Kibicowskie święto przyjaźni przy Bukowej. "Serce tylko rośnie"

05.09.2021

Nieco w cieniu reprezentacyjnych bojów o awans na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata, na śląskich boiskach w ten weekend dzieje się naprawdę sporo. Wobec powołania Filipa Szymczaka do polskiej młodzieżówki, GKS Katowice zdecydował się przełożyć ligowy mecz z Arką Gdynia, rozgrywając w sobotnie popołudnie bardzo prestiżowy mecz towarzyski.

gkskatowice.eu

Spotkanie z nie byle jakim rywalem, bo na stadion przy Bukowej przyjechał aktualnie piąty zespół najwyższego poziomu rozgrywkowego w Czechach - Banik Ostrawa. Pojedynek ten miał jednak jeden absolutnie nadrzędny wymiar - w końcu sparing był zapowiadany jako wielkie kibicowskie wydarzenie i chęć hucznego uczczenia jubileuszu 25-lecia kibicowskiej zgody. 

A jak w ogóle zaczęła się ta polsko-czeska przyjaźń? Wedle większości dostępnych źródeł i wspomnień niektórych kibiców „GieKSy”, znajomość miała zostać nawiązana podczas wakacyjnego wyjazdu w połowie lat 90. Konsekwencją zawiązanych stosunków była choćby wizyta szalikowców Banika w listopadzie 1996 roku na stadionie przy Bukowej. Wówczas GKS pokonał w meczu ówczesnej 1. Ligi zabrzańskiego Górnika 1:0 (co ciekawe, jedyny gol padł po samobójczym trafieniu Tomasza Hajty), a na trybunach pojawiła się flaga SK Slezská Ostrava - Sportovní klub Slezská Ostrava. Z kolei pół roku później, podczas towarzyskiego meczu reprezentacji Czech i Polski w Ostrawie, kibice Banika i GKS-u siedzieli już w jednym sektorze.

„Sztama” trwa do teraz w najlepsze i jest ona jedną z nielicznych, która łączy ze sobą kibiców klubów z Polski i zagranicy. Co ważne, drużyny starają się świętować okrągłe jubileusze swojej przyjaźni cyklicznie, rozgrywając mecze towarzyskie mniej więcej w odstępie 5 lat. Pierwszy z nich odbył się w 2006 roku na jeszcze nieodświeżonym gruntownie stadionie przy Bukowej, a jak można przeczytać na oficjalnej stronie kibicowskiej gieksa.pl, „cała otoczka spotkania zawierała wiele atrakcji m.in. warsztaty graffiti, którymi przyozdobiono Trybunę Główną, pokazy strażackie, ścianka wspinaczkowa czy mecz pomiędzy drużynami kibiców". Z kolei na trybunach nie obyło się bez wspólnych okrzyków, efektownych transparentów czy masy pirotechniki.

Kolejne bezpośrednie spotkanie odbyło się z kolei z okazji 90-lecia istnienia czeskich „Chacharów”, natomiast dotychczasową trylogię starć zamknął pojedynek z 2016 roku, zorganizowany z okazji 20-lecia przyjaźni. Kibice obu drużyn wspólnie oglądali wówczas mecz na popularnym „Blaszoku”, a cytując ponownie portal gieksa.pl, „tak dużej ilości pirotechniki dawno w Katowicach nie było”.

Było zatem pewne, że atmosfera podczas sobotniego sparingu będzie niezwykle gorąca, a oczekiwania te zdecydowanie znalazły potwierdzenie właściwie tuż po pierwszym gwizdku sędziego. Po wyprowadzeniu obu drużyn na murawę przez kapitanów, nad Bukową uniosła się chmura dymu z użytych środków pirotechnicznych, a na „Blaszoku” pojawił się ogromny transparent z napisem „Silesian Family”. Na efektowne racowisko trzeba było jednak poczekać dopiero do drugiej połowy, a w międzyczasie blisko 4100 fanów obu zespołów (w tym blisko 700 czeskich sympatyków) nie ustawało w dopingu i głośno wspierało swoich ulubieńców. 

- Kibice stworzyli fantastyczną atmosferę. Ważne było również to, by po prostu grać co tydzień, nawet jeśli to był mecz towarzyski. To była wyjątkowa sytuacja, bo fani obu drużyn dopingowali razem. Dla mnie to było niesamowite doświadczenie - przyznał tuż po końcowym gwizdku brazylijski skrzydłowy Dyjan Carlos de Azevedo, który wybiegł na murawę w podstawowym składzie Banika, ale nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Wedle kronikarskiego obowiązku trzeba bowiem wspomnieć, że po bramkach Denisa Granecnego oraz Jana Juroski, Czesi wygrali z beniaminkiem Fortuna 1. Ligi 2:0 i tym samym odnieśli pierwsze w swojej historii zwycięstwo na katowickim obiekcie. 

- Ja jedynie życzę kibicom, by tylko pielęgnowali swoją przyjaźń i trwała ona kolejne dziesiątki lat. To rzecz wręcz zjawiskowa, a serce tylko rośnie, jak fani wspólnie bawili się na trybunach. Jestem dumny, że mogłem być choć małą częścią tego wydarzenia. A jeśli chodzi o sam mecz, dla nas to była pewna lekcja dojrzałości, jaką nasz przeciwnik pokazał. Jestem świadomy tego, że Banik jest czołową siłą ligi czeskiej, co dla nas jest pewnymi Himalajami. Cieszy mnie także to, że rywal podszedł do tej rywalizacji bardzo poważnie. Mamy wiele do nauki, ale przy tym zachowujemy pokorę i jestem zbudowany pojedynczymi momentami gry - powiedział z kolei trener Rafał Górak, nieukrywający radości zarówno z atmosfery wokół samego meczu, jak i jego poziomu sportowego.

autor: PP

Przeczytaj również