Nie złapali bandziora

19.11.2008
Od niesławnego spotkania GKS-u Katowice z GKS-em Jastrzębie minął blisko miesiąc, ale policja nie znalazła jeszcze winnego ataku na sędziego Mariusza Złotka.
Pierwszoligowe derby zostały przerwane w 52. min po tym, jak chuligani obrzucili nierozwiniętymi serpentynami sędziego głównego i jego asystenta. GKS został ukarany za to zajście przez PZPN. Cztery mecze ligowe katowiccy piłkarze muszą rozegrać bez udziału publiczności (dwa już się odbyły), a na klub została nałożona kara finansowa w wysokości 50 tys. zł (w zawieszeniu do końca sezonu).

Policja zatrzymała już kilkanaście osób, które brały udział w burdzie. Wciąż jednak nie ustalono, kto rzucał serpentynami w arbitrów. - Analizujemy zapis z monitoringu. Zatrzymanie tej osoby wciąż jest możliwe - przekonuje asp. sztab. Jacek Pytel, rzecznik katowickiej policji.

Pojawiają się jednak wątpliwości dotyczące jakości zapisu z monitoringu zainstalowanego na tzw. blaszoku, czyli trybunie, skąd rzucano serpentynami. - Do tej pory pracowały tam trzy kamery obrotowe, które nie obejmowały całej trybuny. Po ostatnich zajściach chcemy to jednak zmienić. Uważamy, że na każdym sektorze stadionu powinna być zainstalowana jedna kamera - mówi Piotr Hyla, rzecznik GKS-u. W klubie nie ukrywają, że także chcieliby poznać winnego ataku na sędziego. Działacze mogliby mu wlepić zakaz stadionowy lub nawet wytoczyć proces.
źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

Przeczytaj również