Kryzys w Rybniku zażegnany. „Sytuacja była już naprawdę nerwowa” 

02.12.2019

Tuż po spadku z rozgrywek szczebla centralnego, w obozie ROW-u 1964 Rybnik wydarzyło się naprawdę sporo. W ciągu kilka miesięcy spadkowicz ze szczebla centralnego zdołał nie tylko przeprowadzić rewolucję kadrową oraz dokonać dwóch roszad na ławce trenerskiej, ale również zanotować wyjątkowo sinusoidalną formę. - Najważniejsze jest jednak to, że wyszliśmy z kryzysu i cieszymy się z faktu, że drużyna zaczyna coraz lepiej funkcjonować - przyznaje trener Roland Buchała, którego zespół ostatecznie zakończył tegoroczne zmagania tuż nad „czerwoną strefą”.

Rafał Wujec/ROW 1964 Rybnik

Pożar został ugaszony

W niedawno zakończonej rundzie piłkarze ROW-u 1964 Rybnik przeżywali prawdziwą huśtawkę nastrojów. Po niezłym początku i zanotowanej później serii pięciu porażek z rzędu, w ostatnich meczach zespół zdołał wrócić na odpowiednie tory. Pod wodzą Rolanda Buchały, który pod koniec października zastąpił Michała Podolaka na stanowisku pierwszego trenera, spadkowicz ze szczebla centralnego zdobył dziesięć na piętnaście możliwych punktów. W sytuacji gdy forma była naprawdę wznosząca, w Rybniku piłkarze i sztab szkoleniowy mogą odczuwać lekki niedosyt, że runda dobiegła już końca. 

- Na pewno parę meczy moglibyśmy jeszcze rozegrać. Najważniejsze jest jednak to, że wyszliśmy z kryzysu i cieszymy się z faktu, że drużyna zaczyna coraz lepiej funkcjonować- przyznaje w rozmowie z naszym portalem trener Roland Buchała. Tym samym zespół ze stadionu przy Gliwickiej spełnił podstawowy cel na zakończenie rundy, kończąc ją na 13. miejscu i wypracowując sobie bezpieczną przewagę nad „czerwoną strefą”. - W momencie objęcia zespołu mieliśmy tylko punkt przewagi nad strefą spadkową. Teraz mamy ich siedem, dzięki czemu przygotowania w przerwie zimowej na pewno będą spokojniejsze. A jeszcze niedawno sytuacja, jak na nasze warunki, była już naprawdę nerwowa - dodaje szkoleniowiec.

Na bilans Buchały, który objął funkcję szkoleniowca ROW-u po blisko roku przerwy, złożyły się trzy zwycięstwa, remis oraz porażka. - Najbardziej żałuje przegranego u siebie meczu z Rekordem. Trzy pierwsze spotkania wygraliśmy i do tego wyglądaliśmy na boisku naprawdę dobrze. Z bielszczanami prowadziliśmy nawet 1:0 i mieliśmy sytuacje na kolejne gole, ale nie zdołaliśmy ich wykorzystać. Bramka na 2:0 na pewno zamknęłaby to spotkanie, a tymczasem Rekord odrobił straty, choć oddał właściwie tylko dwa strzały w stronę bramki. Oczywiście wielki szacunek dla tej drużyny za skuteczność. Nie mogę jednak powiedzieć, że zagraliśmy wówczas słabo. Prezentowaliśmy się bardzo dobrze, ale niestety zdarzył nam się wypadek przy pracy. Z kolei w meczu z Foto-Higieną rywal postawił nam naprawdę wysoko poprzeczkę. Musieliśmy dwa razy gonić wynik, ale udało nam się odrobić straty. Z tej końcówki rundy chcemy wyciągnąć jedynie pozytywy. Mam tylko nadzieję, że obecny skład nie rozejdzie się i będziemy mogli optymistycznie patrzeć w przyszłość - mówi 35-latek. 

Widać w nich głód zwycięstwa 

Jednym z najważniejszych celów, jaki trener Buchała zamierzał zrealizować w trakcie swojej dotychczasowej pracy, było usprawnienie linii defensywnej. Po 12 seriach gier drużyna z Rybnika miała bowiem na swoim koncie najwięcej straconych goli. Na przestrzeni ostatnich tygodni niekorzystna statystyka uległa poprawie (przez pięć kolejek średnia traconych bramek na mecz zmalała z 2,25 do 1,89), na co wpływ miały dwa zachowane czyste konta. ROW-owi udało się zagrać „na zero w tyłu” w wyjazdowych pojedynkach w Starowicach Dolnych oraz Lubinie. - W tej kwestii na pewno zapisałbym tamte mecze na plus. Z drugiej jednak strony w dwóch ostatnich spotkaniach straciliśmy aż cztery bramki. Z Rekordem może nie mamy prawa przyczepić się do czegokolwiek, bo gole padły dzięki indywidualnym umiejętnościom przyjezdnych. Przeciwnicy oddali dwa fantastyczne strzały i nie pomogło nawet dobre ustawienie obrony. Szkoda za to straconych bramek w Gaci, bo o tym faktycznie zaważyły nasze błędy. Wszystko oczywiście można wyeliminować i wiem, że zimą czeka nas naprawdę dużo pracy. Już jesienią poświęciliśmy mnóstwo czasu na treningach na poprawę gry defensywnej i wydaje mi się, że zaprocentuje to już w kolejnej rundzie - przyznaje trener. 

Wiosną zawodnicy z Rybnika z pewnością będą mieli o co walczyć. W tym momencie spadkowiczowi brakuje tylko trzech punktów do awansu do górnej połowy tabeli. Biorąc pod uwagę ile pozostało jeszcze spotkań do rozegrania, niewielka wydaje się być również strata ROW-u do trzecioligowego podium. Ruch Chorzów i Polonia Bytom, zajmujące drugą i trzecią pozycję w tabeli, obecnie mają nad „zielono-czarnymi” dziewięć oczek przewagi. - Ja uważam i wciąż powtarzam to chłopakom w szatni, że widać w nich wielki głód zwycięstwa. To naprawdę fajni, pazerni piłkarze i widać, że trzy niedawne zwycięstwa z rzędu dały im bardzo pozytywnego kopa. Naprawdę nie mamy dużej straty do niektórych zespołów. Będzie liczył się dobry start w rundzie wiosennej i mam nadzieję, że taki zanotujemy. Taki jest plan, żeby w miarę spokojnie budować ten zespół, wprowadzając poszczególnych zawodników z grup młodzieżowych. O transferach raczej nie będzie mowy, więc musimy oprzeć się na tym co mamy. Uważam jednak, że są to naprawdę dobrzy piłkarze i na pewno dadzą sobie radę - zaznacza Buchała.

Przy Gliwickiej wyprodukują kolejny talent?

Kto może zatem mieć spory wpływ na wiosenne oblicze drużyny? Za jednego z głównych kandydatów można uznać 17-letniego Wiktora Piejaka. młody napastnik, mający na swoim koncie pięć rozegranych spotkań na szczeblu centralnym, osiągnął dobrą formę pod koniec rundy i wpisał się na listę strzelców w dwóch ostatnich spotkaniach. - Ma jeszcze sporo w swojej grze do poprawy, ale w Rybniku młodzieżowcy mają i będą mieli pole do popisu. Lubię na nich stawiać, bo podobnie jak cały zespół, są w stanie zawsze oddać serce na boisku. Wiktor pokazał w końcówce sezonu, że potrafi strzelać bramki i nie mogę się już doczekać drugiej rundy. Ciekawy jestem, ile chłopak w jego wieku będzie w stanie zdobyć goli na poziomie trzeciej ligi. Dobrze realizuje to czego od niego oczekuje. Wciąż jednak musi poprawiać swoją grę tyłem do bramki. Jeżeli poprawimy ten element, na pewno będziemy mieli z niego spory pożytek - mówi opiekun zaliczającego pierwsze kroki na szczeblu seniorskim zawodnika. 

Co ciekawe, mimo bardzo młodego wieku Piejak ma już na swoim koncie jeden zagraniczny epizod. - Wiktor był wypożyczony do Żyliny na pół roku. Na Słowacji wyniknął jednak problem z pozwoleniem na grę od FIFY. Zawodnik potrzebował go, gdyż jest niepełnoletni. Istniała możliwość, by wraz z nim za granicę przeprowadził się jeden z rodziców, by mieć go pod pełną opieką. FIFA nie wyraziła jednak na to zgody i choć MSK wyrażało chęć definitywnego wykupu Wiktora, uznaliśmy że opcja ta jest bez sensu. W końcu w trakcie wspomnianego półrocza piłkarz mógł tylko trenować z drużyną i ewentualnie występować w niej w meczach sparingowych. Tak naprawdę możemy go wypromować u siebie i za chwilę może już go w naszym zespole nie być. Tylko minuty i łapanie doświadczenia na boisku spowoduje, że ten chłopak odpali na dobre i będzie strzelał jeszcze regularniej. W końcu napastnika rozlicza się w 90 procentach z goli - przyznaje obecny trener trzecioligowca. 

 

W ostatnich meczach młody napastnik Wiktor Piejak (pierwszy od prawej) osiągnął naprawdę dobrą dyspozycję (fot: Rafał Wujec/ROW 1964 Rybnik)

"Kadra jest dobrze zbudowana"

A kto poza wspomnianym Piejakiem może jeszcze w najbliższym czasie zaistnieć przy Gliwickiej? - Mamy Jarka Barańskiego, który przyjechał z Ukrainy pięć lat temu i był u nas w szkółce, a za mojej kadencji zaczął grać w pierwszym zespole „od deski do deski”. Kolejny to Konrad Warmiński - pomocnik z rocznika 2001, który w zakończonej rundzie zdobył bramkę i zaliczył aż 6 asyst. Do tego zimą podpiszemy seniorskie umowy z trzema zawodnikami z akademii. Na pewno Ci piłkarze zostaną nagrodzeni kontraktami za dobrą postawę. Zresztą Szymon Kuzior z rocznika 2002 już niedawno zadebiutował na poziomie III Ligi. Linia miedzy drużyną juniorów a pierwszym zespołem jest bardzo cienka. Drużyna juniorów i rezerw gra tym samym ustawienie co pierwszy zespół, młodzi zawodnicy dzięki temu przechodzą szybszą aklimatyzacje. Dlatego Szymon tydzień wcześniej grał w drużynie juniorów A1, którą prowadzę z trenerem Matuszewskim a za tydzień debiutował w pierwszym zespole. Najważniejsze jest jednak danie komuś szansy. Jeśli ktoś ma umiejętności i odwagę w grze, na pewno będę na niego stawiał. Analizując całą kadrę muszę przyznać, że jest ona naprawdę dobrze zbudowana. W zespole mam sporo młodzieży oraz 10 doświadczonych piłkarzy, od której najmłodsi mogą się uczyć. 

 - Pół roku temu odszedł od nas Michał Rostkowski do Górnika Zabrze, Dawid Gojny i Michał Bojdys znajdują się w GKS-ie Jastrzębie, a Bartosz Slisz coraz lepiej poczyna sobie w Ekstraklasie w barwach Zagłębia Lubin. Do tego mamy jeszcze swoich przedstawicieli m.in. w Rakowie czy Termalice. Nie da się więc ukryć, że w ostatnim czasie wypromowaliśmy kilku naprawdę ciekawych zawodników. Klub naszego pokroju właśnie na tym powinien opierać swoją politykę. Żeby wyłapywać piłkarzy z najbliższej okolicy, dawać im szansę, ogrywać ich, by później móc być z nich dumni. Nie tylko podczas ich gry w innych klubach, ale również na arenie młodzieżowej. W końcu wspomniany Bartosz Slisz zaczął nawet otrzymywać szanse gry od Czesława Michniewicza w reprezentacji młodzieżowej - dodaje zadowolony Buchała.

Na razie piłkarze z Rybnika nie będą mieli okazji wykazać się na boisku, gdyż rozgrywki trzeciej ligi zostaną wznowione dopiero w drugi weekend marca. Jak zatem ROW zamierza spożytkować czas w ramach zbliżającego się okresu przygotowawczego? - Na razie stawiam na pełną regenerację. Teraz zawodnicy mają 2,5 tygodnia wolnego, później będą trenować indywidualnie trzy razy w tygodniu, np. na siłowni oraz mając do dyspozycji rozpiski tlenowe. Pełne przygotowania rozpoczniemy z kolei między 15 a 20 stycznia. Wszystko mamy już rozpisane. Oby udało nam się przejść najbliższy okres bez żadnych urazów. Na razie chcemy jednak zregenerować głowy i organizmy do tego, by od początku przygotowań wziąć się do roboty i zakasać rękawy - przyznaje trener spadkowicza, dodając przy okazji, że wszyscy zawodnicy z jego kadry są w pełni zdrowi.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również