Kluczowe były kary - a właściwie ich brak

30.03.2017
- To co pokazaliśmy, to było za mało. Dopiero w drugiej tercji robiliśmy to, co mieliśmy w planach, ale było już za późno - przyznał po piątym meczu finałowym PHL trener GKS-u Tychy, Jiri Sejba.
Łukasz Sobala/Press Focus
- Musieliśmy wygrać, żeby dalej żyć. Mogę tylko podziękować drużynie, że zrealizowała to zadanie, dzięki czemu w piątek wracamy do Krakowa - cieszył się po meczu trener "Pasów", Rudolf Rohacek, który stwierdził, że był to jeden z lepszych meczów w wykonaniu jego drużyny w ostatnim czasie. Duża w tym zasługa tylko jednej gry w osłabieniu. - Poprzednie spotkania przegraliśmy przez kary. Dyscyplina była kluczem do zwycięstwa - przyznał. Na potwierdzenie słów szkoleniowca dodajmy, że pierwsze bramka dla przyjezdnych padła po grze w przewadze.

Tyszanie mogą żałować początku spotkania. Stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji, ale ich nie wykorzystali, co zemściło się dwoma bramkami dla Cracovii. - Wszyscy jesteśmy niezadowoleni. To co pokazaliśmy, to było za mało. Dopiero w drugiej tercji robiliśmy to, co mieliśmy w planach, ale było już za późno - powiedział Jiri Sejba. Jego zespół pod koniec meczu zdobył kontaktowego gola, ale do wyrównania już nie doprowadził. Trener zdjął z bramki Stefana Żigardyego, ale zamiast trafienia dla GKS-u, to goście podwyższyli prowadzenie.
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również