Zagłębie - Tychy 3-4

04.01.2009
Prowadzenie w Sosnowcu zmieniało się jak w kalejdoskopie. Ostatecznie lepszy o jedną bramkę okazał się tyski GKS.
Hokeiści GKS Tychy w doskonałych nastrojach zakończyli ubiegły rok i w równie dobrych humorach rozpoczęli zmagania w nowym, 2009. Po zdobyciu Pucharu Polski, który na własność trafił na Śląsk, zespół z Tychów w pierwszym meczu drugiej fazy rozgrywek pokonał na wyjeździe Zagłębie Sosnowiec 4-3.

W dzisiejszym meczu tyszanie nadal musieli sobie radzić bez kontuzjowanych Tomasa Jakesa oraz Bartosza Matczaka. W dodatku grypa nie pozwoliła wyjechać na lód Sebastianowi Gonerze. Do składu GKS powrócił natomiast kapitan zespołu i jeden z liderów, Artur Parzyszek. W Zagłębiu też mieliśmy jeden powrót. Po długiej kontuzji w meczowym składzie znalazło się miejsce dla Antona Lezo.

Pierwsza tercja należała do gości, którzy grali szybciej, dokładniej, a przede wszystkim skutecznie. Tyszanie wykorzystali dwukrotnie grę w przewadze. Zespół z Sosnowca odpowiedział golem Słowaka Jozefa Kohuta. Na drugą tercję wyjechało odmienione Zagłębie. Sosnowiczanie ruszyli do zmasowanych ataków i co rusz obstrzeliwali bramkę rywali. Efekt przyszedł w najmniej spodziewanym momencie, gdy gospodarze grali...w osłabieniu. Drużyna Jana Vavrecki potrzebowała 16 sekund aby doprowadzić do wyrównania, a następnie objąć prowadzenie. Najpierw znakomity rajd przeprowadził Kamil Duszak, a następnie przepięknym uderzeniem w "okienko" bramki gości popisał się Radim Antonovic. Tyszanie przetrwali jednak napór, a że najlepszą obroną jest atak, ruszyli do kontrataków. Gracze GKS byli tego dnia wyjątkowo skuteczni i mimo, że nie stworzyli sobie zbyt wielu okazji do zdobycia gola, to na drugą przerwę ponownie zjeżdżali z lodu prowadząc.

W trzeciej tercji wynik nie uległ zmianie i tyszanie odnieśli zasłużone zwycięstwo. - Fajnie zakończyliśmy stary rok, nowy także zaczął się bardzo udanie. Cieszę się, że mogłem pomóc kolegą w odniesieniu ważnego zwycięstwa. To, że zajęliśmy po pierwszej fazie szóste miejsce nie znaczy, że nie będziemy walczyć o najwyższe cele - przyznał po spotkaniu Adrian Parzyszek.

W o wiele gorszym nastroju był napastnik Zagłębia Radim Antonovic, którego nie cieszył nawet piękny gol. - Co z tego, że bramka była przednia, skoro przegraliśmy mecz i nie zdobyliśmy punktów. We wtorek w spotkaniu z Naprzodem musimy wygrać. Dziś zbyt łatwo daliśmy sobie wyrwać prowadzenie - powiedział gracz sosnowiczan.
autor: Krzysztof Polaczkiewicz

Przeczytaj również