Fatalna passa trwa. Lider wypunktował bezradną GieKSę

09.03.2019

Piłkarze GKS-u Katowice chyba wciąż nie wybudzili się z zimowego snu. Dziś podopieczni Dariusza Dudka przegrali na własnym stadionie z liderem, Rakowem Częstochowa aż 0:3 i w żaden sposób nie poprawili swojej sytuacji w ligowej tabeli. Dodatkowo GieKSa kończyła mecz w osłabieniu, po tym jak dwie żółte kartki obejrzał Arkadiusz Jędrych. 

Rafał Rusek/PressFocus

Po fatalnej porażce z bezpośrednim rywalem o utrzymanie, Wigrami Suwałki, na piłkarzy katowickiej GieKSy czekało w tej kolejce wyjątkowo trudne zadanie. Rywalem podopiecznych Dariusza Dudka był bowiem lider z Częstochowy, który w 22 ligowych meczach zanotował tylko jedną porażkę i wypracował sobie ogromną przewagę nad resztą stawki. Tym samym sobotni mecz można było uznać za pojedynek Dawida z Goliatem – przed tą serią gier obie ekipy dzieliły aż 33 punkty. Oprócz pozycji w ligowej tabeli, za częstochowianami przemawiał również fakt, że to Raków wygrał ostatni mecz z GKS-em, a klub z Katowic tylko raz w tym sezonie sięgnął po komplet punktów u siebie. 

W porównaniu do przegranego spotkania w Suwałkach, trener Dudek zdecydował się na trzy roszady w wyjściowym składzie. Tym razem poza „11” znaleźli się Kacper Tabiś, Dominik Bronisławski i Jakub Wawrzyniak – ich miejsce zajęli z kolei Wojciech Lisowski, Mateusz Mączyński oraz Tymoteusz Puchacz. - Jestem przekonany, że nasza praca się obroni. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku i liczę na to, że prędzej czy później przełamiemy naszą złą serię – przekonywał przed meczem szkoleniowiec gospodarzy.

Początek sobotniego meczu faktycznie mógł wskazywać na to, że katowiczanie będą w stanie przekuć swoje słowa w czyny. Gospodarze nieco agresywniej ruszyli na swojego rywala i to oni stworzyli bowiem pierwszą dogodną okazję do otwarcia wyniku. W 5. minucie Mateusz Mączyński wrzucił piłkę w pole karne, ta odbiła się od interweniującego Arkadiusza Kasperkiewicza i nieznacznie minęła bramkę. Poza tą sytuacją oraz kilkoma stałymi fragmentami gry, na placu gry nie działo się jednak zbyt wiele. Oba kluby skupiły się głównie na spokojnym rozgrywaniu piłki w środku pola i długo wydawało się, że w miarę wyrównana pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym wynikiem. 

Wszystko zmieniła jednak sytuacja z 37. minuty, gdy goście wykonywali rzut wolny. Patryk Kun zdecydował się na wrzutkę w pole karne, gdzie najlepiej odnalazł się Tomas Petrasek. Czech, od dawna słynący ze znakomitej gry głową, zdecydowanie wygrał pojedynek z kryjącym go Arkadiuszem Jędrychem i pewnie pokonał Krzysztofa Barana. Tym samym rosły defensor wpisał się na listę strzelców już po raz szósty w tym sezonie. Dzięki tej jednej akcji częstochowianie uwypuklili swoje największe atuty, czyli zabójczą skuteczność, dyscyplinę w swoich poczynaniach i cierpliwe oczekiwanie na rozwój wypadków.

Postawa katowiczan z kolei ponownie nie mogła napawać optymizmem. Podopieczni Dariusza Dudka właściwie w ogóle nie mieli pomysłu na przełamanie defensywy Rakowa, a w pierwszej połowie oddali tylko jeden celny strzał. Na początku drugiej połowy GKS mógł jednak wyrównać stan rywalizacji za sprawą… Tomasa Petraska. Defensor chciał wybić piłkę, dośrodkowaną przez Tymoteusza Puchacza z boku boiska, ale ta zatrzymała się na poprzeczce bramki Michała Gliwy.  

Katowiczanie cały czas bardzo przeciętnie spisywali się w ofensywie, a swoich szans szukali głównie po strzałach Bartosza Śpiączki z dystansu. Dodatkowo w swojej grze GieKSa wyróżniała się sporą agresywnością, czego dowodem był fakt, że kończyła ona mecz w dziesiątkę. Arkadiusz Jędrych obejrzał bowiem dwie żółte kartki w odstępie zaledwie 5 minut. 

Goście z Częstochowy wykorzystali liczebną przewagę wręcz błyskawicznie. W 83. minucie Patryk Kun popisał się znakomitym prostopadłym podaniem do Sebastiana Musiolika, a napastnik posłał piłkę pod nogami Barana i podwyższył wynik rywalizacji. Na tym jednak były piłkarz ROW-u Rybnik nie zakończył swojego strzelania przy Bukowej. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry Musiolik odnalazł się przed polem karnym i po otrzymaniu piłki od Daniela Bartla, mocnym strzałem w dalszy róg przypieczętował ósmą wygraną Rakowa z rzędu.

Tymczasem nastroje w Katowicach robią się już wręcz pogrzebowe. GieKSa w drugim meczu rundy wiosennej nie zdobyła choćby gola i jej strata do bezpiecznej strefy wciąż wynosi 6 punktów. Sytuacja ta może jednak ulec zmianie, bowiem Wigry Suwałki i Warta Poznań dopiero będą rozgrywać swoje spotkania w 25. kolejce. 

GKS Katowice – Raków Częstochowa 0:3 (0:1)
0:1 – Tomas Petrasek 36’
0:2 – Sebastian Musiolik 83’
0:3 – Sebastian Musiolik 90’ 

Składy:
GKS:
Baran – Mączyński, Jędrych, Dejmek, Lisowski – Puchacz, Anon (68' Bronisławski), Habusta, Rzonca (56’ Piesio), Błąd - Śpiączka. Trener: Dariusz Dudek
Raków: Gliwa – Petrasek, Niewulis, Kasperkiewicz – Kun, Listkowski (85’ Friday Eze), Schwarz, Malinowski (78’ Bartl) – Sapała, Musiolik, Zachara (59’ Szczepański). Trener: Marek Papszun 

Sędzia: Mariusz Korpalski (Toruń)
Żółte kartki: Rzonca, Jędrych, Śpiączka (GKS) – Niewulis, Kasperkiewicz (Raków)
Czerwona kartka: Jędrych (72’, za dwie żółte)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również