Napastnik Energetyka: Koledzy śmieją się, że jestem synem trenera

16.12.2009
Ile czasu trzeba, by anonimowy piłkarz stał się jednym z lepszych napastników III ligi? Niewiele. - Sezon chcę ukończyć z 15 golami - zapowiada Sebastian Kapinos, do niedawna gracz Unii Racibórz.
- Przed inauguracją ligi pomyślałem sobie, że fajnie byłoby zdobyć w tym sezonie 10 goli - mówi Sebastian Kapinos. Tymczasem przy odrobinie szczęścia 100 procent normy mógł wyrobić już w rundzie jesiennej! - Jest sześć goli, ale tak na dobrą sprawę powinno ich być dwa razy więcej. Sytuacje miałem, ale brakowało zimnej krwi - tłumaczy 22-latek, który i tak jest najlepszym strzelcem Energetyka. Z drugiej strony, do swoich dokonań podchodzi z dużym spokojem.

Jak sam podkreśla, ma się jeszcze czego uczyć. - Nie chcę być tylko egzekutorem, ale kimś, kto daje zespołowi znacznie więcej. Sęk w tym, że sporo problemów sprawia mi utrzymanie się przy piłce na połowie rywala. Czasem tracę ją na tyle szybko, że koledzy z drugiej linii nie mają już po co biec do przodu. Widzę po sobie, że przeskok między IV a III ligą jest całkiem spory. Grając w Rybniku, muszę radzić sobie z dużo ostrzejszymi atakami przeciwników - zaznacza.

Jest też i druga strona medalu... - W III lidze jest trudniej, ale mam przecież dużo lepszych partnerów - uśmiecha się Kapinos. I tylko szkoleniowiec pozostał ten sam. Przypomnijmy bowiem, że do rybnickiego klubu utalentowany snajper trafił "w pakiecie" z Dariuszem Widawskim. - Koledzy do dziś śmieją się, że jestem synem trenera - piłkarz mruży oko. Widawski doskonale jednak wiedział, co robi. Doceniają to zresztą jego koledzy po fachu.

- Słyszałem od kilku fachowców pochlebne opinie na mój temat. Ale z tym, że jestem kandydatem do korony króla strzelców, się nie zgodzę. Fakt, trafienia z jesieni spowodowały, że teraz moim celem nie jest już 10, a 15 bramek, ale pretendentów do tytułu najskuteczniejszego proszę raczej upatrywać w Bartoszu Polisie czy Rolandzie Buchale. To dużo bardziej doświadczeni gracze, a ja jestem tylko debiutantem - dodaje. Oby więcej takich debiutantów...
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również