Najlepsza drużyna Europy jeńców nie bierze

18.10.2016
Emocji zbyt dużych nie było. Najlepsza drużyna Europy już w pierwszej połowie uzyskała sporą przewagę, nie dając zabrzanom nadziei na sprawienie sensacji.
Rafał Rusek/Press Focus
Początek spotkania był obiecujący - zabrzanie w pierwszych minutach gry toczyli wyrównany bój ze zwycięzcą poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Jako pierwszy bramkę rzucił - z rzutu karnego - Rafał Gliński, który w pierwszej połowie był najskuteczniejszy w zespole gospodarzy. Tylko on i Marek Daćko (najskuteczniejszy zawodnik spotkania, 11 trafień) mieli sposób na Sławomira Szmala, który po raz kolejny udowodnił, że jest bramkarzem światowej klasy. Stojący między słupkami zabrzan Martin Galia również popisał się kilkoma efektownymi paradami, ale on zadanie miał znacznie trudniejsze - kielczanie wchodzili w obronę NMC Górnika jak w masło.

Przy stanie 8-10 trener Ryszard Skutnik wziął czas. Podpowiedzi szkoleniowca w przerwie nie okazały się skuteczne bowiem jego podopieczni nie potrafili rzucić bramki przez pięć kolejnych minut, przez co mistrz Polski uciekł zabrzanom na sześć "oczek". Bezradni w ofensywie gracze NMC Górnika grali zbyt czytelnie. W ten sposób z Vive Tauronem się nie wygra...

Kielczanie już do przerwy mieli osiem bramek przewagi. W drugiej części gry zabrzanie co prawda starali się jeszcze odgryzać i momentami zmniejszali stratę, jednak wystarczyło tylko, żeby podopieczni trenera Talanta Dujszebajewa nieco podkręcali tempo, by ich przewaga znów wzrastała. Z końcówki spotkania wyróżnić można w zasadzie dwa wydarzenia - bramkę Sebastiana Kickiego i uraz Bartłomieja Tomczaka, który po jednym ze starć z rywalem padł na boisko. Ostatnie minuty oglądał już z ławki rezerwowych.

NMC Górnik Zabrze - Vive Tauron Kielce 27:36 (10:18)
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również