Katowice - Łęczna 2-3

04.10.2008
Katowiccy piłkarze na boisko wyszli z kilkunastominutowym opóźnieniem, manifestując niezadowolenie z powodu zaległości płacowych, a zeszli przybici po dramatycznym meczu.
GKS rozpoczął bez szaleństw, lecz co jakiś czas popełniał rażące błędy w defensywie. Rafał Niżnik dwukrotnie miał przed sobą tylko Jacka Gorczycę. Najpierw trafił w wychodzącego bramkarza katowiczan, a potem spudłował z kilku metrów. Równie dobrą okazję miał Grzegorz Domżalski. Strzał  "głową" najniższego na boisku zawodnika trafił w słupek.

Drugiego ostrzeżenia nie było. Grażvydas Mikulenas zgrał piłkę głową do Krzysztofa Kaliciaka i choć ten przegrał pojedynek z bramkarzem, to jego litewski kolega z linii ataku pospieszył z dobitką. Radość nie trwała długo, bowiem prezenty na lewo i prawo rozdawał tego dnia Daniel Treściński. To nie był dzień środkowego obrońcy, który w niesławie żegnał się z Zagłębiem Sosnowiec. Był wręcz największym zagrożeniem bramki Gorczycy, o czym przekonała akcja z niczego, po której Grzegorz Szymanek strzelił gola wyrównującego. Nic dziwnego, że „Teresa” został szybko zmieniony. – Pomyłki i błędy się zdarzają. To nie przez Treścińskiego przegraliśmy ten mecz – zaznaczył Adam Nawałka.

Na porażkę nic nie wskazywało po tym jak Krzysztof Markowski po raz drugi wyprowadził katowiczan na prowadzenie. Uderzeniem z woleja znalazł wolny korytarz w gąszczu nóg, tak jak to zrobił Rafał Murawski w niedawnym pucharowym meczu Lecha Poznań. – Bramka zupełnie nie cieszy – westchnął kapitan GKS-u. Markowski przyznał, że druga odsłona jego drużynie zupełnie nie wyszła, a za przyczynę wskazał złe przygotowanie fizyczne. Marne to jednak usprawiedliwienie, skoro to Łęczna rozgrywała w środę zaległy mecz, a w dodatku przez końcowy kwadrans musiała radzić sobie w osłabieniu. Za niebezpieczny atak dwiema nogami usunięty z boiska został Piotr Karwan. – Zaczęliśmy bronić wyniku, lecz przy tym zaczęliśmy pomagać rywalom - przyznał kręcąc głową Mikulenas.

Szkoleniowiec gości wyciągnął z talii aż... dwa jokery. Posłał na boisko Prejuce Nakoulme oraz Jakuba Grzegorzewskiego. Ci właśnie zawodnicy skonstruowali akcję, po której padło wyrównanie. Katowiczanie rzucili się do ataku, lecz czynili to nieporadnie, narażając się na kontry Górnika. Po jednej z nich sędzia podyktował rzut karny. – Przepraszam chłopaków za tę interwencję. Była to akcja ratunkowa, zahaczyłem nogą o rywala... Moja wina – bił się w pierś Szymon Kapias, obrońca katowickiego zespołu. Jedenastkę na bramkę zamienił Grzegorzewski. – Nerwy mam na szczęście mocne – spuentował Adam Nawałka, który nadal nie wygrał, jako szkoleniowiec katowickiego GKS.


Pod szatniami
[b]Grażvydas Mikulenas [/b](napastnik GKS): Pretensje możemy mieć tylko do siebie. Absolutnie nie zasłużyliśmy na porażkę w tym meczu. Sami jednak jesteśmy sobie winni. Do sędziego pretensji nie mam. Przecież wyniku nie wypaczył.

[b]Krzysztof Markowski [/b](obrońca GKS): Nie mieliśmy sił, aby w końcówce grać piłką, dlatego decydowaliśmy się na długie podania. Czuję się fatalnie psychicznie po takim meczu...

[b]Jakub Wierzchowski[/b] (bramkarz Górnika): Po raz kolejny pokazaliśmy, że mamy charakter i udało nam się przechylić szalę na swoją korzyść. Na porażkę na pewno nie zasłużyliśmy. Czasem potrzebny jest impuls, którym była tym razem czerwona kartka. Podziałała ona na nas mobilizująco.

Konferencja prasowa
[b]Krzysztof Chrobak[/b] (trener Górnika): Mecz atrakcyjny, bo padło pięć bramek, a mogło być ich jeszcze więcej. Duża dramaturgia. Jestem podbudowany tym zwycięstwem, które odnieśliśmy po dwóch porażkach z rzędu. W końcówce dopisało nam dużo szczęścia.

[b]Adam Nawałka[/b] (trener GKS): Musimy wykorzystywać swoje sytuacje, bo z czasem drużyna zaczyna popełniać błędy. Nie ma co narzekać na brak szczęścia. Zwycięstwo musi być wywalczone na boisku. Nie mogę mieć pretensji o zaangażowanie. Były dobre momenty, jak i bardzo słabe. [b]

[/b][b]
GKS Katowice – Górnik Łęczna 2-3 (2-1)[/b]
1-0 - Mikulenas, 17 min
1-1 - Szymanek, 18 min
2-1 - Markowski, 25 min
2-2 - Nakoulma, 78 min
2-3 - Grzegorzewski, 90 min (karny)

[b]GKS[/b]: Gorczyca – Kapias, Markowski, Treściński (46. Prasnal), Mielnik – Domżalski, Wijas, Iwan, Plewnia (85. Sobczak) – Mikulenas, Kaliciak.
Trener Adam Nawałka.

[b]Górnik[/b]: Wierzchowski – Tomczyk, Mazurkiewicz, Karwan, Kazimierczak – Nazaruk (60. Nakoulma), Bartoszewicz, Nikitović, Truszkowski – Niżnik (70. Bugała), Szymanek (72. Grzegorzewski).
Trener Krzysztof Chrobak.

[b]Żółte kartki:[/b] Górski, Iwan, Kapias, Markowski, Kaliciak, Górski - Truszkowski.
[b]Czerwone kartki:[/b] Karwan (75. faul), Kapias (90. za drugą żółtą).
[b]Sędziował [/b]Mariusz Trofimiec (Kielce).
[b]Widzów[/b]: 1500.[b]
[/b]
autor: Krzysztof Kubicki

Przeczytaj również