Zagłębie - Stoczniowec 4-3

25.11.2008
Po pięciu z rzędu porażkach hokeiści Zagłębia wreszcie wygrali. Na własnym lodzie sosnowiczanie pokonali po emocjonującym meczu Stoczniowca Gdańsk.
Podrażnieni ostatnimi niepowodzeniami gracze Jozefa Zavadila od początku przystąpili do szturmu, ale zamiast objąć prowadzenie, stracili bramkę. Po błędzie Oktawiusza Marcińczaka krążek do bramki sosnowiczan skierował Wojciech Jankowski. Gospodarze nie podłamali się niepowodzeniem i na niespełna trzy minuty przed końcem tej części gry wyrównali po przytomnym uderzeniu Marina Jarosa. Druga tercja rozpoczęła się fatalnie dla miejscowych. W niespełna dwie minuty sosnowiczanie stracili dwie bramki. Obie obciążają konto bramkarza Adama Kubalskiego, który po trzecim golu zjechał do boksu. Zastąpił go Tomasz Dzwonek i do końca spotkania był silnym punktem drużyny, kilkakrotnie ratując ją przed stratą gola.

Błędy popełniał Kubalski, ale nie ustrzegł się ich także golkiper stoczniowców. Chwilę po zdobyciu bramki na 3-1 Przemysław Odrobny źle wybił krążek i Martin Opatovsky nie miał problemów ze skierowaniem go do pustej bramki. Miejscowi poszli za ciosem. Oblężenie bramki gdańskiego zespołu przyniosło efekt. Radim Antonovic dobił strzał Oktawiusza Marcińczaka i doprowadził do remisu. Chwilę później było już 4-3, a Zagłębie na prowadzenie wyprowadził Tobiasz Bernat. Przy zmianie formacji przytomnie zachował się Andrzej Banaszczak. Obrońca sosnowiczan sprytnie wyekspediował krążek z tercji obronnej wprost na kij napastnika Zagłębia. Strzał Bernatowi nie wyszedł, ale jakimś cudem wtoczył się do bramki ku uciesze publiczności.

W ostatniej tercji bramki już nie padły i Zagłębie mogło wreszcie zmogło cieszyć się z wygranej. - Zespół pokazał dziś charakter. Wiedzieliśmy, że kryzys musi minąć, a z kim go przełamać jak nie z liderem? Wygrana cieszy, ale niestety z powodu kontuzji z lodu musieli zjechać Martin Opatovsky, który ma stłoczoną łopatkę oraz Jozef Kohut, mający problem ze stłuczonym łokciem. Dziękuję kibicom za doping, ale chciałbym ich prosić, aby byli z nami nie tylko gdy wygrywamy. Wystarczy kilka złych zagrań i już cała hala gwiżdże. Mam nadzieję, że podczas kolejnych spotkań fanów będzie jeszcze więcej - przyznał Jozef Zavadil, trener sosnowiczan.
autor: Krzysztof Polaczkiewicz

Przeczytaj również