Trofeum nie będzie. Mak z Makowskim załatwili Górnika

27.02.2019

- Jesteśmy już w ćwierćfinale, chcemy pojechać na finał na Stadion Narodowy i zdobyć trofeum - zapowiadał zimą prezes Górnika Zabrze, Bartosz Sarnowski. Marzenie o sięgnięciu po Puchar Polski musi odłożyć na kolejny sezon. Zabrzanie przegrali z Lechią Gdańsk 1:2 i odpadają z tegorocznych rozgrywek.

Rafał Rusek/PressFocus

Trener Marcin Brosz postawił na skład mocno zbliżony do ligowego. Spośród graczy rzadziej grających w Ekstraklasie szansę występu od pierwszych minut otrzymał jedynie Maciej Ambrosiewicz. Przed rozpoczęciem spotkania brał pod uwagę wpuszczenie do bramki Tomasza Loski, ostatecznie jednak postawił na Martina Chudego i... tej akurat decyzji może odrobinę żałować.

Górnicy zaczęli od uderzenia Giannisa Mystakidisa, po którym okazję do rozgrzewki miał Zlatan Alomerović. Później kontrolę nad grą zdawali się jednak przejmować goście, choć niewiele z tego wynikało. Okres przewagi Lechii przerwał Igor Angulo, który błysnął indywidualną akcją, poradził sobie z Błażejem Augustynem, wbiegł w pole karne ale nie zdołał pokonać Alomerovicia. Po chwili golkiper lidera Ekstraklasy ratował przyjezdnych po uderzeniu Mateusza Matrasa, który omal nie wykorzystał precyzyjnego dośrodkowania Valeriana Gvilii. Sekundy później z szesnastu metrów piłkę nad poprzeczką przeniósł Giannis Mystakidis.

Grek z Górnika maczał palce przy golu przez zabrzan straconym. Nieudany drybling skończył się stratą, po której piłka momentalnie trafiła na skrzydło do Michała Maka. Skrzydłowy zszedł z futbolówką bliżej środka boiska, nie dał się zatrzymać Michałowi Kojowi i pięknym uderzeniem otworzył wynik spotkania.

Górnik musiał odrabiać straty, ale groźne akcje zaczął konstruować dopiero w drugiej połowie. Kwadrans po przerwie na lewym skrzydle świetnie poradził sobie Jesus Jimenez, który oddał piłkę wprowadzonemu na plac gry chwilę wcześniej Łukaszowi Wolsztyńskiemu. Z płaskim strzałem tego ostatniego bez kłopotu poradził sobie Alomerović. Drugi z rezerwowych - Ishmael Baidoo - postraszył bramkarza Lechii w 64. minucie, sprawiając Serbowi swoją próbą sporo kłopotów. Podobać mogła się również akcja Wolsztyńskiego z Angulo, tyle że po uderzeniu Hiszpana swój zespół wślizgiem ratował jeden Augustyn.

Po drugiej stronie boiska, groźnie było wtedy, gdy po rzucie rożnym w "szesnastce" gospodarzy kompletnie bez krycia pozostał Augustyn. Na szczęście dla zabrzan defensor Lechii uderzył głową prosto w ręce Martina Chudego. Na kwadrans przed końcem po kontrze Konrada Michalaka Jakuba Araka ofiarnie blokowali Matras z Kojem. Dla ekipy Piotra Stokowca najważniejsze zdawało się jednak utrzymanie wyniku. Zdyscyplinowana obrona sprawiała, że choć zabrzanie piłkę mieli zdecydowanie częściej, rzadko potrafili stworzyć niebezpieczeństwo pod bramką Alomerovicia.

Goście nie tylko skutecznie pilnowali wyniku, ale na 6 minut przed końcem postawili kropkę nad "i". Niesygnalizowane uderzenie z 20 metrów oddał Tomasz Makowski, a piłka wpadła do bramki zaskoczonego kąśliwym strzałem Chudego. Gospodarze mogli rzutem na taśmę "wrócić" do gry, ale świetną sytuację na gola kontaktowego zmarnował Angulo. Snajper 14-krotnych Mistrzów Polski bramkę na koncie zapisał, tuż po jego trafieniu z rzutu karnego arbiter zagwizdał jednak po raz ostatni.

Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 1:2 (0:1)
0:1 - Michał Mak 33'
0:2 - Tomasz Makowski 84'
1:2 - Igor Angulo 90'-k

Górnik: Chudy - Sekiulić, Wiśniewski, Bochniewicz, Koj - Mystakidis (59' Wolsztyński), Ambrosiewicz (59' Baidoo), Matras, Gvilia (84' Suarez), Jimenez - Angulo. Trener: Marcin Brosz.

Lechia: Alomerović - Fila, Nalepa, Augustyn, Mladenović - Makowski, Łukasik, Kubicki - Paixao (90' Żukowski), Sobiech (70' Arak), Mak (57' Michalak). Trener: Piotr Stokowiec.

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Żółte kartki: Makowski, Paixao (Lechia)
Widzów: 8426

autor: ŁM

Przeczytaj również