Toril show w Gliwicach! Mistrz Polski rozbity przez Piasta

24.10.2021

Mało kto spodziewał się, że mistrz Polski do meczów ligowych będzie podchodził w roli drużyny znajdującej się tuż nad strefą spadkową. Okoliczności starcia w Gliwicach były nadzwyczajne, podobnie jak wynik tego spotkania.

Rafał Rusek/PressFocus

Legia desperacko potrzebowała punktów i do Gliwic przyjechała w poszukiwaniu zwycięstwa. Goście mogą mówić o ogromnym pechu, bo zamiast zdobywać gole, obijali słupki. W defensywie Legioniści spisali się fatalnie, a przy tym trafili akurat na dzień konia w wykonaniu napastników Piasta. – Ostatnie mecze w naszym wykonaniu nie były najlepsze, ale w końcu jest dobry wynik i zagraliśmy bardzo dobry mecz – mówił trener Piasta po zwycięstwie nad Legią.

Dobre wyniki w europejskich pucharach nie idą w parze z sukcesami w lidze, a przynajmniej nie w przypadku polskich zespołów. W poprzednim sezonie „ofiarą” takiego stanu rzeczy był obecny lider, Lech Poznań, zaś w tym trwającym to właśnie Legia nie potrafi połączyć obu rozgrywek. Choć ubiegłoroczny mistrz Polski wciąż ma do rozegrania dwa zaległe spotkania, w przypadku zwycięstwa w obydwu z nich Legia wciąż byłaby drużyną tylko z środka tabeli.

Nic więc dziwnego, że goście błyskawicznie rzucili się na bramkę gliwiczan, chcąc jak najszybciej objąć prowadzenie. Już po trzech minutach Legia powinna prowadzić przy Okrzei – rywale Piasta nie wykorzystali jednak klarownej sytuacji. Zespół Waldemara Fornalika uratował słupek. Tego wieczoru Emreli aż 3 razy obijał obramowanie bramki Placha. – To był bardzo dobry mecz, który dobrze się oglądało, było wiele emocji, bramek. Cieszymy się, że to my strzeliliśmy ich więcej. Oczywiście mieliśmy trochę szczęścia, bo Legia miała trzy słupki. Ale szczęście też trzeba mieć – podkreślał Waldemar Fornalik, szkoleniowiec Piasta Gliwice.

Z biegiem czasu to gliwiczanie zaczynali nabierać pewności siebie. Gospodarze uspokoili grę i szukali swoich szans w atakach pozycyjnych, jednocześnie szanując posiadanie futbolówki. Defensywa warszawskiej Legii łatwiejsza do sforsowania, niż można by się było tego spodziewać. W dziesiątej minucie przed bramką mistrzów Polski znalazł się Arkadiusz Pyrka. Gdy wszyscy zgromadzeni na stadionie – tak zawodnicy, jak i kibice – spodziewali się uderzenia ze strony młodzieżowca, ten sprytnie dograł piłkę do Alberto Torila. Hiszpan podciął piłkę nad spóźnionym Tobiaszem, golkiperem drużyny przeciwnej, zdobywając pierwszą bramkę. 

Nie minęło pięć minut, a gliwiczanie cieszyli się z kolejnego trafienia. Akcję po skrzydle poprowadził Damian Kądzior, który w ostatnich meczach złapał formę. Dokładnie dośrodkowanie na dalszy słupek uderzeniem z woleja z bliskiej odległości zamknął Alberto Toril, kompletując dublet. Hiszpan tym samym podwoił swój dorobek strzelecki w barwach Piasta Gliwice. Piast przez moment mógł poczuć się pewnie oraz bezpiecznie. Legioniści pokazali, że nieważne, w jakiej formie by się znajdowali, nie jest to dobry pomysł w meczach przeciwko ich drużynie. Przy jednej z akcji zaspał Miguel Munoz, pozwalając oddać strzał Ernestowi Muciemu. 20-letni Albańczyk pokazał klasę, wspaniale nakrywając piłkę i zdobywając równie urodziwego co Toril gola.

Po szalonym początku na murawie zaczynało się robić coraz spokojniej. Gołym okiem można było zauważyć przewagę umiejętności na korzyść Legii. Czasami to jednak nie wystarcza, aby pokonać przeciwnika. Gliwiczanie pozostawali maksymalnie skoncentrowani i zawzięcie bronili dostępu do własnej bramki, choć Legia niejednokrotnie była bliska wyrównania.

Do drugiej połowy zdecydowanie bardziej ambitnie podeszli zawodnicy Piasta. Ofensywnie nastawiony zespół chciał szybko upolować trzecią bramkę – dwubramkowe prowadzenie dałoby gospodarzom spory komfort. Piast spełnił swoje założenia, dośrodkowanie Michała Chrapka wykorzystał nie kto inny, jak Alberto Toril, kompletując hat-tricka. Hiszpan w swojej seniorskiej, profesjonalnej karierze, jeszcze nigdy wcześniej nie zdobywał trzech goli w jednym spotkaniu. Nie udałoby mu się to, gdyby nie wspaniała postawa piłkarzy drugiej linii, którzy obsługiwali napastnika świetnymi podaniami. – Dyspozycja Alberto była dziś bardzo dobra, przy pierwszej bramce zachował się sprytnie. Ściągając go liczyliśmy na to, że będzie strzelał bramki. Zdobył trzy gole przeciwko Legii, lepiej tego meczu nie mógł sobie wymarzyć – komentował trener Piasta, który dodaje: – Zastanawialiśmy się czy od początku ma grać Toril, czy Stojilijković. Chyba wybraliśmy dobrze, gra toczyła się wokół Hiszpana, zaś Nikola dał taką zmianę, o jakiej marzy każdy trener – kończył zadowolony szkoleniowiec.

Wspomnieć trzeba o fakcie, że Legia na spotkanie w Gliwicach przyjechała w… szesnastu.  Tylko pięciu rezerwowych zawodników powołał na ten mecz Czesław Michniewicz, a jego plan meczowy posypał się jeszcze w pierwszej części spotkania. Kontuzji doznał Maik Nawrocki, którego na wczesnym etapie spotkania zmienił Igor Kharatin. Szkoleniowcowi Legii do dyspozycji pozostał zatem drugi bramkarz oraz trzech potencjalnych zmienników. W przerwie przez długi czas gracze z Warszawy nie wychodzili nawet na rozgrzewkę.

Zdecydowanie więcej szczęścia do rezerwowych miał trener Piasta, Waldemar Fornalik. Po zdobyciu trzeciej bramki gliwiczanie bronili się, jak tylko mogli. Na siedem minut przed końcem spotkania z boiska odmeldował się bohater, Alberto Toril, a jego miejsce zajął Nikola Stojilković. Trzy minuty później zawodnik wykorzystał zamieszanie w polu karnym Legii, pokonując Kacpra Tobiasza.

Legia po dziesięciu spotkaniach ma na swoim koncie zaledwie 9 punktów, a coraz głośniej mówi się o końcu ery trenera Michniewicza w Warszawie. Na słabej dyspozycji rywali zyskał oczywiście Piast, który wskoczył na szóste miejsce w ligowej tabeli. Obecnie gliwiczanie mają 6 punktów straty do gdańskiej Lechii, która zajmuje najniższą pozycję na podium Ekstraklasy.

autor: Antoni Majewski

Przeczytaj również