Beniaminek z Częstochowy "bezdomny", ale z charakterem. Skra nieraz zaskoczy

29.07.2021

Już w piątek inauguracja sezonu na zapleczu piłkarskiej Ekstraklasy. Jedna z zagadek, która nurtuje śląskich kibiców tyczy się beniaminka z Częstochowy. Gdzie będzie swoje domowe mecze rozgrywała Skra? Wiadomo jedynie, że na pewno nie na swoim domowym boisku przy ulicy Loretańskiej.

Krzysztof Porębski/PressFocus

Skra rozpoczyna sezon od wyjazdowego meczu w piątek z Koroną Kielce. Beniaminek poza Częstochową zagra pierwszych sześć meczów, a domowe spotkania, które miał zaplanowane w tym czasie w terminarzu, zdążył pozamieniać. – To duże wyzwanie dla klubu, ale i sztabu – mówi prezes Skry, Artur Szymczyk. - Mobilizacja musi być na najwyższym poziomie, tak by nie przyjechać z tych wyjazdów z zerowym dorobkiem.

Częstochowianie podobną sytuację mieli już trzy lata temu, gdy debiutowali w drugiej lidze. Wtedy również inaugurowali sezon serią meczów wyjazdowych, co zespół trenowany wówczas przez Pawła Ścieburę przypłacał kolejnymi porażkami. Ostatecznie częstochowianie wiosną odrobili straty, teraz już jednak tak łatwo nie będzie. Tym bardziej, że Skra o powrocie na własne boisko i sztuczną murawę nie ma co marzyć.

Jeżeli beniaminek wróci do Częstochowy, to wyłącznie na obiekt Rakowa. - Na kolejne mecze czekamy na oddanie do użytku obiektu na Limanowskiego, gdzie gra Raków – tłumaczy prezes Skry. - Prace tam obecnie jeszcze trwają. Obie drużyny na tym cierpią. Mamy nadzieję wrócić do Częstochowy na siódmą kolejkę, na obiekt Rakowa. Mamy na to dokument miasta, nie widzę przeszkód, by obie drużyny na przemian grały na tym obiekcie, to jest naturalne – mówi prezes Skry, który przyznaje, że w sprawie rozbudowy obiektu na ulicy Loretańskiej nic więcej się nie da zrobić. - Tutaj może być tylko obiekt treningowy i boisko dla rezerw.

Szansą na przyszłość dla częstochowskiej piłki jest modernizacja stadionu żużlowego Włókniarza, tak by mogły na nim występować drużyny piłkarskie, Skra oraz Raków, który mógłby tam rozgrywać mecze w europejskich pucharach oraz te najważniejsze w lidze. - To naturalna kolej rzeczy. Można by zrobić obiekt wielofunkcyjny, tak powinno się wydarzyć. Dla mnie to jest naturalne, ale może tylko dla mnie – starał się ważyć słowa włodarz częstochowskiego pierwszoligowca.

W takiej sytuacji wydaje się, że najważniejszym celem beniaminka u progu nowego sezonu będzie utrzymanie w pierwszej lidze. Tym bardziej, że w Skrze doszło latem do małej rewolucji. Z drużyny odeszło wielu autorów niedawnego sukcesu, w ich miejsce przyszło wielu nowych zawodników. - Nie przeraża mnie ten fakt, byłem tego świadomy przychodząc tutaj – mówi trener Jakub Dziółka pytany o transferowy ruch w Częstochowie. Dziółka także latem dołączył do Skry, ale jego akurat kibice doskonale znają. To on stworzył podwaliny pod awans drużyny do drugiej ligi.

W drużynie został między innymi Kamil Wojtyra, do którego dołączył kuzyn Dawid. - Gdy odchodziłem ze Znicza Kłobuck, to się śmialiśmy, że jeszcze razem zagramy – mówi bramkostrzelny napastnik. - Mam nadzieję, że nasza współpraca w Skrze będzie się dobrze układała – dodaje najlepszy strzelec minionego sezonu w drugiej lidze. Pierwszy sprawdzian dla bramkostrzelnego duetu już w piątek, rywalem Korona Kielce. - Cel? Chcemy dobrze reprezentować miasto. By dalej panowała o nas opinia, że Skra jest poukładaną drużyną, która potrafi zaskoczyć. Jedni nas widzą w gronie spadkowiczów, ale rok temu też nas nikt nie widział, jako tych, którzy awansują. Teraz jednak o kolejnym awansie nie myślimy. Jak najwyższe miejsce – dodaje na koniec prezes częstochowskiego pierwszoligowca.

autor: TD

Przeczytaj również