Koronacja? Jeszcze nie teraz! Rywalizacja wraca do Tychów

26.03.2018
Tauron KH GKS Katowice nie pozwolił, by rywal cieszył się z mistrzostwa Polski na ich terenie. Katowiczanie wygrali pierwszy mecz w finałowej rywalizacji. Następne spotkanie odbędzie się w czwartek, w Tychach.
Łukasz Sobala/Press Focus
Podobnie jak to miało miejsce wczoraj, gospodarze szybko objęli prowadzenie. Po wygranym wznowieniu Dawid Majoch urwał się obrońcy i potężnie uderzył pod poprzeczkę, nie dając szans Johnowi Murrayowi. Tym razem jednak katowiczanie nie popełnili tego błędu co w niedzielę i nie dali rywalowi wyrównać. Co więcej, to tyszanie źle wyprowadzili akcję, stracili krążek, przez co uderzał Martin Cakalik, a tor lotu "gumy" zmienił najpierw obrońca, a później Tomasz Malasiński. Zdezorientowany bramkarz praktycznie nie miał jak interweniować.

W drugiej tercji sytuacja się powtórzyła - po kilku minutach gry Jesse Rothla wygrał wznowienie i zagrał do Dusana Devecki. Ten huknął bez przyjęcia i zdobył trzeciego gola dla GieKSy. Kolejna bramka dla katowiczan padła w czasie gry w przewadze. Gospodarze zamknęli tyszan, rozegrali akcję, którą ładnym strzałem bez przyjęcia wykończył Andrej Themar.

Prowadzenie było już bardzo wysokie, ale ekipa z Tychów nie poddała się i zdołała nieco odrobić przed drugą przerwą. Po błędzie Patryka Wronki, który źle wyprowadził krążek Miloslav Jachym zagrał do Jarosława Rzeszutki, a ten najpierw ograł obrońcę, a następnie położył Shane'a Owena i wpakował "gumę" do bramki. W ostatniej sekundzie drugiej tercji karę otrzymał Marek Strzyżowski, przez co fani wicemistrza Polski mogli mieć nadzieje, że jeszcze można odmienić losy spotkania.

Katowiczanom udało się obronić, ale sytuacja po chwili  powtórzyła się - na początku 49. minuty dwuminutową karę otrzymał Devecka i tym razem tyszanie udowodnili, że gra w przewadze to ich specjalność. Rzeszutko otrzymał świetnie podanie i nie miał problemów, by umieścić krążek w odsłoniętej bramce. Jak zareagowali gospodarze? Kolejną dwuminutową karą.

Tyszanie zyskali przewagę i dążyli do zdobycia bramki kontaktowej. Ich plan całkowicie legł w gruzach, gdy na niecałe cztery minuty przed końcem na ławkę kar powędrował Mateusz Bepierszcz. Katowiczanie błyskawicznie wykorzystali okazję i Devecka zakończył marzenia gości na czwarte zwycięstwo z rzędu. Tym samym GieKSa przedłużyła swoje szanse w walce o złoto, jednak nie ma co ukrywać - to zespół z Tychów jest w wybornej sytuacji, bo prowadzi 3:1 i ma teraz mecz u siebie. Pamiętać jednak trzeba, że przed rokiem sytuacja była podobna, a z mistrzostwa Polski cieszyła się Comarch Cracovia...

Tauron KH GKS Katowice - GKS Tychy 5:2 (2:0, 2:1, 1:1)
1:0 - Majoch - Strzyżowski, 2:23
2:0 - Malasiński - Cakajik, 8:44
3:0 - Devecka - Rohtla, 25:10
4:0 - Themar - Wronka, Grof, 31:25 (5/4)
4:1 - Rzeszutko - Jachym, 38:13
4:2 - Rzeszutko - Mianciuk, Huovinen, 49:37 (5/4)
5:2 - Devecka - Rohtla, Vozdecky, 56:49 (5/4)

Katowice: Owen - Wanacki, Cakajik, Strzyżowski, Rohtla, Łopuski - Devecka, Martinka, Malasiński, Wronka, Fraszko - Krawczyk, Grof, Vozdecky, Krężołek, Themar - Majoch, Skokan, Dalidowicz, Michał Rybak, Maciej Rybak.

Tychy: Murray - Pociecha, Ciura, Galant, Mentsiuk, Witecki - Bryk, Górny, Gościński, Rzeszutko, Kogut - Kotlorz, Bepierszcz, Huovinen, Cichy, Szczechura - Kolarz, Jachym, Klimenko, Komorski, Jeziorski.

Kary: 12' - 10'.

Stan rywalizacji: 3:1 dla GKS-u Tychy.
Następny mecz: 29 marca (18:00, w Tychach).
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również