Wyjazdowa passa "GieKSy" przerwana. Osłabiony lider bez patentu na Znicz

08.04.2021

Z pewnością nie takiego przebiegu rywalizacji w Pruszkowie spodziewali się zawodnicy katowickiej "GieKSy". Lider drugoligowej tabeli poległ bowiem z walczącym o utrzymanie Zniczem 0:1, a jedyna bramka padła na samym końcu pierwszej części gry. Tym samym podopieczni Rafała Góraka ponieśli pierwszą wyjazdową porażkę od 24 października i mogą po tej serii gier stracić pozycję lidera. 

Marcin Bulanda/PressFocus

Wyjątkowo, bo już w czwartkowe późne popołudnie, rozpoczęła się kolejna kolejka piłkarskiej eWinner 2. Ligi. Jako pierwsi na boisko w 26. serii gier wyszli zawodnicy katowickiej „GieKSy”, którzy zamierzali w Pruszkowie odnieść piąte zwycięstwo z rzędu i ponownie odskoczyć goniącemu ich Górnikowi Polkowice. Podopieczni Rafała Góraka musieli mieć jednak z tyłu głowy fakt, że choć oba zespoły przez bezpośrednią rywalizacją dzieliło aż 14 pozycji i 30 punktów, Znicz w ostatnim czasie bywał dla GKS-u dość niewygodnym rywalem.

Dość powiedzieć, że w trzech ostatnich starciach wspomnianych drużyn w 2. Lidze, katowiczanie byli w stanie wywalczyć tylko jedno oczko. Miało to miejsce dokładnie w październiku zeszłego roku, gdy „GieKSa” zremisowała u siebie z zespołem z województwa mazowieckiego, choć do 90. minuty gospodarze prowadzili 1:0 po trafieniu Filipa Kozłowskiego. - Nikt się przed nami nie położy. Z takimi zespołami nie gra się przyjemnie, zawsze jest mnóstwo walki. Znicz, podobnie jak my, ma swój cel, który za wszelką cenę chce osiągnąć. Inna rzecz to fakt, że marka Gieksy mobilizuje. Każdy rywal motywuje się na nas podwójnie. W meczu z takim klubem piłkarz chce pokazać się z jeszcze lepszej strony. Zwłaszcza, że teraz jesteśmy liderem. Bardzo trudnych warunków spodziewamy się także w czwartek - zapowiadał na łamach portalu sport.tvp.pl Adrian Błąd.

Katowiczanie zamierzali zatem odwrócić ten dość negatywny trend, jednak zadania z pewnością nie ułatwiły mu informacje, które wypłynęły w niemal samo południe. Klub poinformował bowiem w oficjalnym oświadczeniu, że u dwóch zawodników pierwszego zespołu potwierdzono obecność wirusa SARS CoV-2, a zgodnie z zaleceniami Zespołu Medycznego PZPN, od niedzieli zostali oni odizolowani od drużyny. Jak pokazał wyjściowy skład na dzisiejsze spotkanie w Pruszkowie, owymi pechowcami zostali dotychczasowi pewniacy w talii trenera Góraka - lewy obrońca Grzegorz Rogala oraz skrzydłowy Szymon Kiebzak. 

Zmiany w jedenastce „żółto-zielono-czarnych” były zatem konieczne, a od pierwszej minuty szkoleniowiec lidera postawił m.in. na Daniana Pavlasa czy też na „rezerwowe” trio, które miało mniejszy bądź większy udział w zdobyciu jedynej bramki przeciwko Olimpii Grudziądz. W Pruszkowie ofensywnie usposobionemu GKS-owi szło jednak jak po grudzie. W poczynaniach gości brakowało bowiem odpowiedniej płynności, przyspieszenia czy po prostu pomysłu, by przełamać bardzo dobrze dysponowaną obronę przeciwnika. Potwierdza to choćby statystyka oddanych strzałów, bowiem do przerwy zespół ze Śląska oddał zaledwie jeden strzał w kierunku bramki Piotra Misztala.

Jakby katowiczanie mieli mało problemów, powiązanych choćby z dość powolnym rozegraniem piłki czy początkową nieumiejętnością kreowania okazji bramkowych, zakończyli oni pierwszą połowę w najgorszy możliwy sposób. W ostatniej akcji przed zmianą stron na listę strzelców wpisał się Maciej Firlej, który po przyjęciu futbolówki obrócił się z nią i pokonał golkipera mierzonym strzałem. Jak się okazało, więcej goli w czwartkowym pojedynku już nie wpadło. Gościom w ewentualnej zmianie wyniku nie pomogła mocniejsza końcówka i zepchnięcie rywala do defensywy, czy też dokonanie po godzinie gry aż czterech roszad w jedenastce. 

- Mecz wyglądał jak wyglądał i być może dopiero w ostatnich 20 minutach prezentowaliśmy się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Nie ustrzegliśmy się jednak błędów i na pewno czeka nas dość mocna analiza tego wszystkiego. Musimy jak najlepiej przygotować się do kolejnego spotkania - zapowiedział rozgoryczony po ostatnim gwizdku trener Rafał Górak. 

Tym samym „GieKSa” przerwała swoją serię sześciu wyjazdowych zwycięstw (pierwsza porażka na obcym stadionie od 24 października) i ponownie dała się zaskoczyć niżej notowanemu rywalowi z Mazowsza. Co jednak równie istotne, podopieczni trenera Góraka mogą po tej serii gier stracić nawet pozycję lidera, choć w tym przypadku wszystko zależy od wyniku sobotniego spotkania Górnika Polkowice z Pogonią Siedlce.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również