"Miki" strzałem w dychę

26.08.2008
- Możemy się nazwać FC Leszcze - z przymrużeniem oka wraca do niedzielnego meczu w Poznaniu Jan Żurek, trener GKS Katowice.

- W tak zwariowanym meczu nie graliśmy już dawno - twierdzili piłkarze GKS Katowice po remisie 3-3 z Wartą w Poznaniu. Z takiego rozstrzygnięcia nikt nie był jednak zadowolony. - Możemy się nazwać FC Leszcze - żartuje Jan Żurek, trener GieKSy. - Strzelamy trzy bramki na wyjeździe, wydaje się, że mamy gości na łopatkach, a potem w kilka sekund tracimy cały dorobek - mówi szkoleniowiec katowiczan.

 

A co by bylo, gdyby trener Żurek dokonał wcześniej zmiany i wpuścił na murawę obrońcę Damiana Mielnika za sygnalizującego konieczność zejścia z boiska Piotra Plewnię? - Wejścia Grażvydasa Mikulenasa było strzałem w dziesiątkę - opowiada Żurek. Popularny "Miki" chwilę po wejściu na boisko zdołał doprowadzić do remisu. - Gdybyśmy nie zremisowali poprzedniego meczu u siebie z Odrą Opole, to z tego wyjazdowego punktu można by się cieszyć, tym bardziej, że Warta w tym sezonie jest naprawdę dobrym zespołem. A tak? Jest niedosyt - kręci głową opiekun GKS.

 

Więcej w Dzienniku "SPORT"

źródło: SPORT

Przeczytaj również