Półtora roku po wicemistrzostwie. Jak radzą sobie "srebrni" Niebiescy?

03.01.2019

W czerwcu 2017 roku świętowali tytuł wicemistrza Polski juniorów młodszych. Podczas finałowego meczu z Lechem Poznań na płocie pojawił się transparent skierowany do młodych chłopaków: „Bądźcie dumą i przyszłością naszego Ruchu”. Czy dzisiaj faktycznie srebrni medaliści z 2017 roku są nadzieją Niebieskich na lepsze jutro? Postanowiliśmy się przyjrzeć kadrze z decydujących meczów.

Norbert Barczyk/PressFocus

Jakub Bielecki – bramkarz. Jeden z tych, który jako pierwszy dostał szansę w seniorskiej ekipie, bo już kilka miesięcy po srebrnym medalu. Wydawał się być bliski debiutu w chorzowskiej bramce, zwłaszcza na początku tego sezonu, gdy pozycja między słupkami na Cichej była newralgiczna, a wielu kibiców domagało się, by Kamila Lecha zluzował młodszy kolega. Teraz walczy o swoją szansę, jesienią zaliczył trzy mecze w CLJ.

Krystian Krawczyk – obrońca, który jesienią zagrał w dziewięciu spotkaniach Centralnej Ligi Juniorów u trenera Ireneusza Psykały. Trafił do Chorzowa wraz z Kacprem Świątczakiem z Piotrkowa Trybunalskiego, ten drugi w finałowych meczach w 2017 roku znalazł się na ławce rezerwowych. W obecnym sezonie Świątczak jest także jednym z wchodzących w CLJ.

Mateusz Machała – środkowy obrońca, który jest nie tylko jednym z filarów obecnej drużyny CLJ, ale także drugim strzelcem drużyny. Ma na koncie trzy trafienia. Został również zauważony przez szkoleniowców pierwszej drużyny. Przed sezonem został zgłoszony do rozgrywek drugiej ligi. Zagrał w ostatnich minutach meczu Pucharu Polski z Odrą Opole (1:5), w kilku innych był na ławce rezerwowych.

Bartłomiej Kulejewski – jeden z zawodników, o których w minionym roku było najgłośniej. Niestety, przeżywał również swoje dramatyczne chwile. W każdym razie był jednym z pierwszych wyborów na środku defensywy u Dariusza Fornalaka, jak i w momencie gdy dowództwo w drużynie objął Marek Wleciałowski. Z pewnością na minus wpływają jego kary indywidualne – dwie czerwone kartki w jednej rundzie.

Kevin Rocki – cały czas bardziej kojarzony przez wzgląd na swojego ojca, Piotra, aniżeli na piłkarskie występy. Nie poszedł w ślady taty i przede wszystkim skupia się na grze w defensywie. W obecnym sezonie jeden z podstawowych zawodników Centralnej Ligi Juniorów, ale oczekiwania wobec niego, właśnie ze względu na rodzinę, są zapewne zdecydowanie większe.

Jakub Rudek – w ostatnich tygodniach powołany na konsultacje reprezentacji Polski U-18 trenera Wojciecha Tomaszewskiego. Pochodzący ze Świętochłowic, wyróżniał się już w drużynie juniorów starszych rok wcześniej, gdy ta robiła awans do CLJ. W tym sezonie również podstawowy zawodnik tego zespołu, w kręgu zainteresowań trenera Marka Wleciałowskiego. Przyglądał mu się w meczu sparingowym już po zakończeniu pierwszej rundy, gdy Ruch grał ze Stalą Brzeg.

Mateusz Winciersz – niektórzy kibice mogą go kojarzyć z fantastycznej bramki w meczu CLJ, ze Śląskiem Wrocław. W tym sezonie dwie bramki na koncie, ale pod koniec rundy dostał szansę od trenera Marka Wleciałowskiego. Znalazł się w osiemnastce meczowej na ostatnie tegoroczne spotkania o punkty.

Mateusz Bogusz – jego przedstawiać właściwie nie trzeba. Błyskawicznie potoczyła się jego kariera w Ruchu. W momencie, gdy „powinien” ogrywać się w CLJ, był już jednym z liderów w drugoligowej drużynie Niebieskich. Brał na siebie odpowiedzialność za grę, zdobywał piękne bramki, nic więc dziwnego, że szybko znaleźli się chętni na jego piłkarskie usługi.

Damian Kuczyński – pojawiał się już w pierwszej drużynie Ruchu, ale jedynie w sparingach, chociażby w meczu z Podbeskidziem B-B pod koniec 2017 roku. I to były właściwie ostatnie jego występy w Chorzowie. W 2018 roku pochodzący z Warszawy pomocnik wrócił w rodzinne strony. Wiosną grał jeszcze w Escoli Varsovia, także zaliczył w barwach tego klubu jeden mecz barażowy o awans do CLJ i… zniknął z piłkarskiego horyzontu.

Adrian Dąbrowski – kolejny zawodnik z Mazowsza przy Cichej. Jeden z liderów dzisiejszej drużyny grającej w Centralnej Lidze Juniorów. W ostatnich tygodniach otrzymywał szanse od trenerów pierwszej drużyny Ruchu, grał w sparingach, w najbliższych miesiącach czeka go zapewne prawdziwa weryfikacja.

Bartłomiej Wdowik – jeden z najbardziej zabieganych i zapracowanych jesienią zawodników. Grał bowiem dość często w pierwszej drużynie Ruchu, ale pojawiał się także w ekipie juniorów starszych. Jeden z pierwszych zmienników, zarówno u trenera Dariusza Fornalaka, jak i Marka Wleciałowskiego. Teraz z pewnością czeka na liczby – pierwszą bramkę czy chociażby asystę.

Mateusz Bąk – jeden z młodszych zawodników w zestawieniu, urodzony we wrześniu 2001 roku. W tym sezonie jeden ze zmienników w drużynie juniorów starszych.

Jakub Nowak – wychowankiem AKS Mikołów interesowało się już niemieckie Vfl Bochum, ale ostatecznie pomocnik ten został na Śląsku. W tym sezonie gra już w CLJ, ale jeszcze kilka miesięcy temu rywalizował z juniorami młodszymi. Sukcesu z 2017 roku nie udało się powtórzyć, ale w obecnej ekipie juniorów starszych jest właściwie niezastąpiony.

Szymon Gemborys – 17-letni wychowanek Unii Kosztowy w tym sezonie występuje w Centralnej Lidze Juniorów. Zdobył jedną bramkę, ale atutem jego jest to, że może występować na kilku pozycjach. Jeden z podstawowych graczy w drużynie Ireneusza Psykały.

Dawid Wach – zawodnik, o którym było chyba najgłośniej tuż po zdobytym wicemistrzostwie Polski. Mocno pomógł Niebieskim w zdobyciu srebrnych medali, ale długo po tym fakcie w Chorzowie nie zabawił. Pochodzący z Kamienia Pomorskiego napastnik trafił do Legii Warszawa, by zostać od razu wypożyczonym do Warty Poznań. Dzisiaj ponownie jest w stolicy, w tym sezonie zagrał w 10 meczach CLJ, tylko jeden jednak od pierwszej do ostatniej minuty, niespełna 500 minut. Ma jedną asystę, na bramkę cały czas czeka.

Trenerem srebrnej drużyny był Mateusz Michalik. Do dzisiaj pracuje on z chorzowską młodzieżą, obecnie jest także koordynatorem do spraw szkolenia młodzieży w chorzowskiej Akademii Piłkarskiej. W Chorzowie mogą być więc zadowoleni z ciągłości pracy i z zawodników, którzy coraz mocniej pukają do pierwszej drużyny. Ale zawsze może być lepiej – o czym przekonuje przykład finałowego rywala. Przeciwko Ruchowi w barwach Lecha grał Filip Marchwiński, który na początku grudnia strzelił debiutanckiego gola w ekstraklasie.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również