Górnik - Kielce 27-31. Więcej takich meczów!

08.03.2015
Praktycznie do samego końca spotkania Górnik Zabrze walczył o wygraną z Vive Tauronem Kielce. Mistrz Polski sporo musiał się napocić, by odnieść zwycięstwo.
Norbert Barczyk/Pressfocus
Spotkanie rozpoczęło się od... rozerwanej koszulki Adriana Niedośpiała. Nie jest to pierwszy mecz, w którym stroje zabrzan szybko ulegają zniszczeniu. Jako że zastępczy trykot nie miał numeru, sztab gospodarzy... musiał szybko domalować "4". W kolejnych minutach problemy z rozerwanymi koszulkami mieli też inni zawodnicy.

Na parkiecie, w pierwszych minutach gry, lepiej prezentowali się goście, którzy szybko wyszli na trzybramkowe prowadzenie. W bramce Górnika piłki zaczął odbijać Sebastian Suchowicz, a w ataku dobrze radził sobie Marek Daćko, dzięki czemu zabrzanie doprowadzili do remisu, a w 11. minucie wyszli pierwszy raz na prowadzenie - po trafieniu Roberta Orzechowskiego zrobiło się 5-4.

W tym momencie w grze Górnika coś się zacięło - gospodarze nie potrafili rzucić bramki przez pięć minut. Taka drużyna jak Vive potrafi wykorzystać przestoje rywala i po pierwszym kwadransie gry goście prowadzili 8-5. W bramce dalej dobrze radził sobie Suchowicz, dzięki czemu "Trójkolorowi" mogli wyprowadzać zabójcze kontry, po których udało się ponownie doprowadzić do remisu. W dodatku, gdy dwuminutową karę odbywał Michał Kubisztal, Górnik wyszedł na prowadzenie.

Na niespełna dwie minuty przed końcem pierwszej połowy Górnik osiągnął najwyższe prowadzenie - 16-13. Kielczanie zdołali jednak jeszcze przed przerwą odrobić dwa trafienia i na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 17-16.

W ostatnich sekundach pierwszej połowy dwuminutową karę otrzymał Manuel Strlek, przez co zabrzanie grali w przewadze. Do bramki kielczan wszedł Sławomir Szmal, który od początku zaczął zatrzymywać ataki Górnika. Pierwsze trafienie - autorstwa Bartłomieja Tomczaka - gospodarze zanotowali dopiero pod koniec 34. minuty.

Przy stanie 18-18 wątpliwą dwuminutową karę otrzymał Kubisztal. Zabrzanie mieli sporo pretensji do sędziów o odgwizdanie przewinienia. Okazało się, że była to kluczowa decyzja bowiem mistrz Polski w przewadze zdołał zdobyć trzy bramki. Mimo twardej i ambitnej gry, nie udało się już choćby doprowadzić do wyrównania, choć kilka razy udało się dojść rywala na jedną bramkę.

Zabrzanie przez całe spotkanie walczyli z kielczanami jak równy z równym. W grach w osłabieniu Górnik tylko raz był wyraźnie słabszy. Mimo porażki - którą przecież można wkalkulować już na starcie rozgrywek - śląska drużyna nie musi się wstydzić swojej postawy.

Na uwagę zasługuje atmosfera, jaką stworzyli kibice Górnika, którzy do samego końca głośno dopingowali swój zespół. Pod tym względem w Zabrzu nie było najlepiej, ale od kilku spotkań szczypiorniści nie mogą narzekać na brak wsparcia z trybun. Bilety dostępne w przesprzedaży zostały sprzedane w zaledwie kilka godzin. Oby tak było nie tylko przy okazji spotkań z Kielcami...

Górnik Zabrze - Vive Tauron Kielce 27-31 (17-16)

Górnik: Kornecki, Kicki, Suchowicz - Daćko, Orzechowski, Gromyko, Kuchczyński, Kubisztal, Jurasik, Buszkow, Tatarincew, Tomczak, Niewrzawa, Twardo. Trener: Patrik Liljestrand.

Kielce: Szmal, Sego - Grabarczyk, Jurecki, Tkaczyk, Reichmann, Chrapkowski, Aguinagalde, Bielecki, Jachlewski, Strlek, Buntić, Musa, Zorman, Rosiński, Cupić. Trener: Talant Dujszebajew.
autor: Adrian Waloszczyk

Przeczytaj również