Ruch czeka na pieniądze. Cierpliwość tracą kibice

01.04.2019

31 marca przypadał termin płatności trzeciej raty, jaką Ruch Chorzów zgodnie z układem z wierzycielami powinien przelać na ich konta. "Niebiescy" sami czekają jednak na środki, dzięki którym - jak zapewniają - w ciągu kilku dni wywiążą się ze swojego obowiązku.

Rafał Rusek/PressFocus

Wiadomo już, że chorzowianie potrzebują dodatkowego czasu na wywiązanie się z wspomnianych na wstępie zobowiązań. "Niebiescy" mają na to kilka dodatkowych dni, zaś przelewy powinny wyjść z klubu najpóźniej z końcem tygodnia. Skąd poślizg? Przy Cichej sami czekają na wpływ spodziewanych środków od sponsorów. Te mają się pojawić lada moment, najdalej w czwartek lub piątek.

O opóźnieniach nie byłoby mowy, gdyby Ruch już dziś mógł liczyć na pieniądze z miejskiej puli dedykowanej na promocję Chorzowa poprzez sport. W lutym Rada Miasta jednogłośnie zdecydowała o zwiększeniu budżetu przeznaczonego na wspomniany cel z 2 do 4 milionów. Do tego, by środki trafiły na konto 14-krotnych Mistrzów Polski potrzebna jest jednak odpowiednia procedura. Początkowo przy Cichej wierzyli, że konkurs na promocję miasta zostanie rozpisany na początku lutego, co - przy wypełnieniu szeregu wymogów formalnych - pozwoliłoby na jego rozstrzygnięcie w końcówce marca. Tak się jednak nie stało, co więcej - sam konkurs do dziś nie został nawet ogłoszony. - Wiemy, że z powodu podniesienia kwoty na promocję poprzez sport trwają procedury, które wymagają zastosowania różnego rodzaju przepisów unijnych. Muszą zostać przeprowadzone audyty, trzeba wykazać co z tej promocji będzie wynikać i to udowodnić - tłumaczy Zdzisław Bik.

Ruch dysponuje odpowiednią dokumentacją i do uczestnictwa w konkursie jest przygotowany, wciąż jednak nie wie kiedy spodziewać się jego rozpoczęcia. Nam udało się dziś ustalić, że Urząd - jeśli wszystko pójdzie zgodnie z jego planem - ogłosi go z końcem przyszłego tygodnia. Przepisy stanowią jednak, że od tego momentu na jego rozstrzygnięcie będzie potrzebnych co najmniej 40 dni.

Przedłużające się oczekiwanie na pieniądze ma również inne skutki. Ruch ma kilkunastodniowy poślizg w wypłatach dla drużyny, palącą kwestią staje się też uregulowanie drobnych, ale istniejących zaległości za rok 2018. Na pieniądze czekają choćby Krzysztof Warzycha i Juan Ramon Rocha, którzy w poprzednim sezonie pełnili funkcję trenerów "Niebieskich". Te ostatnie należności wchodzą tymczasem w skład zobowiązań wymagających uregulowania przed przystąpieniem do rozpoczynającego się w połowie kwietnia procesu licencyjnego na kolejny sezon. 

W Chorzowie czekają za to na wpływy z transferów Mateusza Bogusza i Artura Balickiego. - Sprzedawaliśmy ich z bólem serca, ale nikt z klubu nie miał na to wpływu. Umowy z nimi były podpisywane 3 lata temu, bez udziału osób obecnie zarządzających Ruchem. Nie mogliśmy przecież na nich wymusić, by mając inne propozycje pozostali z nami - tłumaczy Zdzisław Bik.

Wspomniane osłabienia okazały się tymczasem brzemienne w konsekwencjach. Nastrojów w Chorzowie nie poprawia bowiem słaba dyspozycja sportowa drużyny. "Niebiescy" notują fatalną serię 8 meczów bez wygranej, wiosną zdobyli raptem dwa punkty i na 7 kolejek przed końcem rozgrywek mają ich 27, czyli tyle samo co znajdujący się w strefie spadkowej Gryf Wejherowo. Swoje zniecierpliwienie okazali już kibice, którzy podczas poniedziałkowego treningu wywiesili transparent z napisem: "Jestemy wk***. Mamy w dupie wasze sciemy! Ze Stalą wygrana albo będą problemy!!!"

- Nie dopuszczamy myśli o spadku do III ligi. Jesteśmy w okresie przebudowy zespołu, to ma niestety swoje konsekwencje w wynikach. Myślę, że one nie są adekwatne do umiejętności zawodników. Oni jeszcze nie pokazują tego co powinni. Mam nadzieję, że następne mecze będą wyglądały inaczej - stara się zachować spokój Bik. I przekonuje, że pozycja trenera Marka Wleciałowskiego nie jest dziś zagrożona. - W mojej ocenie powinien zostać na lata. Zwalnianie trenera po kilku meczach, albo półroczu nie służy drużynie. Każdy szkoleniowiec ma swoją filozofię a ciągła jej zmiana nie służy drużynie. Ona powinna pograć przynajmniej dwa lata, pokazać czy jest postęp. Po kilku miesiącach takich wniosków nie da się wyciągnąć - tłumaczy swoje stanowisko Bik.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również