Kompromitacji ciąg dalszy. Obraz nędzy i rozpaczy przy Bukowej

27.10.2018

Trudno przypomnieć sobie, kiedy GKS Katowice był tak słaby jak obecnie. Podopieczni trenera Dariusza Dudka przegrali trzeci mecz z rzędu - trzeci w fatalnym stylu. Warta Poznań była znacznie lepsza, strzeliła dwie bramki - a mogła więcej - i bez trudu wywiozła z Bukowej trzy punkty.

Łukasz Sobala/Press Focus

Po takim meczu jak z Garbarnią Kraków, w wyjściowym składzie GieKSy musiały nastąpić zmiany. Trener Dariusz Dudek wprowadził czterech nowych zawodników, w tym trzech w linii pomocy. Słabo spisujący się na środku obrony Wojciech Lisowski wrócił na bok defensywy. Nic to jednak nie dało, katowiczanie wciąż grali fatalnie.

Już po kilkudziesięciu sekundach GKS mógł przegrywać, ale strzał przewrotką Michała Grobelnego był minimalnie niecelny. Kwadrans później Warta już prowadziła, po kolejnej serii błędów i fatalnej grze w obronie GieKSy. Na boku nie poradził sobie Tymoteusz Puchacz, dzięki czemu piłka trafiła przed bramkę, gdzie stało dwóch zawodników gospodarzy. Mimo to, Łukasz Spławski zdołał oddać strzał i pokonać Mariusza Pawełka.

GKS wyróżniał się tylko jednym - agresją. Lisowski może się cieszyć, że w pierwszej połowie otrzymał tylko jedną żółtą kartkę. Warta nie grała wielkiej piłki, ale na GieKSę i tak to wystarczyło. Kilka minut przed przerwą po kontrze prowadzenie poznaniaków podwyższył Wojciech Fadecki. Strzał wydawał się do obrony, ale interwencję utrudnił rykoszet. Na trybunach rozpoczął się festiwal wyzwisk, a na boisku... o mały włos nie zrobiło się 3:0 dla przyjezdnych - Robert Janicki przelobował  Pawełka, ale jego próba była niecelna.

W drugiej połowie GKS starał się odrobić straty, ale katowiczanie są w tak fatalnej formie, że nie są w stanie strzelić gola na własnym terenie 13. drużynie I ligi. Skromna grupka kibiców po przerwie nie dopingowała zawodników, część z nich nawet nie czekała do końcowego gwizdka i stadion opuściła znacznie wcześniej. Z trybun było słychać jedynie szydercze okrzyki i "ole" po podaniach katowiczan. GKS kończył mecz w "10", bo drugą żółtą kartkę otrzymał Bartłomiej Poczobut. Po tej sytuacji wiarę w odrobienie strat stracili chyba najbardziej wierni kibice...

Sytuacja katowiczan w tabeli jest równie słaba jak forma piłkarzy. Strata do pierwszego bezpiecznego miejsca wynosi cztery punkty, a większość drużyn z dołu swój mecz z tej kolejki ma jeszcze przed sobą...

 

GKS Katowice - Warta Poznań 0:2 (0:2)

0:1 - Spławski, 17'

0:2 - Fadecki, 38'

 

GKS: Pawełek - Lisowski, Remisz, Wawrzyniak, Puchacz - Woźniak, Łyszczarz, Poczobut, Tabiś - Piesio (46' Błąd) - Rumin (62' Śpiączka).

Warta: Lis - Szymusik, Wypych, Onsorge, Jasiński - Fadecki (82' Fiedosewicz), Grobelny, Cierpka, Kiełb - Janici, Spławski (73' Marciniak).

Żółte kartki: Poczobut, Lisowski, Piesio, Woźniak - Wypych, Szymusik, Cierpka, Grobelny, Fadecki.
Czerwona kartka Poczobut (83', za dwie żółte)
Sędziował Jacek Małyszek (Lublin).

Przeczytaj również