Festiwal błędów. Porażka na własne życzenie
07.02.2017

Zabrzanie nie najlepiej weszli w mecz. Mieli problem z przechytrzeniem dobrze ustawionej obrony gości, którzy w początkowych fragmentach gry sprawiali lepsze wrażenie i objęli dwubramkowe prowadzenie. Po 10 minutach gry MMTS zaczął jednak grać jak... reprezentacja Polski na niedawnych mistrzostwach świata - zawodnicy z Kwidzyna popełniali proste błędy, gubili piłkę, dzięki czemu gospodarze raz za razem wychodzili z kontrami, często mając sytuacje sam na sam z bramkarzem rywala.
Od początku dobrze wyglądał Marek Daćko, który jeszcze przed przerwą rzucił cztery "oczka". W bramce spotkanie rozpoczął Mateusz Kornecki, jednak z czasem zastąpił go Martin Galia, który obronił dwa karne, przyczyniając się do tego, że po pierwszej połowie NMC Górnik prowadził 18:14.
Na drugą połowę "Trójkolorowi" wyszli jakby rozkojarzeni. Popełnili dwa proste błędy, przez co MMTS nieco odrobił straty. Na dojście nie pozwolił Galia, który rozgrywał kolejne świetne zawody, broniąc w całym spotkaniu trzy rzuty karne. Z czasem gra gospodarzy zaczęła wyglądać lepiej i NMC Górnik znów uzyskał bezpieczną przewagę (22:16), którą jak szybko uzyskał - tak szybko stracił. Po kwadransie gry po przerwie goście znów zbliżyli się na dwa punkty (23:21).
Gra zrobiła się bardzo chaotyczna, jedni i drudzy prześcigali się w popełnianych błędach. Goście mieli kilka okazji na doprowadzenie do wyrównania (24:23, 25:24), ale marnowali dogodne sytuacje. Zabrzanie z kolei mieli w ogóle problem z oddaniem rzutu...
Nieporadność gospodarzy spowodowała, że MMTS w końcu wyrównał, a nawet objął prowadzenie na siedem minut przed końcem. Do ostatniej syreny kibice w hali przy Wolności oglądali emocjonujące widowisko, które w dalszym ciągu obfitowało w wiele błędów.
Na 20 sekund przed końcem bramkę na 29:28 dla gości rzucił Adrian Nogowski. Gospodarze mieli ostatnią akcję meczu, ale nie wykorzystali jej, mimo że rywal grał w osłabieniu. Dla NMC Górnika to druga porażka z rzędu.
NMC Górnik Zabrze - MMTS Kwidzyn 28:29 (18:14)
Górnik: Kornecki, Galia - Daćko, Tomczak, Gromyko, Sluijters, Buszkow, Tatarincew, Gliński, Tokaj, Ścigaj, Adamuszek. Trener: Ryszard Skutnik.
Od początku dobrze wyglądał Marek Daćko, który jeszcze przed przerwą rzucił cztery "oczka". W bramce spotkanie rozpoczął Mateusz Kornecki, jednak z czasem zastąpił go Martin Galia, który obronił dwa karne, przyczyniając się do tego, że po pierwszej połowie NMC Górnik prowadził 18:14.
Na drugą połowę "Trójkolorowi" wyszli jakby rozkojarzeni. Popełnili dwa proste błędy, przez co MMTS nieco odrobił straty. Na dojście nie pozwolił Galia, który rozgrywał kolejne świetne zawody, broniąc w całym spotkaniu trzy rzuty karne. Z czasem gra gospodarzy zaczęła wyglądać lepiej i NMC Górnik znów uzyskał bezpieczną przewagę (22:16), którą jak szybko uzyskał - tak szybko stracił. Po kwadransie gry po przerwie goście znów zbliżyli się na dwa punkty (23:21).
Gra zrobiła się bardzo chaotyczna, jedni i drudzy prześcigali się w popełnianych błędach. Goście mieli kilka okazji na doprowadzenie do wyrównania (24:23, 25:24), ale marnowali dogodne sytuacje. Zabrzanie z kolei mieli w ogóle problem z oddaniem rzutu...
Nieporadność gospodarzy spowodowała, że MMTS w końcu wyrównał, a nawet objął prowadzenie na siedem minut przed końcem. Do ostatniej syreny kibice w hali przy Wolności oglądali emocjonujące widowisko, które w dalszym ciągu obfitowało w wiele błędów.
Na 20 sekund przed końcem bramkę na 29:28 dla gości rzucił Adrian Nogowski. Gospodarze mieli ostatnią akcję meczu, ale nie wykorzystali jej, mimo że rywal grał w osłabieniu. Dla NMC Górnika to druga porażka z rzędu.
NMC Górnik Zabrze - MMTS Kwidzyn 28:29 (18:14)
Górnik: Kornecki, Galia - Daćko, Tomczak, Gromyko, Sluijters, Buszkow, Tatarincew, Gliński, Tokaj, Ścigaj, Adamuszek. Trener: Ryszard Skutnik.
Polecane
Superliga mężczyzn
Przeczytaj również

07.08.2022
07.08.2022
Główka Paluszka metodą na wicemistrzów