Mecz zmarnowanych szans. Zagłębie i Skra podzieliły się punktami

04.09.2021

Zagłębie Sosnowiec nie miało prawa odczuwać satysfakcji po sobotnim spotkaniu u siebie z częstochowską Skrą. Gospodarze, mający ambicje na zdecydowanie wyższe miejsca, ledwo utrzymują się nad strefą spadkową, wciąż nerwowo spoglądając w dół tabeli. Na dodatek w spotkaniu z dobrze zorganizowanym w defensywie beniaminkiem, podopieczni Kazimierza Moskala nie mieli pomysłu na jej przełamanie. 

Tomasz Kudala/PressFocus

Spotkanie dwóch rywali z regionu, a przy okazji także bezpośrednich sąsiadów w ligowej tabeli, musiało przynieść wiele emocji. W końcu w Sosnowcu starły się ze sobą dwa zespoły o identycznym dorobku punktowym, jednak o zupełnie odmiennych celach i ambicjach. Remis nie cieszy ani jednych, ani drugich – Zagłębie pozostaje niebezpiecznie blisko strefy spadkowej, natomiast Skrze zabrakło niewiele, aby wywieźć z Sosnowca komplet punktów.

Nie można niestety powiedzieć, aby spotkanie porwało bardzo nielicznie zgromadzonych na trybunach kibiców. Wręcz przeciwnie, gospodarze zaprezentowali się przeciętnie, a fani z pewnością oczekiwali lepszej gry przeciwko niemal absolutnemu beniaminkowi Fortuna 1. Ligi. Z każdą minutą atmosfera wśród kibiców robiła się coraz bardziej nerwowa, bo choć Zagłębie szukało swoich szans pod bramką Skry, brakowało strzałów na bramkę.

Dla sosnowiczan właściwie jedynym powodem do satysfakcji mógł być fakt, że po raz pierwszy w tym sezonie udało im się zachować czyste konto. Piłkarze Skry nie mogą pochwalić się zdecydowanie lepszą statystyką – dla nich był to dopiero drugi mecz, w którym nie wpuścili żadnego gola. Po przerwie w oczy raziła nieskuteczność napastników obydwu zespołów, bo równie dobrze żadna z ekip mogła tego dnia nie móc poszczycić się czystym kontem.

Świetną sytuację w polu karnym Zagłębie zmarnował Kamil Wojtyra, król strzelców poprzedniego sezonu drugiej ligi. Uderzenie napastnika Skry zostało zablokowane, podobnie jak kolejne próby wepchnięcia piłki do bramki. Jednak to, co w doliczonym czasie gry zrobili piłkarze Zagłębia Sosnowiec sprawiło, że zgromadzeni na stadionie kibice zaniemówili, a następnie nie szczędzili zawodnikom gospodarzy gwizdów oraz inwektyw. – Nie dziwię się, że wszyscy są wkurzeni, także kibice, po tym, jak nie udaje nam się wygrać kolejnego meczu domowego – mówił Kazimierz Moskal, trener klubu z Sosnowca po tym spotkaniu.

Wróćmy bowiem do niemal ostatniej akcji meczu, gdy wprowadzonego z ławki Patryka Bryłę zauważył jego klubowy kolega, Wojciech Szumilas. Pomocnik popisał się fantastycznym, diagonalnym podaniem, którym wypuścił napastnika Zagłębia. Na wyścig z rywalem ruszył golkiper Skry, Mateusz Kos. Bramkarz popełnił błąd, dał się minąć zawodnikowi gospodarzy, przed którym bramka stanęła otworem. Strzał Bryły był jednak zbyt lekki, a piłkę sprzed linii bramkowej ofiarnie wybił defensor zespołu z Częstochowy - Adam Mesjasz. 

– Przyjechaliśmy tutaj zdobyć punkty, ostatecznie zdobyliśmy jeden punkt dzięki interwencji Adama Mesjasza i była to interwencja meczu. Moi piłkarze włożyli dziś bardzo dużo wysiłku w to, aby nie przegrać. Nie straciliśmy gola i mieliśmy sytuacje, które mogły zagrozić bramce Zagłębia – podsumowywał spotkanie szkoleniowiec Skry, Jakub Dziółka, podkreślając, jak ważnym ogniwem okazał się Adam Mesjasz.

W zespole z Częstochowy zabrakło Oskara Krzyżaka – młodzieżowca, który wyjechał z klubu na zgrupowanie kadry. Sztab Skry zdecydował się nie przekładać spotkania z Zagłębiem z prostego powodu. – W poprzednim tygodniu nie zagraliśmy z Sandecją Nowy Sącz. Po dwóch tygodniach bez gry w okresie startowym sezonu trudno byłoby później funkcjonować naszym zawodnikom – wyjaśnił szkoleniowiec.

Jeśli zaś chodzi o Zagłębie, trener Moskal w taki sposób diagnozował problemy zespołu, który zdecydowanie nie trafił z formą na początek sezonu. – Brakuje nam pewności siebie. My, jako sztab szkoleniowy, musimy tę pewność w drużynie budować. Do tego dochodzi presja, były momenty nerwowe, wkradał się chaos. Mieliśmy swoje sytuacje, ale gdy Patryk Bryła minął bramkarza, wydawało się, że wystarczy wpakować piłkę do pustej bramki. Wydaje mi się, że to właśnie brak pewności siebie sprawił, że uderzył on zbyt lekko i obrońca zdążył wybić piłkę.

Zagłębie dzięki wywalczonemu punktowi przesunęło się na 14. pozycję w tabeli, Skra natomiast uciekła ze strefy spadkowej i do kolejnego starcia pozostanie na 15. miejscu. Sosnowiczanie nie mają jednak prawa czuć się bezpiecznie. W końcu wszystkie drużyny na niższych od klubu z Sosnowca miejscach w ligowej tabeli rozegrały o jedno spotkanie mniej.

autor: Antoni Majewski

Przeczytaj również