Remis ze wskazaniem. "GieKSa" nie przestraszyła się Widzewa

19.10.2019

Przez prawie pół godziny piłkarze GKS-u Katowice dawali się spychać do obrony ekipie łódzkiego Widzewa. Kiedy jednak wykorzystali prosty błąd defensorów gospodarzy wyraźnie uwierzyli w swoje możliwości i długimi fragmentami to oni dyktowali warunki przy Piłsudskiego.

Adam Starszyński/PressFocus

Widzew zaczął spotkanie od zepchnięcia katowiczan do głębokiej defensywy. Dominacja gospodarzy została przekuta na trafienie w 8. minucie meczu. Przed polem karnym "GieKSy" faulowany był Konrad Gutowski. Wydawało się, że Łukasz Kosakiewicz nie najlepiej wykonał rzut wolny, ale wracająca za "szesnastkę" przyjezdnych piłka trafiła do Bartłomieja Poczobuta, który płaskim, silnym a zarazem precyzyjnym uderzeniem nie dał szans Bartoszowi Mrozkowi.

Niewiele brakowało, by wracający po przerwie na grę w reprezentacji młodzieżowej 19-letni golkiper w 20. minucie po raz drugi wyciągał piłkę z siatki. Po rzucie rożnym na bramkę GKS-u uderzał Daniel Tanżyna, a zmierzającą za linię bramkową futbolówkę w ostatniej chwili wybił Michał Gałecki.

Łodzianie nie tracili rezonu do 29. minuty. Katowiczanie, którzy wcześniej rozgrzali Wojciecha Pawłowskiego jednym, niezbyt udanym uderzeniem z dystansu doprowadzili do wyrównania korzystając z fatalnego błędu Sebastiana Zielenieckiego. Obrońca Widzewa chciał podać głową piłkę zagraną wcześniej z połowy boiska przez Adriana Błąda, kiedy zza pleców wyrósł mu jak spod ziemi Dawid Rogalski, kopiąc piłkę nad bezradnym w tej sytuacji byłym golkiperem włoskiego Udinese.

Podopieczni Rafała Góraka wyraźnie uwierzyli w swoje możliwości i pomału zaczęli przejmować kontrolę nad widowiskiem. W 35. minucie po składnej akcji i podaniu od Błąda prosto w ręce Pawłowskiego trafił Grzegorz Rogala. Już w doliczonym czasie Rogalski fantastycznym zagraniem na środku boiska uruchomił pędzącego Kacpra Michalskiego. Bocznego obrońcę katowiczan uparcie gonił jednak Gutowski i robił to na tyle skutecznie, że choć zawodnik GKS-u miał przed sobą już tylko Pawłowskiego, nie był w stanie oddać strzału którym mógłby pokonać bramkarza gospodarzy.

Po zmianie stron drużyna trenera Rafała Góraka długo niemal nie wypuszczała z własnej połowy faworyzowanych widzewiaków. Kolejne ataki nie przynosiły jednak wymiernych efektów, choć w 52. minucie zagotowało się w polu karnym łodzian. Wydawało się, że będzie rzut karny po faulu na Szymonie Kiebzaku, arbiter - ku wściekłości przyjezdnych - odgwizdał jednak wcześniejsze przewinienie dając "GieKSie" tylko rzut wolny, z którego nie udało się stworzyć zagrożenia dla bramki Pawłowskiego.

W 58. minucie w końcu do przodu ruszył Widzew. Ładna akcja Przemysława Kity i Kosakiewicza zakończyła się minimalnie niecelnym uderzeniem tego drugiego. W odpowiedzi potężnie z dystansu uderzył Kiebzak, ale futbolówka po palcach golkipera łodzian pofrunęła nad poprzeczką. Trzy minuty później znowu strzelał Kosakiewicz, ale raz jeszcze w światło bramki nie trafił. podobnie jak Gutowski, który sił z dystansu próbował w 68. minucie.

Katowiczanie mimo upływu czasu wciąż imponowali skutecznym odbiorem piłki w środku boiska, skutecznym rozbijaniem ataków Widzewa i szybkim przenoszeniem gry na połowę rywala. W 80. minucie groźnie strzelał rezerwowy Łukasz Wroński, ale piłka minęła słupek bramki Pawłowskiego. Po drugiej stronie boiska Bartosza Mrozka do interwencji zmusił Christopher Mandiangu. Kilka chwil później Niemiec kongijskiego pochodzenia uciekł lewą flanką Kacprowi Michalskiemu, który ratował się ewidentnym faulem. To rozwścieczyło gospodarzy, którzy wdali się w przepychanki z zawodnikami GKS-u. Kiedy wreszcie wykonali podyktowany przez arbitra rzut wolny, niezbyt widocznym w tym meczu Marcin Robak głową przeniósł piłkę nad poprzeczką. Grę swojego zespołu wyraźnie rozruszał za to Mandiangu. Po jego wrzutce w 87. minucie piłkę meczową miał Przemysław Kita, ale nie zdołał wpakować jej głową do siatki Mrozka.

Hit II-ligowej jesieni nie rozczarował. "GieKSa" wypadła przy Piłsudskiego naprawdę dobrze, i choć seria pięciu wygranych meczów ekipy Rafała Góraka została przerwana, katowiczanie mogą wracać do domów z podniesionymi głowami. Po czternastu kolejkach są na trzecim miejscu w tabeli, tracąc do liderujących Widzewa i Resovii tylko punkt. Za tydzień przy Bukowej podejmą walczącą o uniknięcie spadku Pogoń Siedlce.

Widzew Łódź - GKS Katowice 1:1 (1:1)
1:0 - Bartłomiej Poczobut 8'
1:1 - Dawid Rogalski 29'

Widzew: Pawłowski - Kosakiewicz, Tanżyna, Zieleniecki, Kordas (65' Pięczek) - Mąka (75' Mandiangu), Możdżeń (69' Radwański), Poczobut, Gutowski (80' Ameyaw)- Kita - Robak. Trener: Marcin Kaczmarek.

GKS: Mrozek - Michalski, Dejmek, Jędrych, Rogala - Kiebzak (71' Wroński), Gałecki, Stefanowicz, Błąd (80' Urynowicz) - Woźniak - Rogalski (82' Rumin). Trener: Rafał Górak.

Sędzia: Marcin Kochanek (Opole)
Żółte kartki: Pawłowski, Możdżeń, Kosakiewicz (Widzew), Gałecki, Błąd, Michalski, Jędrych (GKS)
Widzów: 17 329

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również