Rozwój - Pniówek 4-1. "Machina odpaliła. Zaczęliśmy grać w piłkę!"

08.05.2010
Rozwój zagrał najlepszy mecz w tym roku, choć niemal całą drugą połowę musiał radzić sobie w osłabieniu! - A wyglądało tak, jakby to nam brakowało jednego gracza - nie krył Robert Żbikowski.
Na Zgody do tej pory czuć oddech ulgi. Późno, bo późno, ale Rozwój wreszcie odpalił. I to w starciu z tak wymagającym rywalem! - Machina w końcu ruszyła. Nareszcie zaczęliśmy grać w piłkę! - potwierdzał Michał Jędrowski, ten, który dobił będących już na łopatkach przeciwników. Z drugiej strony, tego gola pewnie by nie było, gdyby nie złe wyjście z bramki Adama Kuterka.

Prezentów ze strony Pniówka było zresztą więcej. Od samego początku... Nie minęło sześć minut, a defensywa gości miała na swoim koncie już dwie wpadki! Z zimną krwią skorzystał z tego Bartosz Polis. - Przy tym pierwszym trafieniu kawał roboty wykonał też Rafał Wawrzyńczok. Jego podanie było po prostu idealne - chwalił kolegę aktualny król strzelców ligi.

Przy okazji nie krył jednak, że wynik nie do końca odzwierciedlał to, co działo się na boisku. - Trzy gole różnicy. Trochę za wysoko - zaznaczył. Innego zdania zdawał się być z kolei Robert Żbikowski. - Nie mieliśmy pomysłu na grę. W poprzednich spotkaniach preferowaliśmy system 4-3-3 i strzelaliśmy gole, dzisiaj trener ustawił nas w 4-4-2 i nie funkcjonował środek pola - analizował lider Pniówka.

Żałować mógł zwłaszcza tego, co działo się na boisku od 52. minuty, kiedy to za drugą żółtą kartkę wyleciał Adrian Świerczyński. - Rozwój grał w osłabieniu, a wyglądało tak, jakby to nam brakowało jednego gracza. Zawiedliśmy - "Żbiku" nie owijał w bawełnę. Ale i z tą opinią w szeregach gospodarzy jakoś nie chcieli się zgodzić. - Goście zawiedli? Wcale nie. Przed przerwą grali bardzo dobrze. Potem już nie pozwoliliśmy im na za wiele - podkreślał Damian Galeja, szkoleniowiec Rozwoju.

Bardziej krytyczny dla postawy zespołu z Pawłowic Śląskich był jego trener. - Mecz już trwał, a my byliśmy jeszcze w szatni. O to mam pretensje. Nie można wygrać, kiedy w pierwszych minutach traci się dwa gole, a następne grając w przewadze - kręcił głową Karol Michalski.

autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również