Katowice - Motor 1-1

31.08.2008
GKS Katowice grał przez dwa kwadranse z przewagą jednego zawodnika, lecz nawet tego atutu jego zawodnicy nie potrafili wykorzystać. Na Bukowej znów rozczarowanie.

Mecz ledwo się rozpoczął, a GKS otrzymał pierwszej ostrzeżenie. Jarosław Pacholarz znalazł się w sytuacji sam na sam z Jackiem Gorczycą. Golkiper katowiczan wyszedł z bramki i nogami zażegnał niebezpieczeństwo. To co nie udało się gościom w drugiej minucie, stało się faktem po upływie kilkudziesięciu sekund. Marcin Popławski miał za dużo swobody przed polem karnym, spojrzał i przymierzył w piękny sposób pod poprzeczkę. Gorczyca był tym razem bez szans na skuteczną interwencję.

Goście odpowiedzieli za sprawą aktywnego, lecz nieskutecznego Grażvydasa Mikulenasa. Potem Piotr Plewnia dograł piłkę do Bartosza Iwana, lecz ten trafił wprost w Przemysława Mierzwę. Do dwóch razy sztuka. Znów strzelał Iwan. Piłkarz wracający do składu katowiczan umieścił piłkę w siatce po centrze Grzegorza Bonka. Gol strzelony do szatni powinien dodać GieKSie wiatru w żagle. I wydawało się, że tak będzie, bo w drugą odsłonę katowiczanie weszli zdecydowanie lepiej, aniżeli w pierwszą.

Onyekachi z Iwanem, ten uruchomił Mikulenasa, który znalazł się oko w oko z Mierzwą. W stuprocentowej sytuacji Litwin fatalnie jednak spudłował. Kluczową mogła okazać się 60 minuta gry, kiedy fatalny błąd popełnił Artur Bożyk. Ostatni obrońca Motoru pozwolił, aby piłkę przechwycił Mikulenas, który wyszedł na czystą sytuację. Bożyk tuż przed linią pola karnego sfaulował Litwina. Sędzia bez namysłu sięgnął po czerwoną kartkę. Bonk z rzutu wolnego uderzył zbyt mało precyzyjnie, aby wyprowadzić gospodarzy na prowadzenie.

Od momentu straty swojego zawodnika, goście skoncentrowali się wyłącznie na bronieniu remisu. Mogli zostać skarceni na kwadrans przed zakończeniem. Piłka w iście bilardowy sposób odbijała się w polu karnym Motoru, po tym jak dośrodkował ją rezerwowy Onyekachi. Czarnoskóry zawodnik jeszcze w pierwszej połowie zmienił kontuzjowanego Pawła Sobczaka. Rosły snajper doznał urazu bez kontaktu z przeciwnikiem.

Zwycięstwo gospodarzom mógł, a wręcz powinien zapewnić Mikulenas. Doświadczony napastnik otrzymał świetne podanie od Tomasza Prasnala, lecz po raz kolejny zawiódł. Takim sposobem Motor zrealizował swój cel wywożąc z Górnego Śląskiego cenny punkt. Natomiast GKS znów nie sprostał oczekiwaniom kibiców, którzy pod koniec spotkania skandowali: „trzynaste miejsce, a co to k... jest”. Tabela nie kłamie, katowiczanie zawodzą na całej linii i na dziś wygląda na to, że nie powalczą o cel w postaci awansu do ekstraklasy.

Pod szatniami:

[b]Krzysztof Lipecki[/b] (pomocnik Motoru): Nie przyjechaliśmy tu po to, by wracać z niczym. Remis nas zadowala. Gospodarze zaczęli zdecydowanie przeważać dopiero od momentu, gdy straciliśmy Artura Bożyka. GKS zagrał tak, jak się tego spodziewaliśmy.

[b]Grzegorz Domżalski[/b] (pomocnik GKS): Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Mieliśmy kilka sytuacji do przechylenia szali zwycięstwa na naszą korzyść. Gdybyśmy je wykorzystali... Ten podział punktów jest dla nas jak porażka.

[b]Tomasz Prasnal[/b] (obrońca GKS): Musimy się poprawić. Cały czas mamy braki. Zarówno w defensywie, jak i z przodu. Jeśli już dajemy sobie strzelić gola, to powinniśmy umieć wykorzystać okazje, jakie się nam trafiają. Spośród tych, które mieliśmy dzisiaj co najmniej dwie należy uznać za znakomite.

 

Konferencja prasowa:

[b]Ryszard Kuźma[/b] (trener Motoru): Mecz dostarczył sporo emocji. Nie przyjechaliśmy tu po to, by bronić dostępu do własnej bramki. Zresztą obydwie drużyny prowadziły otwartą grę. Koncówka była dla nas bardzo trudna. Cieszę się, że zareagowaliśmy właściwie na fakt gry w osłabieniu. Remis to sprawiedliwy rezultat. Jego wywalczenie kosztowało moich piłkarzy wiele wysiłku.

[b]Jan Żurek[/b] (trener GKS): Po raz kolejny spotyka nas wielki zawód. Uczulałem moich zawodników, by od pierwszego gwizdka sędziego grali konsekwentnie. Tymczasem już na samym początku tracimy bramkę. Była ona brzemienna w skutkach. Dobrze, że do przerwy udało się nam wyrównać, ale w drugiej połowie powinniśmy iść za ciosem. Na boisku nie ma miejsca na frajerstwo. Sytuacje, jakie miał Mikulenas, były wręcz "dwustuprocentowe". Nie ma się co dziwić, że kibice są niezadowoleni. Z całym szacunkiem dla przeciwnika, ale straciliśmy dwa punkty.

[b]
GKS Katowice - Motor Lublin 1-1 (1-1)[/b]
0-1 - Popławski, 3 min
1-1 - Iwan, 45 min
[b]
GKS[/b]: Gorczyca - Krysiński, Markowski, Kapias, Prasnal - Domżalski, Bonk (71. Nowak), Iwan, Plewnia (62. Kaliciak) - Sobczak (32. Onyekachi), Mikulenas.
Trener Jan Żurek.

[b]Motor[/b]: Mierzwa - Zawadzki, Bożyk, Ptaszyński, Misztal - Żmuda, Maziarz (67. R. Król), Iwanicki (86. Kamiński), Lipecki, Popławski (65. Falisiewicz) - Pacholarz.
Trener Ryszard Kuźma.

[b]Żółte kartki[/b]: Sobczak, Iwan, Kapias, Mikulenas - Ptaszyński, Popławski, Zawadzki.
[b]Czerwona kartka [/b]Bożyk (60. faul).
[b]Sędziował [/b]Tomasz Musiał (Kraków).
[b]Widzów[/b]: 5000.

 

autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również