Kryzys Zagłębia nie minął

- Wpadliśmy w dołek, z którego nie potrafimy wyjść. Coś się zacięło i niestety nie możemy tego odblokować. Powstała jakaś bariera psychiczna, którą musimy zwalczyć. Chłopcy wychodzą na lód niezbyt pewnie. Mają blokadę, która nie pozwala im grać jak na początku sezonu - tłumaczy Andrzej Nowak, II trener Zagłębia.

Na domiar złego wydawało się, że po wczorajszym meczu do szerokiej listy kontuzjowanych: Martina Opatovskiego, Tomasz Jaworskiego, Antona Lezo, Lubomira Strapko i Jarosława Kuca dołączy Zbigniew Podlipni. - Był w szpitalu na prześwietleniu łokcia. Na szczęście wszystko jest dobrze i w jutrzejszym spotkaniu będzie mógł zagrać - uspokaja Nowak.

Problem powstaje również z obsadą bramki. Początkowo zastępujący Jaworskiego, Tomasz Dzwonek, radził sobie wyśmienicie. - W tej chwili kryzys dopadł także golkiperów. Sporo błędów defensywy kończy się utratą gola - ubolewa drugi trener. - Wczoraj Dzwonek bronił z 39-stopniową gorączką, o czym wcześniej nie poinformował nikogo. To jest niedopuszczalne. W ten sposób sami sobie szkodzimy - grzmi Adam Bernat, prezes Zagłębia. - Niedługo dojdzie do tego, że będę musiał losować, kogo postawić między słupki - dodaje Josef Zawadil, szkoleniowiec sosnowiczan.

Przed zespołem bardzo ważne spotkanie w Toruniu. - Nie sugerujemy się, że jest to przedostatnia ekipa w tabeli. W tej chwili poziom większości drużyn jest wyrównany i każdy wynik jest możliwy. Będzie to dla nas bardzo istotny pojedynek. Musimy zagrać z pełną dyscypliną, a wtedy powinno być dobrze. Zakładamy sobie, że w najbliższych trzech meczach musimy zdobyć komplet punktów, żeby mieć spokój w szóstce najlepszych - mówi Nowak. - Naszym celem jest walka o miejsca 1-6. W tej chwili osiem drużyn ma szansę i nie można pozwolić sobie na stratę kolejnych punktów - kończy sternik klubu.