Nie seria, a ligowa tabela… zrobi z Ciebie bohatera

05.11.2020

Wygrywając w środę z Garbarnią Kraków, piłkarze GKS-u Katowice zanotowali drugie z rzędu zwycięstwo, co jest wyrównaniem ich wyniku z pierwszych kolejek tego sezonu. Na kolejny ligowy triumf katowiczanie będą musieli poczekać jednak trochę dłużej niż do najbliższego weekendu. Ale jedyne liczby, które w klubie z Bukowej kogokolwiek interesują, to te związane z tabelą.

Łukasz Sobala/PressFocus

Wczorajsze zwycięstwo nad zespołem z Krakowa można kategoryzować na różne sposoby - zarówno jako początek nowej serii, czy też rewanż za mecz Pucharu Polski. Przede wszystkim jednak, za sprawą zainkasowania trzech punktów, GKS zbliżył się do czołówki drugoligowej stawki. Wobec potknięć najgroźniejszych rywali, "GieKSa" awansowała na czwarte miejsce w tabeli i do trzeciej Chojniczanki ma tylko punkt straty, a w dodatku ma również w zanadrzu jedno spotkanie zaległe.  

Katowiczanie klucza do sukcesu we wczorajszym meczu poszukali między innymi w identycznym personalnym ustawieniu, które zagrało przeciwko Błękitnym. Tym razem jednak tak łatwo nie było. - Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu, bo drużyny trenowane przez Łukasza Surmę zawsze są dobrze zorganizowane. Udało się przełamać organizację gry rywala – mówił po spotkaniu trener Rafał Górak. 

Kibiców "GieKSy" musi martwić uraz z jakim opuścił boisko Szymon Kiebzak. Paradoksalnie jednak zejście z boiska podstawowego pomocnika i wejście w jego miejsce Arkadiusza Woźniaka ożywiło grę katowiczan. Być może nieobecność 23-letniego gracza podziałała motywująco na partnerów, którzy w ciągu kolejnych dziesięciu minut dwukrotnie cieszyli się z bramek. Na pewno jednak swoje zrobił także sam zmiennik, który po wejściu na boisko wpisał się na listę strzelców. - "GieKSa" miała optyczną przewagę, ale my nie byliśmy bierni. GKS musiał się natrudzić by wygrać, ale miał jednak więcej sytuacji, był skuteczniejszy – analizował po meczu trener gości Łukasz Surma, który był zadowolony z postawy swojej drużyny. 

Wracając natomiast do Szymona Kiebzaka, wkrótce się okaże, jak długo potrwa jego przerwa. – Staw skokowy najprawdopodobniej jest skręcony – mówił na gorąco trener ekipy ze stolicy Górnego Śląska. Duży niepokój w obozie katowickim pojawił się również – a jakżeby inaczej – w ostatnich minutach, gdy GKS stracił bramkę. To już czwarty mecz w tym sezonie, gdy gracze Rafała Góraka tracą bramkę w samej końcówce spotkania, bądź nawet w doliczonym czasie gry. – Cóż, taki mamy klimat – skwitował w swoim stylu trener katowiczan. Tym razem mógł odetchnąć z ulgą, bo po raz pierwszy strata z ostatnich minut nie wpłynęła na wynik końcowy meczu. 

Kiebzak, podobnie jak i Radek Dejmek, może spokojnie dochodzić do zdrowia, bo meczu z rezerwami Śląska Wrocław katowiczanie w najbliższą niedzielę nie zagrają. – Jesteśmy przygotowani na wyjazd, chcemy grać – mówił Górak po wczorajszym spotkaniu. W ekipie wrocławskiej odnotowano jednak zarażenia koronawirusem i, podobnie jak środowy mecz z Hutnikiem Kraków, również spotkanie w ramach 12. kolejki z udziałem wrocławian zostało przełożone. Kiedy zostanie rozegrane jeszcze nie wiadomo. 

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również