Marek Wleciałowski: To nie będzie spacer po czerwonym dywanie

27.01.2019

Dwa mecze, dwa zwycięstwa. Taki jest tegoroczny bilans meczów sparingowych Ruchu Chorzów. Kibiców Niebieskich dużo bardziej jednak od samych rezultatów interesuje to, co się dzieje w drużynie, jak ta przygotowuje się do rundy wiosennej i jakie zmiany szykują się jeszcze w zespole drugoligowca.

Rafał Rusek/PressFocus

Mecz sparingowy z Hutnikiem Kraków rozwiał wątpliwości w kwestii testowanych bramkarzy?
W meczu z Hutnikiem nie straciliśmy bramki, to jest punkt wyjściowy. W pierwszej połowie bronił Dawid Smug, wtedy było więcej interwencji bramkarskich, w drugiej natomiast, gdy między słupkami był Mikołaj Smyłek, mniej było interwencji, więcej natomiast kierowania grą kolegów, komunikacji. Szczegóły tutaj zadecydują, wybór jest między tymi dwoma golkiperami, będziemy chcieli wybrać jak najszybciej, tak by nie przedłużać tematu. My decyzję podejmiemy, ale życie wszystko może zweryfikować.

Jak kwestia transferów pozostałych testowanych na obozie w Rybniku zawodników.
Czterech graczy było testowanych i są oni w głównej grupie. Rozmowy są na finiszu, przekaz z naszej strony do klubu taki poszedł, że chcemy by kadra w obecnym kształcie została. Wyselekcjonowaliśmy odpowiedni poziom, chłopaków z perspektywami, teraz chcemy pracować i przebudowywać tę drużynę.

Czy jeszcze może ktoś wzmocnić Ruch?
Jesteśmy otwarci na przymiarki i propozycje. Budujemy obecnie tożsamość tej drużyny. Mamy jednak określone możliwości. Nie będziemy robić ruchów transferowych dla samych ruchów, czy sięgać po zawodnika zagranicznego, który będzie niewiadomą. Inne zespoły są na zgrupowaniach, oni też weryfikują swoje możliwości. Jesteśmy klubem którymś z kolei, nie pierwszym wyborem. Sytuacja może być dynamiczna, ale ważne są racjonalne ruchy.

Szybko trener pogodził się ze stratą Mateusza Bogusza?
Narastała we mnie ta świadomość. Od pewnego momentu się zastanawiałem, jak drużyna będzie funkcjonować bez Mateusza. Potrafił indywidualnie przechylić szalę, zdobyć bramkę, zaliczyć asystę, robił różnicę. Teraz jest miejsce dla innych. Czy takim liderem środka będzie Michał Walski? Kształt tej drużyny dopiero poznamy. Mamy sparingi przed sobą, liczymy, że w ich trakcie zawodnicy pokażą swoje atuty i wyłonią się liderzy.

Środek pola to obecnie największy problem Ruchu?
To dopiero początek przygotowań, popracowaliśmy w Rybniku, wcześniej natomiast głównie testowaliśmy. Mamy pewien punkt wyjścia, teraz będziemy przyglądać się, w którym kierunku iść. Jest Mokrzycki, który dość ładnie się prezentował, od pewnego czasu Robert Obst gra w środku pola, jest Michał Walski. Możemy też, jak w drugiej połowie meczu z Hutnikiem, zagrać dwójką napastników.

W sprawie odejścia Maćka Urbańczyka trener wydał swoją opinię?
Maćka znam odkąd pracowałem wcześniej w klubie, on był w zespołach młodzieżowych. Widziałem, że się rozwija. Jak mówił jednak ostatnio, starał się jak może, ale z tyłu głowy siedziały cały czas pewne sprawy, to patrzenie w górę.

Dominik Małkowski w Ruchu jeszcze zagra?
W lidze wcześniej grał, nie zawsze drużyna dobrze się wtedy prezentowała. Potem wchodzili kolejni zawodnicy, Dominik przegrał rywalizacje. Trenuje z nami, dostaje obciążenia, a w meczach nie gra, bo nie chcemy aż tak eksperymentować. Nie będziemy stawali na przeszkodzie, gdy będzie mógł grać w innym klubie. Nie jest wykluczone, że do naszej drużyny też wejdzie.

Nie ma obawy, że Ruch ma za młodą drużynę?
Życie zweryfikuje wartość tego zespołu. Zdecydowaliśmy się na taki trzon, uznaliśmy, że na takich chłopakach warto to oprzeć. Wierzę, że ta drużyna pójdzie w górę. Na pewno nie będzie to spacer po czerwonym dywanie. Będą trudne momenty, jeżeli można się na nie przygotować, to staramy się to robić, ale z doświadczenia wiem, że nie wiadomo, kiedy one nadejdą.

Ci zawodnicy, którzy przyszli do klubu zostali przez trenera zweryfikowani pozytywnie. Na ile to efekt wykonanej wcześniej pracy?
Pracowaliśmy zimą, wiedzieliśmy kogo chcemy, poszukaliśmy i zaopiniowaliśmy tych zawodników. To był punkt wyjścia, by tych zawodników zaprosić. Z tej grupy została ta końcowa ekipa, niech potwierdzają teraz na boisku umiejętności, a my chcemy umożliwiać im rozwój.

Nie brakuje w tej grupie nowych zawodników chłopaków emocjonalnie związanych z Ruchem? Dla trenera, człowieka z Chorzowa, to chyba powinno być szczególnie ważne.
To jest ważny czynnik, ale czynnik osobowościowy jest najważniejszy. Potrzebni są zawodnicy, którzy chcą się rozwinąć, dla których sama obecność w Ruchu jest zaszczytem. Taka mentalność dzisiaj jest potrzebna. To punkt wyjścia, by walczyć na boisku. Nie chcę jednak przez to mówić, że byłym piłkarzom Ruchu tych cech brakowało.

Penetrowaliście rynek regionalny?
Szukaliśmy na Śląsku. Zarówno w klubie, jak i poza nim. Ze względu, że mamy swoją akademię, która ma ambicje szkolenia chłopaków do pierwszej drużyny, w tym kierunku na pewno będziemy zmierzali. A zawodnicy z zewnątrz? Dzisiaj nie mamy takich argumentów jak Górnik, GKS Katowice czy chociażby Piast, więc tych najlepszych nie ściągniemy.

Rzeczywistość mocno się różni od tego czego spodziewał się trener w momencie przyjścia do klubu?
Organizacyjnie nie jesteśmy jeszcze tak mocni, by wykonywać głośne działania. Wszystko zostało przesunięte w czasie. Ja trochę pracuje w zawodzie, mam swoje opinie, ale też chodzę po ziemi. I staram się pracować i wyciągać wszystko co najlepsze z ludzi, których mam. Najważniejsze jest moje nastawienie do ludzi i pracy z nimi.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również