Big Star - ŁKS 87-80

29.11.2008
Big Star po stojącym na wysokim poziomie meczu pokonał ŁKS Łódź. Mimo wsparcia ze strony kibiców GKS-u Tychy goście nie potrafili sobie poradzić ze świetnie dysponowanym Łukaszem Pacochą, który zdobył aż 38 punktów!
Tyska hala zapełniła się prawie do ostatniego miejsca przy okazji dzisiejszego spotkania. Było to jednak spowodowane tym, że na meczu zjawili się kibice tyskiego GKS-u by wspomóc drużynę ŁKS-u, z którą mają "zgodę".

Już pierwsze minuty potyczki pokazały, że zgromadzona publiczność będzie świadkiem dobrego widowiska. Od samego początku w drużynie gospodarzy świetnie dysponowany był Łukasz Pacocha, który w samej pierwszej kwarcie zdobył 15 punktów z 19, które zdobyła cała drużyna! Z kolei w zespole z Łodzi prym wiódł Zbigniew Marculewicz, który zadziwiająco łatwo radził sobie pod koszem z Damianem Kuligiem. Wkrótce dołączył do niego Krzysztof Morawiec, który zaprezentował to z czego znany jest polskiej, a w szczególności śląskiej publiczności. Były zawodnik Big Stara w drugiej odsłonie spotkania trafił trzykrotnie zza linii 6,25 m, myląc się tylko raz. Jednak podopieczni Tomasza Służałka, głównie dzięki postawie Pacochy, ciągle utrzymywali kilku punktowe prowadzenie.

Po przerwie koszykarzom ŁKS-u udało się zbliżyć do gospodarzy na jeden punkt różnicy, po dwóch skutecznych akcjach Piotra Trepki. To było jednak wszystko na co było stać gości. Przebudził się w zespole gospodarzy Mirosław Frankowski, który zdobył w ciągu dwóch minut 7 punktów. Dodatkowo świetnym blokiem popisał się się Krzysztof Mielczarek i przewaga Big Stara szybko urosła do 11 oczek. Sytuację próbował ratować Tomasz Nogalski, który podobnie jak wcześniej Morawiec, trafił cztery "trójki". Jednak, gdy chwilę później z boiska spadli za faule Marculewicz i Morawiec było już jasne, że gospodarze nie dadzą sobie wyrwać z rąk zwycięstwa. Tym bardziej, że ciągle doskonale prezentował się Pacocha, który w całym meczu zdobył az 38 punktów, w tym siedmiokrotnie trafił zza linii 6,25 m.  
[b]
[/b]Pod szatnią

[b]Łukasz Pacocha[/b] (obrońca Big Stara): Zwycięstwo cieszy tym bardziej, że pechowo przegraliśmy w Łańcucie. Grało mi się bardzo dobrze. Rzut mi dziś "siedział" i dzięki temu zdobyłem sporo punktów. Jest to jednak również zasługa całego zespołu, który pozostawił na parkiecie sporo zdrowia.

[b]Tomasz Służałek[/b] (trener Big Stara):  Jestem bardzo zadowolony. Byliśmy po dwóch dogrywkach w Łańcucie, co było widoczne po moich zawodnikach. Brakowało im świeżości. Jednak mimo tego zmęczenia mój zespół pokazał klasę i walczył do końca. To było ciężkie spotkanie, bo ŁKS to drużyna z ambicjami na ekstraklasę. Pacocha grał dziś tak, jak od niego oczekujemy.
[b]
[/b]
autor: Tomasz Mucha

Przeczytaj również