Górnik chce weryfikacji wyniku. Mecz będzie powtórzony?
14.12.2015
Spotkanie Górnika z wicemistrzem Polski było szeroko komentowane w mediach. Na cztery sekundy przed końcem meczu Wisła rzuciła bramkę na 34-34. Sekundę później Marek Daćko otrzymał piłkę od Sebastiana Kickiego i trafił do bramki z połowy boiska tuż przed syreną kończącą pojedynek. Przy oddawaniu rzutu był jednak faulowany.
- Faktycznie doszło do faulu taktycznego, który prawidłowo powinien zostać rozliczony dwiema karami: czerwoną kartką dla Marko Tarabochii oraz rzutem karnym. Marek zdołał rzucić piłkę jeszcze przed gwizdkiem sędziów, a ta trafiła do siatki. Regulamin mówi wyraźnie: należy się kara, ale i uznanie tej bramki - komentuje sprawę wiceprezes Franciszek Michór.
Czy są szanse na korzystne rozwiązanie i zamianę wyniku na 35-34? - Konsekwencją może być powtórzenie meczu, najprawdopodobniej już po styczniowych mistrzostwach Europy. Nie wiemy czy to tak naprawdę ma teraz sens, a decyzję trzeba podjąć jak najszybciej, bo w ciągu 48 godzin od zakończenia meczu - tłumaczy działacz.
Co ciekawe, Górnik musiał zapłacić kilka tysięcy złotych, by ich wniosek został w ogóle rozpatrzony. - To też kwestia rozwiązania systemowego: nie dość, że jesteśmy karani złą decyzją na parkiecie, to jeszcze aby udowodnić, że jednak my mamy rację, musimy ponieść kolejną karę, opłatę za rozpatrzenie wniosku - mówi Michór.
- Faktycznie doszło do faulu taktycznego, który prawidłowo powinien zostać rozliczony dwiema karami: czerwoną kartką dla Marko Tarabochii oraz rzutem karnym. Marek zdołał rzucić piłkę jeszcze przed gwizdkiem sędziów, a ta trafiła do siatki. Regulamin mówi wyraźnie: należy się kara, ale i uznanie tej bramki - komentuje sprawę wiceprezes Franciszek Michór.
Czy są szanse na korzystne rozwiązanie i zamianę wyniku na 35-34? - Konsekwencją może być powtórzenie meczu, najprawdopodobniej już po styczniowych mistrzostwach Europy. Nie wiemy czy to tak naprawdę ma teraz sens, a decyzję trzeba podjąć jak najszybciej, bo w ciągu 48 godzin od zakończenia meczu - tłumaczy działacz.
Co ciekawe, Górnik musiał zapłacić kilka tysięcy złotych, by ich wniosek został w ogóle rozpatrzony. - To też kwestia rozwiązania systemowego: nie dość, że jesteśmy karani złą decyzją na parkiecie, to jeszcze aby udowodnić, że jednak my mamy rację, musimy ponieść kolejną karę, opłatę za rozpatrzenie wniosku - mówi Michór.
Polecane
Superliga mężczyzn
Przeczytaj również
07.08.2022
07.08.2022
Główka Paluszka metodą na wicemistrzów