Nowe oblicze „Ptakowice-areny”

06.11.2020

Dla piłkarzy zbrosławickiej Dramy obecny sezon jest drugim w historii klubu, w którym przychodzi im grać w IV lidze. Sportowo mają do czynienia z „powtórką z rozrywki”; sporo zmienia się jednak w kwestiach infrastrukturalnych na obiekcie, na którym grają mecze o punkty.

Zygmunt Taul/Ruch Radzionków

Przerwane przed rokiem zbrosławiczanie rozgrywki zakończyli – wespół z będzińskim RKS-em Grodziec – na samym dnie czwartoligowej tabeli w grupie pierwszej, ale związana z pandemią weryfikacja rozgrywek i rezygnacja przez Śląski ZPN z systemu spadków pozwoliły drużynie z powiatu tarnogórskiego utrzymać się na dotychczasowym szczeblu. W obecnych rozgrywkach... sytuacja jest bardzo podobna; zbrosławiczanie zamykają tabelę, choć zaległe spotkanie – z wyprzedzającym ich o punkt Grodźcem – może im pozwolić oddać temu właśnie rywalowi „czerwoną latarnię”. Mogli to zresztą uczynić już w ubiegłą sobotę, ale gościom z Siewierza nie dali strzelić choćby jednej bramki – i skończyło się na mało satysfakcjonującym zespół Dramy bezbramkowym remisie.

Mecz z Przemszą podopieczni trenerów Dariusza Dwojaka i Sebastiana Tomaszewskiego rozegrali na obiekcie w Radzionkowie. I tak będzie już do końca jesieni: zarówno sobotnią potyczkę ze Szczakowianką, jak i zaległe spotkanie z ekipą z Będzina (11 listopada) Drama w roli gospodarza zagra na boisku ze sztuczną trawą przy radzionkowskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego. Powody tego stanu rzeczy są dwa. Pierwszy – to stan nawierzchni na obiekcie w Ptakowicach, gdzie na co dzień grają i trenują zbrosławiczanie. Obfite październikowe opady – mimo generalnie dobrego stanu płyty – zamieniły murawę w grzęzawisko, a ewentualna rywalizacja na niej mogłaby doszczętnie zmarnować robotę wspomnianego... trenera Dwojaka, który od wielu lat odpowiada również za stan „dywanu” w Ptakowicach. Jego zespół przy obecnej sytuacji pogodowej nie wchodzi na płytę nawet na zajęcia szkoleniowe. - Trenujemy dwa razy w tygodniu w Tarnowskich Górach, na orliku przy Jordanie – mówi opiekun zespołu, mając na myśli obiekt 40x60 m ze sztuczną nawierzchnią przy Powiatowym Młodzieżowym Domu Kultury. Oczywiście nie jest to wymarzony scenariusz dla zawodników Dramy, ale... na razie jedyny możliwy do realizacji.

Jest i powód drugi tej chwilowej „emigracji”. W Ptakowicach trwają bowiem intensywne prace, zmierzające do dostosowania „Ptakowice-areny” - jak przekornie przez gospodarzy nazywany bywa obiekt otoczony z dwóch stron... polami, w których czasami przez kilkanaście minut szuka się piłki wykopanej przez któregoś z graczy – do wymogów licencyjnych w zakresie widowni. Do tej pory zainstalowanych było – wyłącznie po jednej stronie boiska – tylko około 100 krzesełek, podczas gdy przepisy wymagają na tym szczeblu trzystu siedzisk. Te dotychczasowe zostały więc zdemontowane; w ich miejsce wylano już dwa betonowe stopnie, na których lada dzień rozpocznie się montaż metalowej (zadaszonej) konstrukcji, mającej pomieścić 202 nowe krzesełka. Te dotychczasowe trafią na przeciwległą stronę boiska, na wał za ławkami rezerwowych; a także w wydzieloną część widowni, która – z osobnym wejściem – przeznaczona zostanie dla kibiców drużyn przyjezdnych. Wszystkie te prace zakończyć się mają jeszcze w tym roku; od rundy wiosennej Drama występować więc ma już na obiekcie w pełni spełniającym wymogi licencyjne. Większość środków na te prace pochodzi z gminnych dotacji; część wyłożyli jednak klubowi sponsorzy, czyli reklamowana przez zawodników na koszulkach firma „Brewas”.

- Infrastruktura to jeden z elementów rozwoju klubu. Równie ważny jest jednak oczywiście aspekt sportowy. Mam nadzieję, że nie tylko odpowiednio wykorzystamy końcówkę jesieni (poza wspomnianymi potyczkami ze Szczakowianką i Grodźcem, Dramę czeka jeszcze wyjazd do Mikołowa – dop. DaL) i odrobimy nieco dystansu do drużyn z bezpiecznych miejsc w tabeli – dodaje trener Dwojak. Liczyć też musi na to, że zelżeje i pandemia; tej jesieni bowiem – ostatni przykład to Dawid Gajewski – kolejni zawodnicy „wyłączani” byli z cyklów treningowych bądź meczowych, skarżąc się wirusowe dolegliwości. Co prawda przypadki zwykle były pojedyncze, uniknięto więc konieczności odwoływania z powodu koronawirusa meczów ligowych zbrosławiczan, ale owe zdrowotne roszady na zajęciach i w grach mistrzowskich nie sprzyjały stabilizacji formy obecnego outsidera.

autor: Dariusz Leśnikowski

Przeczytaj również