Górnik - Azoty 36-31. Mecz z Puławami = emocje
13.12.2014
W ostatnim tegorocznym meczu Górnikowi przyszło się zmierzyć z Azotami Puławy, z którymi zabrzanie walczyli o brązowy medal w poprzednich rozgrywkach. W tym sezonie puławianie spisują się znacznie poniżej oczekiwań i zajmują dopiero dziewiąte miejsce. "Trójkolorowi" jednak już nie z takimi zespołami tracili punkty...
Górnik musiał sobie radzić bez Bartłomieja Tomczaka, w dalszym ciągu mającego problemy z łydką. Nie grał również Adam Twardo, który pojechał na pogrzeb matki. Mecz od samego początku był emocjonujący i zacięty. W pewnym momencie gospodarze prowadzili już czterema punktami, jednak Azoty rozkręciły się... po czasie, wziętym przez Patrika Liljestranda.
Puławianie zaczęli skutecznie wykańczać swoje sytuacje, w dodatku swoje obronił Vilius Rasimas. W efekcie to goście schodzili na przerwę na prowadzeniu. Początek drugiej połowy był niemal identyczny jak gra w pierwszej części - Górnik wyszedł na kilkubramkowe prowadzenie, by znów przez zbyt nerwową grę i proste błędy doprowadzić do tego, że Azoty zdołały straty odrobić.
Ostatnie 10 minut należały jednak do Górnika - dalej w bramce dobrze radził sobie Mateusz Kornecki (trzeba też pochwalić Sebastiana Kickiego, który pojawiał się między słupkami), a bramkarzy rywali raz za razem pokonywał Mariusz Jurasik. W efekcie zabrzanie wygrali pięcioma trafieniami i przerwę w rozgrywkach spędzą na najniższym stopniu podium.
Górnik Zabrze - Azoty Puławy 36-31 (16-17)
Górnik: Kornecki, Kicki, Suchowicz - Daćko, Orzechowski, Gromyko, Kuchczyński, Kubisztal, Jurasik, Bushkov, Tatarincew, Niewrzawa.
Azoty: Bogdanow, Zapora, Rasimas - Kowalik, Ćwikliński, Kus, Skrabania, Tarabochia, Przybylski, Grzelak, Masłowski, Krajewski, Sobol.
Kary: 4-8 min.
Górnik musiał sobie radzić bez Bartłomieja Tomczaka, w dalszym ciągu mającego problemy z łydką. Nie grał również Adam Twardo, który pojechał na pogrzeb matki. Mecz od samego początku był emocjonujący i zacięty. W pewnym momencie gospodarze prowadzili już czterema punktami, jednak Azoty rozkręciły się... po czasie, wziętym przez Patrika Liljestranda.
Puławianie zaczęli skutecznie wykańczać swoje sytuacje, w dodatku swoje obronił Vilius Rasimas. W efekcie to goście schodzili na przerwę na prowadzeniu. Początek drugiej połowy był niemal identyczny jak gra w pierwszej części - Górnik wyszedł na kilkubramkowe prowadzenie, by znów przez zbyt nerwową grę i proste błędy doprowadzić do tego, że Azoty zdołały straty odrobić.
Ostatnie 10 minut należały jednak do Górnika - dalej w bramce dobrze radził sobie Mateusz Kornecki (trzeba też pochwalić Sebastiana Kickiego, który pojawiał się między słupkami), a bramkarzy rywali raz za razem pokonywał Mariusz Jurasik. W efekcie zabrzanie wygrali pięcioma trafieniami i przerwę w rozgrywkach spędzą na najniższym stopniu podium.
Górnik Zabrze - Azoty Puławy 36-31 (16-17)
Górnik: Kornecki, Kicki, Suchowicz - Daćko, Orzechowski, Gromyko, Kuchczyński, Kubisztal, Jurasik, Bushkov, Tatarincew, Niewrzawa.
Azoty: Bogdanow, Zapora, Rasimas - Kowalik, Ćwikliński, Kus, Skrabania, Tarabochia, Przybylski, Grzelak, Masłowski, Krajewski, Sobol.
Kary: 4-8 min.
Polecane
Superliga mężczyzn
Przeczytaj również
07.08.2022
07.08.2022
Główka Paluszka metodą na wicemistrzów