BKS - Orzeł 2-1. Nic karny, nic czerwona kartka - jest przełamanie!

20.04.2011
BKS Stal Bielsko-Biała wreszcie wygrał na własnym boisku. Ostatni raz udało mu się to z końcem października ubiegłego roku. Tym razem bielszczanie pokonali Orła Babienica/Psary. Choć mogło być zupełnie inaczej...
Wydarzenie
Jeszcze nie wszyscy zdążyli w środowe popołudnie dotrzeć z pracy na stadion, jeszcze się nie usadowili, albo nie zorientowali się, że mecz już trwa, a BKS już objął prowadzenie. Zawodnicy z Psar byli chyba myślami gdzieś daleko, gdy Marcin Rejmanowski nie niepokojony przez nikogo dobiegł na 20. metr przed bramkę i strzelił pierwszą bramkę. To ustawiło mecz od samego początku.

Bohater
Może być tylko jeden. Marcin Rejmanowski zdobył obie bramki dla Stali i tym wyróżnił się w tym bardzo przeciętnym widowisku. Oba trafienia padły po strzałach z okolic linii pola karnego.

Antybohater
Dawid Schie. Prawy pomocnik bielszczan dostał dwie żółte kartki za bezsensowne i kompletnie niepotrzebne faule w środku boiska. Konsekwencja? Wykluczenie z gry jeszcze w pierwszej połowie, co zmusiło kolegów do bronienia prowadzenia w osłabieniu. Trzeba jednak przyznać, że bardzo słabo dysponowany Orzeł niespecjalnie utrudniał im zadanie.

Co ciekawego
-
Marcin Rejmanowski zdobył gole dwie minuty po rozpoczęciu pierwszej połowy i... dwie minuty przed jej zakończeniem. Co więcej strzelał niemal z tego samego miejsca, a piłka wpadała do bramki po odbiciu się od tego samego słupka. Jak się szczęście zaczyna powtarzać, to to już nie jest szczęście?

- Nie licząc walkoweru z KS-em Krasiejów, Orzeł Babienica/Psary tej wiosny jeszcze nie wygrał. Ostatni raz zdobył trzy punkty 11. listopada przeciwko Victorii Częstochowa.

- Karol Kajda, napastnik gości, był bliski przełamania swojej strzeleckiej niemocy. W pierwszej połowie oddał piękny strzał z dystansu, jednak piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie od linii bramkowej. Ostatni raz trafił do siatki jeszcze w rundzie jesiennej.

- Kibice BKS-u Stal zaprezentowali ciekawą przyśpiewkę: "Wyginam śmiało ciało, wyginam śmiało ciało, wyginam śmiało ciało, 2-0 - mało!".

- Na kwadrans przed końcem meczu goście mogli jeszcze powalczyć o korzystny wynik. Sędzia podyktował dla nich rzut karny, można powiedzieć z kapelusza, ale oliwa sprawiedliwa - Mateusz Rosół obronił strzał Wojciecha Popiela, a dobitka zawodnika Orła poleciała wysoko nad poprzeczką.
autor: Michał Trela

Przeczytaj również