Zagłębie - Naprzód 7-3

23.12.2008
W ostatniej kolejce sezonu zasadniczego hokeiści Zagłębia pokonali Naprzód Janów. O triumfie sosnowiczan przesądziła koncertowa gra w trzeciej tercji, wygranej różnicą aż czterech bramek.

To był mecz o czwarte miejsce na zakończenie I fazy rozgrywek. Gdyby zespół z dzielnicy Katowic pokonał sosnowiczan na ich terenie, awansowałby z piątej lokaty o "oczko" wyżej. Tak się jednak nie stało, bo Zagłębie w ostatnich 20 minutach zagrało popisowo.

 

Po dwóch tercjach na świetlnej tablicy widniał rezultat remisowy. Sosnowiczanie rozpoczęli od mocnego uderzenie i już w drugiej minucie wyszli na prowadzenie. Radość nie trwała jednak długo. Janowianie uderzali niemal z każdej pozycji i jeden ze strzałów znalazł drogę do siatki Tomasza Jaworskiego. Do końca pierwszej tercji trwała wymiana ciosów. Na gola Wojciecha Wojtarowicza odpowiedział po kapitalnym rajdzie Teddy da Costa.


 

W drugiej tercji obie drużyny zdobyły po jednej bramce i o wszystkim miała zadecydować ostatnia część gry, która znakomicie rozpoczęła się dla gospodarzy. Czwartą bramkę zdobył da Costa i Zagłębie ponownie wyszło na prowadzenie. Nie minęły kolejne dwie minuty, a gospodarze prowadzili już 5:3, a na listę strzelców wpisał się Martin Opatovsky. Po kolejnych 120 sekundach do siatki trafił Radim Antonovic i było po meczu.

 

- Rozbili nas w pięć minut. Szkoda, bo była szansa na dobry wynik - mówił po meczu wściekły Zbigniew Szydłowski, bramkarz Naprzodu, który w drugiej tercji zmienił kontuzjowanego Michała Elżbieciaka. Ten zjechał z tafli po zderzeniu z kolegą z drużyny.

 

O wiele więcej powodów do radości mieli sosnowiczanie, którzy po trzech z rzędu porażkach odnieśli efektowne zwycięstwo. - Rywale postawili trudne warunki. Na szczęście w odpowiednim momencie wszystko zaskoczyło tak, jak powinno. Chłopcy wygrali i tym samym sprawili sobie i kibicom świąteczny prezent - podsumował spotkanie Adam Bernat, prezes Zagłębia.

autor: Krzysztof Polaczkiewicz

Przeczytaj również