Wyjazdowe przełamanie zaliczone. "GieKSa" wróciła na zwycięski szlak

04.07.2020

Po serii dwóch porażek z rzędu i wypadnięciu ze strefy dającej bezpośredni awans, piłkarze GKS-u Katowice postarali się o poprawienie mocno nadszarpniętych morali. Podopieczni Rafała Góraka odnieśli bowiem pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w bieżącym roku, pokonując Elanę Toruń 2:1 po bramkach Macieja Stefanowicza i Grzegorza Janiszewskiego. Wszystko co najważniejsze w sobotnim meczu działo się przede wszystkim w jego początkowym i końcowym fragmencie. 

Rafał Rusek/PressFocus

Po dwóch ligowych porażkach i upadku twierdzy przy ulicy Bukowej, nastroje w katowickiej „GieKSie” uległy znacznemu pogorszeniu. Wobec słabszej passy drużyna Rafała Góraka oddaliła się od czołowej dwójki, a gdyby GKS-owi nie udało się zdobyć choćby punktu w Toruniu, jego strata do rozpędzonego Górnika Łęczna oraz chimerycznego Widzewa wzrosłaby nawet do siedmiu oczek. - Nasza lokomotywa trochę się wykoleiła. Teraz nasze zadanie polega na tym, by wrócić na odpowiednie tory. Jestem zawiedziony, ale wiem, że stać nas na wiele więcej - przyznał szkoleniowiec katowickiego klubu na łamach jego strony internetowej.

Mimo wzmagającego się w ostatnich dniach kryzysu, katowiczanie i tak byli uznawani za faworytów sobotniego wyjazdowego pojedynku z Elaną. Zawodnicy trenera Bogusława Pietrzaka wciąż muszą bowiem intensywnie walczyć o utrzymanie ligowego bytu, a do 30. kolejki przystępowali oni jako zespół z „czerwonej strefy”. Można było się zatem spodziewać, że w pojedynku na stadionie im. Grzegorza Duneckiego nie będzie mowy o żadnej kalkulacji, a obie drużyny postarają się przybliżyć do realizacji założonych przez siebie celów.

Pierwsze w historii spotkanie GKS-u i Elany, rozegrane na obiekcie w Toruniu, rozpoczęło się od dwóch bardzo mocnych ciosów, zadanych sobie wzajemnie przez oba zespoły. Grupa kibiców, która spóźniła się choćby o 10 minut z włączeniem transmisji bądź przyjściem na stadion, zdecydowanie miała czego żałować. O bardzo szybkie otwarcie wyniku zadbał Maciej Stefanowicz, który do „GieKSy” trafił właśnie z klubu z województwa kujawsko-pomorskiego. Środkowy pomocnik zdołał dopaść do wybitej po rzucie rożnym piłki i zdecydował się na oddanie mocnego uderzenia z woleja. Młodziutki Dawid Kuchnicki nie miał szans obronić tego fantastycznego strzału, dzięki czemu 26-letni piłkarz zespołu gości zapisał na swoim koncie szóste trafienie w bieżącym sezonie. Ciekawostką jest fakt, że dla Stefanowicza jest to dopiero druga bramka zdobyta z gry, a poprzedni raz sztuka ta udała mu się w… domowym pojedynku z Elaną.

Radość podopiecznych Rafała Góraka z pierwszego trafienia nie trwała jednak długo, bo zaledwie po 180 sekundach gospodarze zdołali doprowadzić do wyrównania. Gola na 1:1 zdobył wychowanek klubu z Torunia - Kacper Jóźwicki - który chyba pozazdrościł wyczynu swojego byłego zespołowego kolegi, bo na listę strzelców wpisał się w równie efektowny sposób. Skrzydłowy w 6. minucie otrzymał piłkę od znajdującego się na skrzydle Filipa Kozłowskiego i po znalezieniu się na około 20 metrze od bramki Mrozka, oddał mocne i celne uderzenie z dystansu. 

Wspomniane trafienia zapowiadały kapitalne drugoligowe widowisko, lecz po bardzo mocnym początku w wykonaniu obu drużyn, w późniejszym czasie tempo spotkania było już nieco spokojniejsze. Długo konkretniejsi w swoich ofensywnych poczynaniach byli podopieczni Bogusława Pietrzaka, którzy dość szybko mogli pójść za ciosem i już w 14. minucie mogli objąć prowadzenie. Sprokurowanej okazji przez bramkarza „GieKSy” nie wykorzystał jednak Bartosz Machaj, a jeszcze przed końcem pierwszej części gry, swoją szansę na zdobycie bramki miał również Mariusz Kryszak. Kapitan Elany Toruń otrzymał świetne podanie piętą od Krzysztofa Kołodzieja i bez wahania kropnął w stronę bramki. 

Strzał doświadczonego pomocnika zza pola karnego minął bramkę gości o centymetry, a ta niewykorzystana okazja mogła szybko zemścić się na Elanie. Bliski strzelenia gola do szatni był bowiem Adrian Błąd - skrzydłowy mógł zwieńczyć golem swoją solową akcję, ale przegrał on pojedynek z zaledwie szesnastoletnim bramkarzem rywala. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1, ale można było liczyć na to, że po wznowieniu gry oba zespoły jeszcze odważniej ruszą do ataku i powalczą o komplet punktów. Remis nie miał bowiem prawa nikogo usatysfakcjonować, gdyż „GieKSa” nie specjalnie zbliżyłaby się dzięki niemu do czołowej dwójki, a Elana nie zdołałaby opuścić „czerwonej strefy”.

Podobnie jak pierwsza część gry, tak i druga mogła rozpocząć się fantastycznie dla podopiecznych niedawnego opiekuna Elany. W 47. minucie katowiczanie otrzymali bowiem rzut karny, podyktowany za faul na Arkadiuszu Woźniaku. Tym samym szansę na ustrzelenie dubletu miał Maciej Stefanowicz, ale pomocnik nie wytrzymał wojny nerwów i jego płaski strzał minął lewy słupek bramki. W odpowiedzi swojej szansy w ofensywie poszukał środkowy obrońca Jakub Świeciński. 18-letni obrońca najwyżej wyskoczył do jednego z wielu wykonywanych przez gospodarzy rzutów rożnych, ale jego strzał głową umiejętnie sparował Mrozek. 

W kolejnych minutach oba zespoły posiadały dobre okresy w swojej grze, ale żaden z nich nie był w stanie udokumentować swojej przewagi bramką. Piłkarzom brakowało bowiem odpowiedniej skuteczności oraz dokładnego ostatniego podania, więc chcąc nieco uporządkować poczynania w ofensywie, trener Rafał Górak zdecydował się na przeprowadzenie trzech roszad. Bezbarwny Piotr Kurbiel, Arkadiusz Woźniak oraz Szymon Kiebzak zostali zastąpieni przez odpowiednio Dawida Rogalskiego, Łukasza Wrońskiego i Daniana Pavlasa, ale zmiany te długo nie przynosiły wymiernego skutku. Gościom wciąż brakowało precyzji i pomysłu na przedarcie się pod pole karne przeciwnika, co mogło zostać skrzętnie wykorzystane przez Elanę w 81. minucie. Wówczas szybką akcję „żółto-niebieskich” mógł zwieńczyć Kordian Górka, ale jego finezyjny strzał znacząco przeleciał nad poprzeczką.

Gdy wielu kibicom mogło już się wydawać, że spotkanie w Toruniu zakończy się podziałem punktów, katowiczanie zdołali wykorzystać jeden z rzutów rożnych w najlepszy możliwy sposób. W 85. minucie obrońca Grzegorz Janiszewski najwyżej wyskoczył do dośrodkowanej z boku boiska futbolówki i sprawił, że „GieKSie” udało się sięgnąć po upragniony komplet punktów. Tym samym podopieczni Rafała Góraka odnieśli pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w 2020 roku i przy okazji umocnili się na trzecim miejscu w tabeli. Dodatkowo jego strata do liderujących Górnika i Widzewa zmalała do jednego punktu, choć wspomniane zespoły wybiegną na plac gry dopiero jutro. Zespół z Łęcznej w hicie tej serii gier podejmie u siebie czwartą Olimpię Elbląg, natomiast łodzianie wybiorą się na wyjazdowy mecz do Siedlec. 

Elana Toruń - GKS Katowice 1:2 (1:1)

0:1 - Maciej Stefanowicz 4’

1:1 - Kacper Jóźwicki 6’

1:2 - Grzegorz Janiszewski 86’

Składy:

Elana: Kuchnicki - Górka, Bierzało, Świeciński, Stryjewski - Jóźwicki, Kołodziej (85’ Rak), Kryszak, Machaj, Pisarek - Kozłowski. Trener: Bogusław Pietrzak

GKS: Mrozek - Rogala, Janiszewski, Jędrych, Michalski - Woźniak (73’ Wroński), Błąd (90+2’ Grychtolik), Gałecki, Stefanowicz, Kiebzak (78’ Pavlas) - Kurbiel (62’ Rogalski). Trener: Rafał Górak

Sędzia: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn)

Żółte kartki: Kozłowski, Stryjewski, Świeciński, Kryszak (Elana) - Woźniak, Gałecki, Wroński (GKS)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również