"Mamy swoje sposoby". Były reprezentant rosyjskiej młodzieżówki zagra w Wodzisławiu

13.02.2020

- Jako beniaminek nie składamy deklaracji. Nie chcemy robić awansu na już i na siłę. Budujemy spokojnie, chcemy promować młodych graczy i łączyć to z wynikiem. Dziś mamy trzecie miejsce w lidze i szansę, by powalczyć o fotel lidera - mówi trener Adam Burek. Szkoleniowiec Odry wie już, jak będzie wyglądać wiosną jego zespół. Zmian nie brakowało, ale w Wodzisławiu mogą mieć uzasadnione nadzieje na to, że drużyna zamiast stracić, zyska na jakości.

Odra Wodzisław

Odpływ weteranów

Zimowe okienko transferowe nie jest dla Odry łatwe. Z klubem pożegnało się aż czterech ważnych dla zespołu graczy. Z grą w barwach IV-ligowca skończyli m.in. doświadczeni Mariusz Zganiacz i Piotr Szymiczek. - Spodziewaliśmy się już pół roku temu, że to może być ostatnie pół roku "Zganiego" w naszym klubie. Stąd latem tyle u nas transferów młodych zawodników. Musieliśmy przygotowywać ich do zastępowania tych bardziej doświadczonych. Mariusz chciał grać, ale nie pozwalało mu na to zdrowie. W pierwszej kolejce był najlepszym graczem zespołu, ale skręcił kolano i wypadł prawie do końca rundy. W końcówce grał "z musu". W okresie roztrenowania próbowaliśmy jeszcze postawić go na nogi, ale to było za duże ryzyko dla jego zdrowia - opowiada trener Burek. - Piotrek Szymiczek był z kolei człowiekiem, który w szatni był przedłużeniem mojej ręki i bardzo go potrzebowałem. Musi się jednak poświęcić rodzinie, pracować zawodowo, nie byłoby już mowy o trenowaniu z nami na sto procent. A tylko wtedy miałoby to sens - tłumaczy młody szkoleniowiec.

Poza dwójką weteranów z Bogumińską rozstał się również Mateusz Słodowy. 28-latek został wytransferowany do I-ligowego GKS-u Jastrzębie. - Jesienią był naszym najlepszym zawodnikiem, ale układ z nim był jasny. Przychodził z III-ligowej Kotwicy Kołobrzeg ze sporymi zaległościami, mocno zaniedbany. Przez pół roku ciężkiej, profesjonalnej pracy udało się postawić go na nogi na tyle, że dostał ofertę z pierwszej ligi. A my takich zawodników nie blokujemy. Podobnie pół roku temu było z Błażejem Szczepankiem. Dobro zawodników jest najważniejsze - przekonuje trener Odry.

Z klubem rozstał się również Paweł Juraszczyk. Młodzieżowiec jesienią był podstawowym graczem wodzisławian, ale zdecydował się na powrót do Szombierek Bytom, których jest wychowankiem.

Koba chciał do Polski

Życie nie lubi próżni, a Odra kadrowych braków. Wobec wspomnianych osłabień w Wodzisławiu znaleźli graczy, którzy w krótkim czasie powinni dać sporo jakości walczącej o awans do III ligi ekipie. Kierunek poszukiwań może wyglądać na nietypowy, ale - jak przekonują u IV-ligowca - jest przemyślany.

Do Wodzisławia wraca Koba Szalamberidze. Gruzin przed 9 laty grał już w barwach Odry, najpierw na boiskach Ekstraklasy, później jej zaplecza. Pozostałą część kariery - poza epizodem we Flocie Świnoujście - spędził w Gruzji. Mimo przeszło 35 lat "na karku" powinien wydatnie wzmocnić ekipę trenera Burka. - Znam go prywatnie, długo byliśmy w kontakcie. Koba jest tak zorganizowany i zabezpieczony finansowo, że zależy mu przede wszystkim na bardzo profesjonalnym treningu. Nie miał ku temu możliwości w Gruzji. W Wodzisławiu jest w stanie grać za takie stawki, jakie proponujemy wszystkim graczom. Może nam pomóc, znam jego osobowość i wiem, czego się spodziewać w szatni. Taki gracz to skarb dla młodzieży wprowadzanej do zespołu. Umiejętnościami zdecydowanie przewyższa IV ligę. Klub pomoże mu w zorganizowaniu mało angażującej pracy, ma wikt i opierunek, na przyjeździe do Wodzisławia nie będzie stratny. A przy naszym systemie premiowania może zarobić nawet więcej, niż w Gruzji - mówi opiekun wodzisławian.

Promocja przez Wodzisław

Równie intrygująco brzmi nazwisko drugiego z "nowych". Niko Abuladze, choć urodził się w Rosji, ma obywatelstwo hiszpańskie. Na półwysep Iberyjski wyjechał z rodzicami jako kilkulatek i dopiero tam stawiał pierwsze kroki na piłkarskich boiskach. - W tym przypadku wykorzystujemy fakt, że Mario Barrera (szef Akademii Odry Wodzisław - przyp. red.) prowadził go jeszcze w Hiszpanii. Cel jest taki, by w klubie, który mimo piątego szczebla zmagań jest stosunkowo medialny i budzi spore zainteresowanie w regionie. Nam pomoże sportowo, a sam może się pokazać i wypromować na polski rynek. Jeśli zdrowie mu dopisze, będzie jednym z najlepszych graczy tej ligi - charakteryzuje 22-letniego napastnika trener Odry.

Abuladze. który w CV ma nawet dwa występy w rosyjskiej reprezentacji U21, dotychczas był graczem hiszpańskiego III-ligowca, Elche Ilicitano. Według portalu Transfermarkt ostatnie pół roku pozostawał bez gry, ale w Wodzisławiu podważają te doniesienia. -  Te statystyki chyba nie są zbyt rzetelne. Niko ostatnio grał na przełomie października i listopada, później miał kontuzję. Wcześniej cały czas balansował między grą w pierwszym składzie, a ławką rezerwowych. Nie był w stanie przebić się wyżej niż III liga, chce spróbować sił w Polsce wzorem wielu zawodników, którzy przyjechali do nas z hiszpańskich niższych lig i brylują na ekstraklasowych boiskach.- tłumaczy trener Burek.

Rozsądnie i z pomysłem

- Odra to nie jest klub do zarabiania dużych pieniędzy. Nie jest łatwo, kiedy co pół roku odchodzą najlepsi gracze. Ale budujemy systematycznie, nie proponujemy kominów płacowych, mamy po prostu swoje sposoby, by zachęcić graczy do podpisania umowy - zapewnia szkoleniowiec IV-ligowca pytany o to, czy Odrę było stać na sprowadzenie kolejnych obcokrajowców. - Podstawa jest skromna, nawet jak na czwartą ligę, ale sporo można podnieść z murawy w postaci premii - dodaje po chwili. W klubie wciąż są przecież inni gracze spoza Polski - Emmanuel Sarki i Mouhamadou Sadio, a uznaną markę na śląskich boiskach mają przecież także choćby Bartosz Pikul, Sławomir Musiolik, czy Grzegorz Wnuk. Siłą wodzisławian mogą być również ci młodsi, którzy nawet pod nieobecność bardziej doświadczonych kolegów w sparingach wypadają naprawdę nieźle.

Kadra prawie zamknięta

W Wodzisławiu mogą żałować, że na własne życzenie na mecie rundy jesiennej popsuli swoją sytuację w ligowej tabeli. Odra, która po 12. seriach spotkań była liderem tabeli, w ostatnich trzech meczach ugrała tylko punkt, przez co zimuje dzieląc 3. miejsce z Unią Książenice. - Latem dokonaliśmy dużej przebudowy. Po tylu transferach wiedzieliśmy, że runda będzie dla nas trudna. Długo byliśmy liderem, ani razu nie zdarzyło się tak, że to rywali był lepszy. Jeśli traciliśmy punkty, to po swoich błędach w defensywie. To prawda, że nie byliśmy w końcówce w optymalnej formie, ale brakowało też piłkarskiego szczęścia. Z Czechowicami straciliśmy punkty w kuriozalny sposób. Z kolei w meczu z Goczałkowicami graliśmy z najlepszym zespołem rundy i zanim straciliśmy decydującego gola, sami zmarnowaliśmy stuprocentową okazję na własne trafienie - analizuje trener Burek.

Teraz ma czas, by solidnie popracować z zespołem. Przerwa w rozgrywkach jest długa, a to pozwoli scementować przebudowywaną drużynę. - Kadra jest już praktycznie zbudowana, choć czekamy na to co wydarzy się jeszcze na rynku i kto "nie załapie się"na szczebel centralny. Możemy pomyśleć o jednym-dwóch wzmocnieniach, ale nie mamy w tej kwestii żadnej presji. Nie chcemy przeinwestować, wiemy jak to się kończyło w kilku miejscach. Mamy cztery punkty straty do lidera, wiemy, że w tym kształcie jesteśmy w stanie bić się o wygranie ligi - zapowiada szkoleniowiec Odry.

Dylemat: puchar, czy liga

Zanim wodzisławianie wrócą do ligowego grania, zaliczą przetarcie w półfinałowym meczu Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Rybnik. Przetarcie prestiżowe, bo los zetknął Odrę z lokalnym rywalem - ROW-em Rybnik. Mecz, który początkowo miał się odbyć w listopadzie ubiegłego roku, przeniesiono jednak na 29 lutego. To sprawia, że zawodnikom trudno będzie wówczas osiągnąć formę, jaką mają błyszczeć w grze o punkty. - Pokonaniem drużyn z niższych klas rozgrywkowych doprowadziliśmy do tego, że możemy zagrać z takim rywalem. Robimy wszystko, by spotkanie z ROW-em było imprezą masową i wydarzeniem dla kibiców. Pucharowe starcie z powodu kalendarza będzie dla nas problemem z punktu widzenia szkoleniowego. Zagramy dwa tygodnie przed ligą, nie dało się tego przesunąć. Nie ma szans na optymalną formę, bo moglibyśmy później mieć problemy w końcówce sezonu. Mając wybór, czy stawiać na puchar czy ligę, stawiamy na ligę, ale z ROW-em i tak zrobimy wszystko, by zaprezentować się jak najlepiej. Potraktujemy to jako bardzo wartościowy sprawdzian z mocnym ligowcem - deklaruje trener Adam Burek. 

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również