Młoda GieKSa w CLJ. "To nie incydent. To tendecja"

27.11.2020

- Jest satysfakcja, że robotę i cel, który sobie zakładaliśmy, udało się zrealizować. Awans cieszy mnie tym bardziej, że stosowaliśmy środki, które rozwijały każdego z naszych graczy. Każdy zrobił wyraźny postęp - mówi trener Łukasz Bagsik, pod którego wodzą 14-latkowie z Katowic jako pierwszy zespół w historii Akademii "Młoda GieKSa" wywalczyli sobie prawo udziału w Centralnej Lidze Juniorów.

Krzysztof Masztafiak

"Młoda GieKSa" na ten sukces czekała sześć lat. Tyle minęło od powstania Fundacji, pod której skrzydłami mają rozwijać swoje talenty piłkarze spod znaku katowickiego GKS-u. - To zwieńczenie naszych dotychczasowych działań. Od początku funkcjonowania Akademii mówimy, że naszą pracę zweryfikują roczniki, które zaczęły u nas piłkarską przygodę od samego początku. Trudno było brać pełną odpowiedzialność za zawodników, których przejęliśmy w wieku 15-16 lat, bo choć z nimi też można coś zrobić, nie da się ich ukształtować według własnej  filozofii - tłumaczy Marek Oględziński, dyrektor Akademii.

To nie incydent

Rocznik 2006 od dłuższego czasu uchodzi w Katowicach za wizytówkę klubu. Od początku trenuje zgodnie z systemem "Młodej GieKSy" i regularnie wysyła sygnały, że jego piłkarze w przyszłości mogą osiągnąć naprawdę sporo. - Ale nie jest tak jak wcześniej, gdy incydentalnie pojawiała się w GKS-ie mocna drużyna, która potrafiła coś ugrać. Teraz mówimy o całej fali. Po drużynie 2006 mamy zespół rok młodszy, który podobnie jak starsi koledzy odnosi spore sukcesy. Wygrał na przykład Puchar Prezesa Zbigniewa Bońka na Śląsku i doszedł do półfinału turnieju na poziomie ogólnopolskim. Dlatego sukces naszych 14-latków to przejaw tendencji, a nie jednostkowego wyczynu - podkreśla Marek Oględziński.

Awans do Centralnej Ligi Juniorów U15 - grona najmocniejszych drużyn w kraju w tej kategorii wiekowej - jest według katowiczan naturalnym pokłosiem dobrze wykonywanej pracy. - To, co się wydarzyło traktujemy jako jej "efekt uboczny". Zależy nam przede wszystkim na rozwoju jednostki. CLJ to dodatkowa nagroda, choć nie kryję, że daje dużą satysfakcję - uśmiecha się trener Bagsik.

"GieKSa", albo "Zieloni"

Na śląskim podwórku 14-latkowie z Katowic mają tak naprawdę jednego rywala - rówieśników ze Stadionu Śląskiego Chorzów. To między "GieKSą" a "Zielonymi" od wielu miesięcy rozstrzyga się sprawa prymatu w regionie. Rok temu lepsi okazali się chorzowianie, którzy katowiczan ogrywali dwa razy. - Przegraliśmy z nimi u siebie, a na wyjeździe prowadziliśmy już 4:1, by ponieść porażkę 4:6. To tylko zwiększyło mobilizację w naszych szeregach - przyznaje trener trampkarzy GKS-u.

Jesień 2020 należała za to do jego zespołu. W Chorzowie padł remis, choć goście nie zagrali wtedy najlepszych zawodów i punkt musieli mocno szanować. - To prawda. Graliśmy ze sobą na początku rozgrywek. Część zawodników dopiero wróciła z wakacji, część trenowała raptem tydzień. Nie mieliśmy najwyższej formy i pamiętając jak toczyły się nasze wcześniejsze rywalizacje, przede wszystkim nie chcieliśmy się w Chorzowie potknąć i od początku gonić rywala w tabeli. Robiliśmy więc wszystko, by nie przegrać. Byłem pewny, że czas działa na naszą korzyść, a w kolejnych tygodniach będziemy grać to, co chcemy - opowiada Bagsik.

Rewanż, należał do katowiczan. Skończył się wynikiem 5:1 i stało się jasne, że w tym roku ligę wygra "GieKSa", która poza wspomnianym remisem w Chorzowie zwyciężyła we wszystkich pozostałych meczach o punkty -  Zagraliśmy chyba najlepszy mecz w sezonie. Pokonaliśmy Stadion wysoko, analizowałem później to spotkanie wiele razy i mogę powiedzieć, że realizowaliśmy prawie wszystko, nad czym pracujemy od miesięcy. Ta rywalizacja na wojewódzkimi "podwórku" miała dla nas dużą wartość, bo po pierwsze było się z kim ścigać, po drugie chłopcy mogli poczuć odrobinę presji, z którą będą mieli do czynienia jeśli kiedyś uda im się trafić do zawodowego sportu - zaznacza trener Katowic.

Najgorsze losowanie

Pierwsze miejsce na Śląsku - inaczej niż przed rokiem - dawało przepustkę do baraży o Centralną Ligę Juniorów. Tutaj "GieKSa" trafiła na rówieśników z Olympicu Wrocław. - Śmieję się, że i my i wrocławianie trafiliśmy najgorzej, jak mogliśmy. Przy innym losowaniu pewnie również Olympic cieszyłby się teraz z awansu. Zwłaszcza mecz wyjazdowy był trudny, bo szybko straciliśmy gola, ale po kwadransie wyszliśmy na prowadzenie. To był jednak jeden z brzydszych meczów jakie zagraliśmy tej jesieni. Chłopcy byli bardzo zestresowani, ten stres opuścił ich dopiero w rewanżu, gdzie wszystko mieliśmy już pod kontrolą. Jak na czternastolatków zawodnicy mentalnie świetnie poradzili sobie z tym dwumeczem - relacjonuje Łukasz Bagsik.

Po końcowym gwizdku rozgrywanego na boisku "Kolejarza" rozpoczęło się prawdziwe świętowanie. - Była jakaś euforia, na pewno duża satysfakcja, ale staramy się, by zawodnicy traktowali to tylko w kategoriach etapu. Awans to piękna sprawa, ale to tylko fragment drogi do określonego celu - podkreśla trener trampkarzy z Katowic.

Zatrzymać wychowanka

W Katowicach mają świadomość, że do pełnego sukcesu jeszcze daleka droga. W szkoleniu młodzieży chodzi przede wszystkim o "dostarczanie" gotowych piłkarzy do seniorskiego futbolu. A z tym w GKS-ie od lat jest krucho. Fani "GieKSy" powinni ściskać kciuki za to, by za kilka lat zdolni dziś 14-latkowie zaczęli odgrywać ważne role w dorosłej drużynie. - Temat wprowadzania młodych zawodników do zespołów seniorskich jest bardzo trudny. Doświadczamy tego nie tylko w Katowicach, ale w skali całego kraju. GKS jest w ostatniej dekadzie klubem, który wciąż gra "o coś", zazwyczaj celuje w awans, a to nie są optymalne warunki do wprowadzania młodzieży, która potrzebuje czasu i cierpliwości. Pozwalanie na debiuty na alibi, "do pierwszego błędu", to nie jest ścieżka, którą chcielibyśmy zmierzać. Dyrektor Góralczyk na szczęście pracuje nad tym, by wytworzyć mechanizmy, które pozwolą na systemowe wprowadzanie wychowanków do dorosłej drużyny - tłumaczy Marek Oględziński. za jeden z przykładów dając reaktywację drużyny rezerw, w której najstarsi gracze "Młodej GieKSy" mogą "otrzaskać się" z dorosłym graniem.

Aby za kilka lat kadrę "ligowców" z Bukowej zasilili ci najzdolniejsi, trzeba jednak mieć argumenty do tego, by zatrzymać ich w Katowicach. Twarde prawo konkurencji dotyczy również dziedziny szkolenia młodzieży. Im zdolniejsi wychowankowie, tym trudniej doprowadzić ich do końca cyklu szkolenia w macierzystym klubie. - Już mierzymy się z takimi wyzwaniami. Latem najlepsze akademie w kraju interesowały się sześcioma naszymi zawodnikami. Trzech z nich już w Katowicach nie ma, wszyscy przenieśli się do Lecha Poznań. Pozostali zostali z nami i wykazują stały postęp, co jest argumentem dla innych, że można zostać w domu i tutaj otrzymać warunki zbliżone do tych topowych - zauważa dyrektor "Młodej GieKsy".

Trudno przypuszczać, by w ciągu najbliższych miesięcy nie pojawili się chętni na kolejnych młodych "GieKSiarzy". W końcu CLJ - nawet w kategorii U-15 - to okno wystawowe dla skautów z Polski i spoza jej granic. Przed 14-latkami z Katowic pół roku starć z najlepszymi ekipami w kraju. Cele pozostają niezmienne. - Kluczowe, by z każdego treningu wyciągać "maksa" i wyciskać sto procent. Chłopcy mają się przy tym bawić, czerpać satysfakcję, ale też uczyć się etosu pracy, bez której w przyszłości nie uda się osiągnąć prawdziwych sukcesów - przekonuje Łukasz Bagsik.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również