Katowice - Bielsko-Biała 1-1

24.01.2009
GKS przez większą część sparingu z III-ligowym BKS-em Stal Bielsko Biała prezentował się poniżej oczekiwań, ale zdołał uniknąć porażki. W składzie katowiczan pojawiło się kilku testowanych graczy.
- Różnicę w umiejętnościach dwóch wystawionych przez nas "11" było widać gołym okiem - podsumował Adam Nawałka, trener GieKSy. W pierwszej połowie miejscowi nie mieli zbyt wiele do powiedzenia, choć... - Brakuje nam świeżości. To normalne na tym etapie przygotowań - mówił Marek Mandla. Słowa szkoleniowca bielszczan nie przełożyły się jednak na boiskowe wydarzenia. Jego zespół - choć osłabiony brakiem Gałgana i Ruckiego - szybko objął prowadzenie. Błąd Gorczycy wykorzystał Marcin Rejmanowski, który strzałem głową wpakował piłkę do pustej siatki. - Bramkarz rywali wyraźnie przysnął - przyznał strzelec bramki.

Tymczasem do przerwy katowiczanie zagrozili gościom praktycznie tylko raz. "Główka" Marcina Krysińskiego poszybowała nad poprzeczką. - Nie przywiązywałbym do tych 45 minut większej wagi. Szansę dostali młodzi gracze, dla których była to zupełnie nowa sytuacja. Na pewno trema dał im o sobie znać - przekonywał doświadczony obrońca, który po długim czasie wrócił na środek defensywy. 32-latek bardzo chwalił swojego partnera ze środka obrony, Grzegorza Szafrańskiego.

O ile wychowanek klubu może liczyć na kolejne występy w składzie GKS-u, o tyle - przynajmniej na razie - ominą one Dariusza Cudnego i Bartosza Szepetę. - Trenowali z nami przed ostatni tydzień, ale na razie im podziękujemy. Na kolejne dni zostanie natomiast z nami inny z testowanych piłkarzy, Paweł Kubies - wyjaśniał Nawałka. Szkoleniowiec, mimo tego, że musiał radzić sobie bez chorych Napierały i Pasko oraz narzekającego na uraz Wijasa, po zmianie stron zobaczył już lepszą postawę swojej drużyny.

Gola na wagę remisu zdobył Krzysztof Kaliciak, który dostał idealne podaniem od Iwana. - Wybiegaliśmy ten sparing, choć każdy z nas miał "ciężkie" nogi - podkreślał Kaliciak. Swoją okazję miał także Mikulenas. Nie oznacza to jednak, że Stal skupiła się na destrukcji. Budce zagrażali kolejno Profic, Antczak i Matejko. - Nie widziałem dziś w szeregach przeciwnika nikogo, kto przewyższałby o klasę któregoś z moich podopiecznych - zauważył Mandla.

Co ciekawe, na mecz wybrał się Krzysztof Hetmański, przymierzany na Bukowej do roli menedżera klubu. - Zapewniam, że jestem tu wyłącznie jako kibic - uśmiechał się były dyrektor sportowy Górnika Zabrze. Przebieg starcia ze Stalą pokazał jednak, że katowiczanom przydałoby się kilku graczy, jakich mógłby sprowadzić Hetmański.[b]
[/b]
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również