Zabójcze dwie minuty i wygrany mecz na szczycie. „GieKSa” ponownie w fotelu lidera

21.03.2021

Rywalizacja GKS-u Katowice z Górnikiem Polkowice jeszcze przed pierwszym gwizdkiem była zapowiadana jako jeden z najważniejszych meczów drugoligowej wiosny. Ostatecznie zwycięstwo w pojedynku na szczycie odniosła "GieKSa", która za sprawą bramek Marcina Urynowicza oraz Filipa Kozłowskiego wygrała 2:1 i tym samym wyprzedziła swojego niedzielnego rywala w tabeli. 

Łukasz Sobala/PressFocus

Po dwóch meczach z zespołami, które wiosną będą musiały stoczyć ciężką walkę o utrzymanie na trzecim szczeblu rozgrywkowym, w 21. kolejce na zawodników katowickiej „GieKSy” czekało prawdziwe starcie na szczycie. Tym razem na stadion przy Bukowej przyjechał Górnik Polkowice, który przed weekendem zajmował pozycję lidera tabeli, ale posiadał nad śląskim zespołem zaledwie punkt przewagi. Niedzielny pojedynek zapowiadał się zatem niezwykle interesująco i nic dziwnego, że rywalizacja pierwszego z drugim zespołem w stawce była uznawana nie tylko za hit kolejki, ale także za jedno z najważniejszych spotkań trwającej rundy. 

Katowiczanie chcieli zapewne dziś nawiązać do ostatniego bezpośredniego pojedynku z września zeszłego roku, gdy po dublecie Adriana Błąda wywieźli oni z Polkowic ważny komplet punktów. Zapewno mało kto się jednak spodziewał, że już po dwóch kwadransach gry katowiczanie będą mieli taki sam wynik w garści. Choć początkowo inicjatywa leżała po stronie przyjezdnych, którzy starali się przede wszystkim opanować środek pola i częściej znajdowali się pod polem karnym rywala, od 28. do 30. minuty to GKS wrzucił wyższy bieg i dwukrotnie zmusił Jakuba Kopanieckiego do kapitulacji. 

Wynik hitowego spotkania został otwarty przez aktualnie najlepszego strzelca śląskiego drugoligowca, Marcina Urynowicza. Środkowy pomocnik podszedł do rzutu karnego, podyktowanego za zagranie ręką Macieja Kowalskiego-Haberka w szesnastce i pokonał golkipera pewnym strzałem przy prawym słupku. Gol ten dodał dotychczas uśpionym katowiczanom sporo animuszu, a jak pokazał dalszy przebieg rywalizacji, gospodarze postanowili bardzo szybko pójść za ciosem. 

Zaledwie kilkadziesiąt sekund po bramce Urynowicza, że świetnej strony pokazał się aktywny Szymon Kiebzak. Zawodnik ten popisał się efektowną szarżą prawym skrzydłem, a w kluczowym momencie zagrał on futbolówkę do ustawionego na środku pola karnego Filipa Kozłowskiego. Napastnik wykazał się odpowiednią czujnością i choć bramkarz Polkowic miał piłkę na rękach, ostatecznie nie zdołał sobie poradzić ze strzałem z dość bliskiej odległości. 

Dwa bardzo mocne ciosy wybiły gości z dotychczasowego rytmu, ale nie sprawiły, że dotychczasowy lider tabeli znalazł się na deskach. Podopieczni trenera Niedźwiedzia szukali jeszcze w pierwszej części gry okazji do złapania kontaktu, a chyba najbliżej zaskoczenia Bartosza Mrozka był doświadczony Kamil Wacławczyk. Środkowy pomocnik w 40. minucie zdecydował się na mocne uderzenie z dystansu, ale piłka po tej próbie nieznacznie minęła słupek. Poza tym polkowiczanie szukali swoich szans po licznych wrzutkach w pole karne, ale albo brakowało w nich dokładności, albo gospodarze zachowywali w szesnastce odpowiednią czujność. 

GKS zdołał utrzymać do końca pierwszej połowy bardzo korzystny rezultat, ale w ciemno można było się spodziewać, że przyjezdni łatwo nie odpuszczą i od razu po zmianie stron wezmą się do roboty. Te przypuszczenia wręcz błyskawicznie znalazły potwierdzenie w praktyce - już w 49. minucie na listę strzelców wpisał się Mateusz Piątkowski, który wykorzystał dokładne podanie od Dominika Radziemskiego i oddał dokładny strzał z okolic linii pola karnego. I tak jak jeszcze przed przerwą przewaga „GieKSy” była dość widoczna, tak po strzelonym golu na 2:1 to polkowiczanie zaczęli mieć więcej stricte piłkarskich argumentów w swoich rękach. Górnik wykazywał się większą kompaktowością i dokładnością w grze, aczkolwiek optyczna przewaga nie przyniosła w jego przypadku dużej ilości okazji bramkowych.   

Choć w dalszych minutach tempo spotkania było nieco spokojniejsze, a piłkarzom brakowało konkretności w ofensywie, zespoły musiały bezwzględnie zachować czujność do ostatniego gwizdka. Co prawda piłkę meczową na swojej nodze miał jeszcze rezerwowy Piotr Kurbiel (napastnik otrzymał futbolówkę od szarżującego Sanockiego, ale po wbiegnięciu w pole karne oddał nieznacznie niecelny strzał), ale „GieKSie” udało się zachować prowadzenie do końca. Tym samym podopieczni Rafała Góraka odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu, ale co najważniejsze, zdobyte punkty pozwoliły im wyprzedzić Górnika i powrócić na pierwszą lokatę w tabeli.  

GKS Katowice - Górnik Polkowice 2:1 (1:0)

1:0 - Marcin Urynowicz 28’ (k.)

2:0 - Filip Kozłowski 30’

2:1 - Mateusz Piątkowski 49’

Składy:

GKS: Mrozek - Rogala, Kołodziejski, Jędrych, Wojciechowski - Kiebzak, Błąd (63’ Kościelniak), Gałecki, Urynowicz (63’ Figiel), Woźniak (78’ Sanocki) - Kozłowski (85’ Kurbiel). Trener: Rafał Górak

Górnik: Kopaniecki - Ratajczyk, Opałacz (67’ Kucharczyk), Kowalski-Haberek, Radziemski (78’ Fryzowicz) - Terpiłowski, Danilczyk (87’ Karmelita), Wacławczyk (67’ Sobków), Baranowski (67’ Borkowski) - Szuszkiewicz, Piątkowski. Trener: Janusz Niedźwiedź

Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń)

Żółte kartki: Błąd, Kozłowski (GKS) - Ratajczak, Kowalski-Haberek, Danilczyk (Górnik)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również