Łukasz Bereta: "Wszyscy musimy się skupić na swojej pracy"

03.08.2020

Kilka wniosków z meczu w Świdnicy płynie do obozu Ruchu. Od tych najbardziej widocznych, że drużyna pokazała charakter i odrobiła z nawiązką straty, po te zdecydowanie bardziej „skryte”, związane chociażby z ustawieniem. - Najlepiej, gdy będziemy płynnie przechodzić z jednego ustawienia w drugie, wtedy rywal będzie miał trudno nas rozgryźć – mówi pytany o złoty środek w tej kwestii trener chorzowian, Łukasz Bereta.

Łukasz Sobala/PressFocus

Po meczu w Świdnicy jesteście bogatsi nie tylko o trzy punkty, ale także o cenne doświadczenia. Tak z pewnością będzie wyglądał cały sezon Ruchu na wyjazdach. Święto na trybunach, podwójna mobilizacja i niełatwa przeprawa na boisku.

Musimy być przygotowani na to, że tak ta liga będzie wyglądać. Ale kluczowe jest strzelenie pierwszej bramki. Nie możemy na starcie popełniać błędów, bo wtedy jest problem. Musimy „napoczynać” rywala. Gdybyśmy w sobotę szybko po przerwie nie strzelili pierwszej bramki, ona była kluczowa, to przeciwnicy by się bronili, czas by uciekał, presja by się zwiększała i mogło być różnie. Jeżeli będziemy szybciej otwierać wynik, będziemy zdobywać przewagę i będzie mniej nerwów na boisku.

Mówił trener po meczu na gorąco, że w pierwszych minutach przy stanie 0:2 przypomniał się mu początek ubiegłego sezonu. Ta drużyna teraz jest bogatsza o te doświadczenia?

Na pewno. Wszyscy się uczymy i wyciągamy wnioski. Inaczej nie da się zrobić tego do czego dążymy. Tylko spokój może nas uratować. Gdy zaczniemy się kłócić, wytykać błędy, kto nie dobiegł do piłki, kto coś zrobił źle, to będziemy mieli problem. Gdy wszyscy skupimy się na swojej robocie, to będzie to wyglądało na boisku, tak jak w drugiej połowie.

Kluczem do sukcesu w pierwszym meczu była zmiana ustawienia w drugiej połowie i przejście na taktykę 3-5-2?

Musieliśmy w drugiej połowie przy stanie 0:2 zaryzykować. Wiedzieliśmy, że rywal będzie długo utrzymywać się przy piłce. Wyszliśmy więc wyżej. Zrobiliśmy zmianę pod to ustawienie, zszedł z boiska Kacper Będzieszak, w jego miejsce wszedł Konrad Kasolik. Przeszliśmy na trójkę defensorów, Ecik poszedł do ataku, szukał piłek między strefami. Ale czy to jest metoda na sukces? Ciężko powiedzieć. Zagramy przecież z kimś innym, rywal będzie inaczej ustawiony i ta taktyka z trójką defensorów może zawieść. Będziemy to zawsze dostosowywać do rywala, ale i płyty boiska. W Świdnicy mogliśmy pograć w piłkę, boisko było bardzo dobre, a to w tym ustawieniu jest niesłychanie ważne. Najważniejsze, że mamy alternatywę. Najlepiej, gdy będziemy płynnie przechodzić z jednego ustawienia w drugie, wtedy rywal będzie miał trudno nas rozgryźć i problem z reagowaniem. Chodzi o to, by płynnie ustawienie zmieniać.

Jak ocena trener „nowych” po tym pierwszym spotkaniu, bo do tego grona zaliczam także tych, którzy do Ruchu przyszli zimą. Nie nagrali się bowiem zbyt wiele do sobotniego meczu.

Bardzo dobrze wypadli. Obrońcy zdobyli po bramce. Forma Ecika rośnie z każdym dniem i z każdym meczem pewnie będzie coraz lepiej. Być może wcześniej w psychice coś mu zostało, że jednak w Mielcu również miał problemy zdrowotne, grał z tego powodu troszkę mniej minut. Tu też bolała go noga na początku, potem zaczął z urazem, wrócił, znowu przyplątały się jakieś dolegliwości, ale jestem pewien, że zostawi dużo jakości na boisku. Kacper Będzieszak? Zaliczył słabszy mecz, nie zaprezentował tego co na treningach, czy chociażby w sparingach. Ciężko go pozytywnie ocenić za pierwszą połowę, ale jak mam być sprawiedliwy za pierwsze 45 minut trudno w tym spotkaniu kogokolwiek wyróżnić. Kacper miał żółtą kartkę, jest obrońcą, więc w sytuacji, gdy gospodarze liczyli pewnie już tylko na kontry istniało niebezpieczeństwo, że może złapać drugą kartkę. Poza tym kwestia zmiany ustawienia spowodowała, że po przerwie nie dostał szansy. Od razu po wyjściu z szatni zaryzykowaliśmy grać wyżej.

W pierwszym meczu dokonaliście czterech zmian. W tym sezonie można dokonywać pięciu roszad. Ta zmiana dla Ruchu, czyli zespołu, który w porównaniu do rywali ma dość silną kadrę, to bardzo dobra wiadomość?

Myślę, że jest to korzyść, ale trzeba pamiętać, że trzeba tych roszad dokonać w trzech przerwach. Porównując do czterech zmian z zeszłego sezonu, to można z jednej strony na to spojrzeć tak, że jesteśmy jedną... w plecy. Jeżeli oczywiście nie zrobimy zmiany podwójnej lub też w przerwie. Dla nas dotychczasowe rozwiązanie, bez myślenia i liczenia w jakim momencie to następuje, było niezłym rozwiązaniem. Teraz również jest ok, ale trzeba być uważnym. Tak, żeby nie zrobić jakiegoś błędu. Bo przecież można zrobić w pierwszej połowie zmianę i już wykorzystać „jeden czas”. Wtedy trzeba dokładnie liczyć.

Pole manewru przed następnym wyjazdowym spotkaniem się zwiększy?

Na to liczymy i jest na to szansa. Mam nadzieję, że Mateusz Lechowicz będzie już do mojej dyspozycji, Marcin Kowalski również zaczyna trenować. Zwiększają ci zawodnicy pole manewru, a na to liczymy. Bo w pierwszym spotkaniu nie wyglądało to najlepiej.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również