Michał Kotlorz: "Nie zlekceważyliśmy rywala"

30.03.2017
- Nie nastawialiśmy się, że łatwo nam przyjdzie wygrać. Szampanów nie otwieraliśmy - zapewniał Michał Kotlorz. Mimo że wielu nastawiało się, że wczoraj GKS Tychy zakończy sezon, to jednak jeszcze będzie trzeba powalczyć o mistrzostwo Polski.
Łukasz Sobala/Press Focus
Wczorajsze spotkanie GKS-u Tychy z Comarch Cracovią rozpoczęło się dobrze dla gości, którzy wygrali 2:0 pierwszą tercję. Nikt nie robił jednak z tego wielkiej tragedii, ponieważ w dwóch pierwszych finałowych meczach na Stadionie Zimowym również to "Pasy" lepiej zaczynały, a gospodarze po przerwie musieli odrabiać straty. W piątym pojedynku nie udało się jednak dogonić rywala, który skutecznie bronił się, a gdy już tyszanie dochodzili do dobrych sytuacji, to pudłowali.

- Krakowianie dobrze bronili, wybijali wszystkie krążki, żaden wielki hokej - przyznał po spotkaniu Michał Kotlorz. - Po strzeleniu dwóch bramek nie kwapili się do ataku. My staraliśmy się strzelić, ale nie mieliśmy szczęścia pod bramką. Może trochę za mało pracowaliśmy. Tak w hokeju jest, że jak się nie strzeli, to się dostanie bramkę - podsumował strzelec bramki na 2:3.

Tyszanie zapewniają, że nie przegrali tego meczu w głowach. - Nie nastawialiśmy się, że łatwo nam przyjdzie zwycięstwo. Szampanów nie otwieraliśmy. Tak się gra potoczyła, że nie strzelaliśmy bramek. To nie było lekceważenie - podkreślił Kotlorz. - W szatni powiedzieliśmy sobie kilka słów i w trzeciej tercji już to lepiej wyglądało. Niestety, było już trochę za późno. Dla nas to kolejna lekcja. Na pewno w piątek inaczej to będzie wyglądało - zapowiedział hokeista GKS-u.

Przeczytaj również