Zagłębie - Naprzód 4-3

06.01.2009
Po emocjonującym pojedynku Zagłębie pokonało Naprzód. O zwycięstwie przesądziła akcja duetu Jarosław Kuc - Jozef Kohut.

Gracze z Sosnowca rozpoczęli od mocnego uderzenia i po niespełna 9 minutach prowadzili dwiema bramkami. Co ciekawe, oba gole Zagłębie zdobyło grając w osłabieniu. To już drugi mecz z rzędu, w którym podopieczni Jana Vavrecki dwukrotnie trafiają do siatki w takiej sytuacji. W starciu z GKS-em Tychy potrzebowali na to 16 sekund, teraz ta sztuka udała im się w 41.

 

Zagłębie szybko uzyskało dwubramkowe prowadzenie i równie szybko je straciło. Przy obu golach fatalnie interweniował Tomasz Jaworski i po wyrównującej bramce zjechał do boksu. Zastąpił go Tomasz Dzwonek. Młody golkiper sosnowiczan też musiał wyciągnąć krążek z bramki, ale tylko raz, gdy drużyna z Janowa wyrównała stan meczu na 3-3. Wcześniej ekipę ze stolicy Zagłębia wyprowadził na prowadzenie grający tego dnia koncertowo Jarosław Kuc. Defensor sosnowiczan trafił w swoim stylu, po kapitalnym uderzeniu z dystansu.

 

Atomowe uderzenie Kuca przesądziło zresztą o końcowym triumfie Zagłębia. W 56 minucie gracz gospodarzy zdecydował się na strzał spod niebieskiej linii. Krążek idealnie "siadł" na kij Kohuta, który technicznym strzałem umieścił krążek w bramce. Goście mogli wyrównać, a jeszcze przy stanie 3-3 wyjść na prowadzenie, ale dwóch znakomitych okazji nie wykorzystał Marcin Słodczyk. Najpierw przegrał pojedynek sam na sam z Dzwonkiem, a w kolejnej sytuacji fatalnie spudłował.

 

- To ważne zwycięstwo. Do tej pory wygraliśmy z Naprzodem wszystkie mecze u siebie, a wszystko wskazuje na to, że właśnie z drużyną z Janowa przyjdzie nam się mierzyć w pierwszej rundzie play-off - przyznał po spotkaniu Radim Antonovic, napastnik Zaglębia.

 

Niepocieszony był za to Marcin Słodczyk. - Szkoda tych zmarnowanych szans. Mogliśmy zwyciężyć. Trochę przekombinowałem i okazje diabli wzięli - nie krył złości gracz janowian.

autor: Krzysztof Polaczkiewicz

Przeczytaj również