusz Winciersz, Mateusz Bartolewski i Adrian Dąbrowski po jednej żółtej. Z tych zawodników, którzy do tej pory grali w defensywie Ruchu, nikt nie zachował czystego konta. Można zaryzykować tezę, że przy takiej częstotliwości łapania kartek jeszcze we wrześniu trener Bereta będzie miał kolejny ból głowy. A pola manewru w tyłach właściwie nie ma.

Jest jednak szansa, że Ruch wzmocnią jeszcze pomocnik i napastnik. W meczu z MKS Kluczbork zadebiutowali Gruzin Giorgi Tsuleiskiri oraz 18-letni Olivier Lazar, być może już w środę któryś z nich zagra od pierwszej minuty. Na występ w Bielsku-Białej liczy także Daniel Iwanek. To 18-latek pochodzący z Żywca, który poprzednio reprezentował właśnie barwy Rekordu. Dzisiaj gra w Ruchu, a jeszcze do niedawna była szansa, że wystąpi w tym spotkaniu przeciwko swojemu bratu. Krzysztof Iwanek postawił jednak na futsal, na który w Rekordzie kładzie się równie mocny nacisk. Na meczu się nie pojawi, przygotowuje się bowiem obecnie do młodzieżowych Mistrzostw Europy. - Trzymam kciuki za brata, to oczywiste. Ale za Rekord i chłopaków z klubu również. Mam delikatnie rozdarte serce – przyznaje młodzieżowy reprezentant Polski.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również