Krosno - Dąbrowa G. 78-77

26.11.2008
W spotkaniu na szczycie I ligi minimalnie lepsi okazali się krośnianie i to oni, przy jednoczesnej porażce tyszan zostali nowym liderem.
Kibice zgromadzeni w hali MOSiR-u Krosno obejrzeli ciekawe i bardzo zacięte spotkanie. Mecz ów, był z pewnością czymś więcej niż tylko pojedynkiem beniaminków. Jako pierwsi prowadzenie objęli podopieczni Mariusza Zamirskiego. Jak się później okazało, było to jedna z dwóch sytuacji, kiedy gospodarze mieli na swoim koncie więcej punktów niż goście. Stopniowo do głosu dochodzili dąbrowianie. Ich doskonała postawa zza linii 6,25 m ( w całym meczu 10 celnych rzutów przy 13 próbach!) pozwoliła im zdecydowanie wygrać pierwszą kwartę. Również do przerwy prowadzenie MKS-u było niezwykle okazałe i zanosiło się na to, że twierdza Krosno w końcu padnie.

Jednak w drugiej połowie gospodarze pokazali, że faktycznie ich wysoka pozycja w tabeli nie jest dziełem przypadku. Krośnianie powoli odrabiali straty. Końcówka ułożyła się jednak to, że to goście byli w lepszej sytuacji. Gdy do końca pozostało niespełna 20 sekund, MKS prowadził trzema punktami. Niestety goście nie dość, że faulowali zawodnika z Krosna, to zdołał on jeszcze trafić z faulem, co spowodowało że gospodarze doprowadzili do remisu po skutecznym rzucie wolnym. W kolejnej akcji rzut na kosz oddaje niedoświadczony Paweł Bogdanowicz. Nie trafia. MOSiR zdobywa jeden punkt po jednym celnym rzucie wolnym. Piłkę ponownie mają podopieczni Wojciecha Wieczorka i tym razem Tomasz Milewski wyrzuca ją w aut. Dąbrowianie pechowo przegrywają ten pojedynek.

Głos trenera:

[b]Wojciech Wieczorek[/b] (trener Dąbrowy G.): Zabrakło nam wyrachowania by wygrać to spotkanie. Powinniśmy ten mecz wygrać, niestety zawodnik, który całe spotkanie gra dobrze (Tomasz Milewski - przyp. red.) nie dość, że fauluje Marcina Salamonika pod koszem to jeszcze chwilę później wyrzuca piłkę w aut. Gospodarze prowadzili w tym pojedynku tylko dwukrotnie, my przez całe spotkanie, a mimo to schodzimy z parkietu jako przegrani. Widać dziś było, że gospodarze posiadają prawdziwych liderów (Salamonik i Pluta - przy. red.), którzy potrafią w końcowej fazie widowiska wziąć ciężar gry na swoje barki. O porażce zadecydowała też różnica w popełnionych stratach, my zgubiliśmy aż18 piłek, Krosno tylko sześć.
autor: Tomasz Mucha

Przeczytaj również